Wymienne interwały
#1
Nie miałem totalnie pojęcia, gdzie zadać owe pytanie, aby otrzymać jakąś rzeczową odpowiedź, więc zakładam temat tutaj. Podczas dzisiejszej próby doszło do dość dziwnej sytuacji, a mianowicie zaczęliśmy z gitarzystą wymieniać się interwałami w pewnym momencie utworu i IMO brzmiało to całkiem ok, ale z racji iż jestem dość przygłuchy, to wolę zapytać bardziej doświadczone osoby, czy nie będzie z tym żadnego problemu podczas koncertu, odbioru, nagrywania i kit wie jeszcze czego. Chodzi mi dokładnie o to, iż w momencie jak gitarzysta grał prymę (H), ja grałem tercję do tego (D) i po chwili on zaczął grać tercję (D), a ja wróciłem na prymę (H). Słuchowo ciężko stwierdzić, aby się coś gryzło, ale uważacie że można zostawić taki fragment, czy lepiej ujednolicić owe interwały?
Odpowiedz
#2
Jeśli prymą jest H a tercją D, to razem gracie dmol, i ja nie widzę problemu, tym bardziej, że Wam to brzmi ;) Jeśli jednak jakoś Was to stresuje, to dajcie do posłuchania ten fragment osobie bez jakiegokolwiek obycia z muzyką i będziecie mieli obiektywną ocenę :D

Odpowiedz
#3
Pytaliśmy się realizatora w studiu i powiedział, że to grane live nie będzie najprawdopodobniej słyszalne, ale przy tercji to wyjdzie na nagraniu i będzie wtedy to brzmiało jakby coś nie stroiło...
Odpowiedz
#4
Jeżeli prymą jest h a tercją d to jest to raczej h-moll ;) . Słuch w takich sytuacjach jest najbardziej pomocny, trudno wyrwane z kontekstu dźwięki oceniać inaczej.
Odpowiedz
#5
No na słuch to niby pasuje, ale mimo wszystko nie ani ja, ani gitarzysta nie mamy słuchu absolutnego, który wychwycił by każdy niuans, stąd takie pytanie.
Odpowiedz
#6
Gdybyście komponowali w stylu Mozarta to taki zabieg w harmonii klasycznej nazywa się krzyżowaniem głosów (o ile dźwięki grane przez oba instrumenty są w tym samym rejestrze) i przy powtórzeniu akordu jest dozwolony ale uznawany za niezgrabny.
W stylistyce ogólnie pojętej muzyki rozrywkowej z racji różnic brzmieniowych między instrumentami może stanowić ciekawe urozmaicenie, oczywiście jeżeli w brzmieniu "na ucho" wszystko się zgadza. Słuch absolutny to zupełnie inne zagadnienie i nie ma tu nic do rzeczy.
Odpowiedz
#7
Zależy jaka tercja i jaki akord. Jeśli będzie to akord durowy musisz zagrać tercję wielką - od H bedzie to D#. Jeśli molowy - tercja mała - czyli D.

Wszystko w porządku anyway, tercja jest ok :)
Odpowiedz
#8
Zapoznaj się z pojęciem akordów w przewrocie - polega to na graniu akordów ze składnikami nie uporządkowanymi od prymy jako najniższego dźwięku. Na przykładzie C-dur możesz zagrać ten akord C-E-G albo w przewrocie pierwszego stopnia: E-G-C lub drugiego G-C-E. Jeżeli grasz z gitarą jakiś akord i nie walisz prymy, to razem gracie ten akord prawdopodobnie w przewrocie własnie... :)
Odpowiedz
#9
Tercyjka jest jak najbardziej OK.

U mnie często dwie gitary jadą w tercji, hammond gra przewroty itp itd. Tercyjka jest jak najbardziej OK. Mało tego, czasem pryma nie pasuje i trzeba tercje zagrać bo inaczej nie brzmi ;)

EDYTA: W tercji pięknie siedzą jakieś solowe zagrywki, dwóch gitar albo basu. Samo jechanie jednego dźwięku ósemkami nie brzmi aż tak spektakularnie jak dwa instrumenty grające to samo, ale nie unisono.
Odpowiedz
#10
Chociaż parę razy zdarzyła mi się zj**bka za granie E przy akordzie Cdur... Ponoć tak się nie gra :P
Nie będziesz tam jakimś poetą
Tylko najgorszym na świecie...

Polubcie Spare Bricks na fb Wink
www.sparebricks.pl

Odpowiedz
#11
W obrębie dźwięków akordowych przyjęło się, że w muzyce rockowej bas gra prymę, ew. septymę (to nie jest żadna zasada! tylko konwencja :)) ale tak naprawdę możecie się traktować jak lewą i prawą rękę pianisty i swobodnie wymieniać dźwięki - dopóki one są właściwe to to co robicie harmonicznie będzie właściwe, pytanie czy brzmi tak jak powinno - jak wam się podoba to śmiało.
Odpowiedz
#12
(12-29-2012, 11:22 AM)Brylant napisał(a): Słuchowo ciężko stwierdzić, aby się coś gryzło, ale uważacie że można zostawić taki fragment, czy lepiej ujednolicić owe interwały?

Jak brzmi to można. Jak nie - to nie można.

Ogólnie - im niżej tym mniejsze pole manewru. Em z tercją w basie graną (na raz) na 3 progu struny E w 99,9% nie przejdzie, natomiast dwie oktawy wyżej (dalej jako podstawa) - już bez problemu (filozoficzne pytanie - "tylko po chuj?" pomijamy).

Zagrałem i nagrałem bas grający (na raz/unisono z wyżej grającym instrumentem jazgotliwym) w podstawie prymy, kwinty, kwarty. Na inne części taktu to zagrałem już chyba wszystko - jak się zdefiniuje konkretnie harmonię to potem można ją psuć wedle gustu i umiejętności - permamentnie w nowym zespole gramy z gitarzystą w przeciwnych kierunkach, ale obaj wiemy jak i dlaczego - więc nikt raczej nie zauważy, że coś jest nie tak.

Jak się nie zdefiniuje to jest freejazz, ja się prywatnie brzydzę.

Ogólnie - dużo łatwiej jest szukać dziwnych interwałów NAD podstawą harmoniczną, a nie POD nią. Dużo łatwiej jest też robić dziwne sprawy w wyższych rejestrach niż niższych.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości