03-23-2015, 10:18 PM
O kurteczka. Znakomity wykon. Cyka, jak należy.
Gram na nerwach.
Nagłośnienie basu na weselu
|
03-24-2015, 06:45 AM
03-24-2015, 10:17 AM
Dokładnie Allena już oglądałem, ale chłopacy napaleni są na SoundCrafta 12MTK.
Squier VM '70s JB 5 | Fender JB '78 | Buzz Hornet
03-24-2015, 09:59 PM
(03-21-2015, 09:45 AM)mazdah napisał(a): To jedna szkoła, ja wyznaję drugą: 400W pełnej lampy i 6x10! bo Mazdah to stara szkoła basowego rzemiosła, ma podobnie z motocyklami w jednym i drugim przypadku wychodzi na to,że ma kręgosłup w doskonałej kondycji a i pary w łapach mu nie brakuje (03-23-2015, 08:28 AM)Sobass napisał(a): Marzy mi się jeszcze, żeby grać ze składem, który zawodowo będzie się odsłuchiwał w ucho jak mi wypadnie granie to Ci oddam zastępstwo za mnie w kapeli
MusicMan Bongo 5 HS ->WARWICK X-TREME 5.1 ->2xWCA 211
(03-24-2015, 09:59 PM)hetwieldbass napisał(a):(03-21-2015, 09:45 AM)mazdah napisał(a): To jedna szkoła, ja wyznaję drugą: 400W pełnej lampy i 6x10! No, jak się nie będzie na chałach szanował z dźwiganiem sprzętu, to za parę lat już nie będzie miał zdrowego kręgosłupa . (03-24-2015, 09:59 PM)hetwieldbass napisał(a):(03-23-2015, 08:28 AM)Sobass napisał(a): Marzy mi się jeszcze, żeby grać ze składem, który zawodowo będzie się odsłuchiwał w ucho Przyjmę z dziką rozkoszą, bo jakoś w ogóle od roku nie mogę trafić na sensowny skład zarobkowy. Nawet w tym tygodniu byłem na jakiejś próbie z jakąś kapelą, od której basman uciekł, chwalą się doświadczeniem i wykształceniem, a ja po pierwszej próbie się nie dziwię, że poprzedni basman od nich uciekł i nawet moje pragmatyczne do bólu podejście do wykonywania chałtur nie może tu być okolicznością łagodzącą .
03-25-2015, 10:46 AM
(03-25-2015, 09:36 AM)Sobass napisał(a): No, jak się nie będzie na chałach szanował z dźwiganiem sprzętu, to za parę lat już nie będzie miał zdrowego kręgosłupa . Kolega już ze 30 lat gra, a ten stack jest w tej chwili jednym z najlżejszych elementów ich nagłośnienia :p Był krótki romans z lekkim TecAmpem, ale stwierdził że jednak to nie to :p Wcześniej był stack Fendera, jeszcze wcześniej combo Marshalla 4x10 (wieki temu, więc jeszcze anglik). Brzmią znakomicie, grają cicho, mają po 3kW na stronę...
03-25-2015, 04:23 PM
co nie zajrzę do dyskusji dot. sprzętu o większych gabarytach, to widzę płacz na temat kręgosłupa.
nie macie kolegów w zespole? ;]
03-25-2015, 04:29 PM
Powiedział właściciel dwóch dwunastek .
03-25-2015, 05:34 PM
dwunastek to akurat czterech
03-25-2015, 08:58 PM
(03-25-2015, 04:23 PM)domelius napisał(a): co nie zajrzę do dyskusji dot. sprzętu o większych gabarytach, to widzę płacz na temat kręgosłupa. Miałem kiedyś kolegę który zawsze po podjechaniu do klubu/placu plenerowego zupełnie nagle, pilnie i zawsze musiał udać się na 20 minut do kibla akurat jak było do wykonania noszenie sprzętu.
03-26-2015, 12:51 PM
Mój kolega musiał się udać do kibla najczęściej po graniu. Sprzęt był do znoszenia, pora poranna , zmęczenie duże
Lekcje gry na gitarze basowej - stacjonarnie i online. Dołącz do tysięcy zadowolonych klientów. Już dziś powiedz "tak" swej przyszłości!
e-mail: mgmg@poczta.onet.pl
03-26-2015, 02:22 PM
(03-25-2015, 10:46 AM)mazdah napisał(a): Kolega już ze 30 lat gra, a ten stack jest w tej chwili jednym z najlżejszych elementów ich nagłośnienia :p Ło matko w przedszkolu zaczynałeś chałturzyć ? :p. Noszenie to jeszcze teoretycznie pół biedy, natomiast moje skromne doświadczenie z graniem bez pieca i bębniarzem z plackami zamiast prawdziwej perkusji jest cudowne. Wiadomo, jaka jest akustyka większości sal, w jakich się gra, i jak jest kapela z reguły ustawiona, przynajmniej u nas na świńskim południu czy tajemniczej ziemi świętokrzyskiej - w rogu, w kącie, w jakiejś wnęce na miniscence. Naparzanie basem z pieca i bębnami akustycznymi, nawet transmitowanymi, to jest już dla mnie męczarnia. W jednym z ostatnich składów, w których dłużej pograłem, kumpel saksiarz zaczął się zajmować ustawianiem naszego miksu, i robił to zupełnie dobrze. Natomiast oczywiście obcinał mi na piecu dół, żeby nie dudniło, a dobrze kleiło się w miksie na sali między ludźmi. Robił to na prawdę skutecznie, przy czym dla mnie to była jeszcze większa męczarnia, bo taki jakiś ten dźwięk przy samym piecu z reguły był gówniany, że bardziej mnie wkurwiał niż ułatwiał granie. Bo ja stary cap jestem i lubię przymulić basem. Więc tym bardziej wolę na chałach puścić się w miks na przód, a na scenie mieć minimum wszystkiego. Higiena przede wszystkim. Zwłascza, że to nie są normalne, półtoragodzinne dżoby, które się robi na normalnym beklajnie powodującym, że nogawki falują. To jest często kilkanaście godzin orki, więc każdy decybel mniej w najbliższym otoczeniu jest wart każdego poświęcenia . Ale ja się nie znam, więc dlatego się wypowiadam. |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|