07-03-2011, 12:55 PM
(02-03-2011, 11:29 AM)paluch1986 napisał(a): Któregoś razu ćwiczyłem z bębniarzem jeden kawałek, graliśmy go razem z oryginałem puszczonym przez przody na sali prób. Czasem podkład był zagłuszany przez któregoś z nas, czasem słyszalny idealnie. Cel - nie wysypać się ani przez moment. Powtarzaliśmy ze 30 razy zanim wyszło sensownie.
Niech perkusista gra z klikiem, wy go słuchajcie i nie ma problemu.
Próbowaliśmy też grać z klikiem na przodach jako zespól, ale to bez sensu jest i nie dziwię się, że po 30 próbach dalej nie było dobrze - to po prostu średnio skuteczny sposób:)
Jak muzyk gra krzywo to niech się nauczy grać prosto - garowy nie potrafiący w ogóle grać z metronomem jest po prostu [cenzura=słabym] perkusistą i tyle :)
My mamy wszystkie numery zawsze w tych samych tempach i jako, że muzykami jesteśmy dosyć takimi se mamy drobne wachnięcia w trakcie trwania numeru, ale nic co by [cenzura: kładło] numer. Zaletą grania z pykaczem też jest to, że dosyć dokładnie ustalamy tempa i sprawdzamy często +4 bpm, -4 itp itd. - o dziwo różnice są bardzo wyraźne i warto z tym powalczyć.
Poza tym - dopasowywanie się perkusisty do reszty zespołu to bardzo wątpliwy pomysł na imprezach gdzie nie wiesz jak będzie z nagłośnieniem - nie raz i nie dwa Piotrek grał cały koncert np. w sytuacji gdy jego odsłuch zdechł i nie słyszał nic poza sobą i ogólnym dudnieniem ze sceny - gdyby nie trzymał tempa i musiał się opierać na innych było by po wykonie raczej:)