Ćwiczenia na basie dla opornych, leniwych i bez nut ;)
#1
Wpadł mi pomysł na taki temat...

Jako, że nie jestem ani utalentowany w temacie grania, ani nie mam czasu siedzieć przy basie po kilka godzin dziennie, ani nie zamierzam być muzykiem w żadnym wypadku i w ogóle szarpanie strun basówki to tylko poboczne wobec słuchania muzyki mini-hobby, większości wypisywanych tutaj porad albo w ogóle nie rozumiem albo są dla mnie kompletnie nieprzydatne.

Nut nie znam i uczyć się ich nie mam ani czasu, ani zamiaru ani najmniejszej ochoty.

Po co ten temat - chciałbym tutaj widzieć porady z prostymi i średnio-zaawansowanymi ćwiczeniami w zakresie jakichś użytecznych skal, bluesowych pochodów, riffów basowych (rock, blues, metal), wszystko co przy ograniczonym nakładzie pracy da efekt typu 'fajna linia, fajnie brzmi, fajnie się tego słucha, cośtam zagrać potrafi' no i pomoże w komponowaniu czegoś swojego pod wymyślone przez zdolniejszych gitarowe zagrywki.

Miałem książkę Popławskiego, omęczyłem się z tymi nutami nieprawdopodobnie i w całej nauce z niej nie miałem grama przydatności, po 15 stronach rzuciłem ją w kąt.

Super za to bawiło mi się z 'Gitara basowa bez tajemnic'.

Proste tłumaczenia teorii, harmonii, akcentowania też mile widziane.

Ps. Tak, znam posty tuba z basówki dla opornych. Coś takiego jest okej, tylko może mniej rzewnych andronów o strojeniu w dół, że złe, więcej działania ;)
Odpowiedz
#2
(10-03-2012, 11:34 AM)low napisał(a): więcej działania ;)

Voila:

http://www.youtube.com/watch?v=XD1NRDr_W1I

http://www.youtube.com/watch?v=6vQa6PjEX...ure=relmfu

http://www.youtube.com/watch?v=kQsErVjvx...ure=relmfu

http://www.youtube.com/watch?v=asn56fUZV...ure=relmfu

http://www.youtube.com/watch?v=IOKGrTd2P...ure=relmfu

etc. etc. ;)
Odpowiedz
#3
thx. Marlowe znam, czasem cośtam ćwiczę, ale nie do końca miałem na myśli pisząc 'więcej działania' o tym, żeby słuchać i wypatrywać na gryfie jak ktoś gra.

Z tym co zaznaczyłem, żeby było więcej działania to chodziło o to, żeby nie opowiadać że stroić się trzeba standardowo, filozofować że basista to generalnia gra 4 dźwięki na krzyż max, basówkę trzymać tak czy tak i tego typu niepotrzebne uwagi, które czasem się gdzieś widuje.

Taby, jakieś akordowe sprawy, tego raczej oczekuję.
Odpowiedz
#4
Rozszyfruj "jakieś akordowe sprawy".

Co do nut - na prawdę warto. To język uniwersalny. Taby uczą małpować rękę kogoś tam. Mając nuty sam szukasz układów pasujących do Twojego stylu. No i będziesz w stanie skumać zagrywki saksofonu czy czego tam chcesz ;) No i koniec OFFTOPa.
Gram na nerwach.
Odpowiedz
#5
(10-03-2012, 11:34 AM)low napisał(a): Wpadł mi pomysł na taki temat...

[...]
Nut nie znam i uczyć się ich nie mam ani czasu, ani zamiaru ani najmniejszej ochoty.
[...] wszystko co przy ograniczonym nakładzie pracy da efekt typu 'fajna linia, fajnie brzmi, fajnie się tego słucha, coś tam zagrać potrafi' no i pomoże w komponowaniu czegoś swojego pod wymyślone przez zdolniejszych gitarowe zagrywki.

Miałem książkę Popławskiego, umęczyłem się z tymi nutami nieprawdopodobnie i w całej nauce z niej nie miałem grama przydatności, po 15 stronach rzuciłem ją w kąt.

Super za to bawiło mi się z 'Gitara basowa bez tajemnic'.

Proste tłumaczenia teorii, harmonii, akcentowania też mile widziane.

Ps. Tak, znam posty tubasa z basówki dla opornych. Coś takiego jest okej, tylko może mniej rzewnych andronów o strojeniu w dół, że złe, więcej działania ;)

No cóż! Mogę powiedzieć, że taby stworzono dokładnie dla basistów o takich jak "lowa", oczekiwaniach. Bez urazy...!
Pokazują gdzie znaleźć dźwięki do usłyszanych już melodii, partii basu czy gitary. Postronnych obserwatorów i początkujących adeptów upewniają przy tym, że granie na gitarze lub basie nie wymaga żadnej wiedzy, ani nawet słuchu.
Jednym słowem "każdy głupi da radę"...!
Pozwalają też taby pograć sobie amatorsko z kumplami, a czasem nawet z tymi kumplami osiągnąć sukces na miarę kilku przebojów, ale na pewno nie pomogą zostać zawodowym muzykiem, potrafiącym zagrać profesjonalnie z każdym zespołem.
Dla każdego co innego jest celem w graniu i na pewno nie jest moim zamiarem zniechęcanie do tabów, tylko zachęcanie do poznawania nut i teorii, przynajmniej w przydatnym zawodowemu basiście zakresie.
Stąd moje 'ściągi" dla Leniwych Basistów (pisane zresztą bez używania nut, aby nie zniechęcać do ich czytania)!
Nigdy też nie pisałem, że strojenie w dół jest złe. Pisałem, że pojmuję takie dziwactwo u basistów, jeżeli wynika z konkretnej potrzeby typu brzmienie, konkretne pasaże itp. natomiast nie pojmuję początkujących, nie rozumiejących w ogóle przyczyny jakiegoś nietypowego sposobu strojenia u ich idola, ale z furią broniących takiego systemu, bo tak stroi ich ukochany gwiazdor Bzdetman Dżordż niejaki.
No, przepraszam - nie wytrzymałem jednak...
Oczywiste też jest, że nie będą oni uczyć się nut, ponieważ używanie ich wymaga stosowania klasycznego stroju kwartowego i to najlepiej w standardzie, więc musieliby przeprosić się z tym co im "przeszkadzało" w graniu...
Nieprzydatność szkoły Popławskiego dla "lowa" wynika z nadmiaru przekazywanej przez nią wiedzy w stosunku do potrzeb.
Malarzowi pokojowemu nie jest potrzebna zaawansowana wiedza na temat technik artystycznych, przekazywana studentom Akademii Plastycznej. Myszkę Miki na ścianie pokoju dziecinnego jakoś skopiuje! A jak mu dadzą kalkę (to takie "taby" dla malarzy!), to nawet zrobi to identycznie jak twórca tej kreskówkowej postaci...
Przepraszam, "low"! Znów nie wytrzymałem... Nie jestem Dobrym Człowiekiem!
Pozostałe oczekiwania moje "ściągi" raczej spełniają, co i "low" zauważył oraz docenił.
Zapraszam do uważnego ich przeczytania, bo treści wpisywane do "cafe meritorica" rzeczywiście wkraczają już w rejony przeznaczone dla bardziej dociekliwych!

PS. Nigdy (chyba) nie będę prawnikiem, ale nie ośmieliłbym się nawet pomyśleć, że można wykonywać ten zawód bez znajomości systemu prawnego, podstawowych aktów prawnych, a nawet bez umiejętności czytania! Chociaż naszym parlamentarzystom wydaje się to najwyraźniej możliwe, kiedy majstrują przy sporządzaniu aktów prawnych, nie mając w tym temacie podstawowej wiedzy. Nieprawdaż?!...
Odpowiedz
#6
mi się wydaję że zawsze warto ciągnąć w górę, i jeżeli uważasz że nigdy przenigdy te nuty się tobie nie przydadzą, to się ich naucz dla sportu... dla szpanu...
lepiej umieć niż nie umieć...

sory, nie jestem ani dobrym praktykiem, ani teoretykiem, ale brzdąkam coś tam na basie bo świat muzyki jest nieograniczony, stawianie sobie granic jakościowych i szukanie drogi na skróty odbiera całą zabawę...

proszę,skończ natychmiast pierdolić i weź się za ćwiczenia!
Odpowiedz
#7
Powiem tak: gram na basie już ponad 17 lat (tak, tak, ponad pół życia) i z teorii rozumiem mniej więcej tyle, że... no, jest coś takiego. Próbowałem się tego uczyć, chodziłem na lekcje (najpierw, po jakichś 2 latach grania, do pewnego miłego pana w Legionowie i nie, nie był to mistrz Ścierański, potem, po wielu latach, do mistrza Bartozziego), od samego początku coś tam działałem z podręcznikami (Popławski głównie), ale... nic mi z tego nie przychodziło poza bólem głowy. Ogrywanie koła kwintowego było dla mnie katorgą. Zawsze wiedziałem, że to pożyteczne, że można wyciągnąć z tego wiedzę, ale nigdy nie umiałem znaleźć dla niej zastosowania. Moją ignorancję może zilustrować fakt, że dopiero dzisiaj, po przeczytaniu (pobieżnym - na dokładne nie starczyło mi siły mentalnej) nowego tematu Tubasa, dowiedziałem się, że akord alterowany to ogólne określenie akordów zmniejszonych i zwiększonych... Nauka teorii nigdy nie przynosiła mi satysfakcji, nie sprawiała przyjemności a nawet nie dawała poczucia podnoszenia mych muzycznych kwalifikacji. W tym momencie taka wyrocznia i jedyny właściciel Prawdy Objawionej, jak jb90, powinien spytać, po co w ogóle gram... Otóż... uwielbiam dotyk basu, uwielbiam trzymać go w rękach, wydobywać z niego dźwięki, kocham muzykę, którą w ten sposób można tworzyć z innymi, do tego niesamowitą radość daje mi granie koncertów i praca w studiu. Nie wyobrażam sobie życia bez tego. Wiem, że bez choćby bazowej znajomości teorii błądzę po omacku i nigdy nie będę profesjonalistą, który będzie np. mógł utrzymywać się z pracy jako muzyk sesyjny (co bardzo by mi odpowiadało, gdyż nie musiałbym wtedy przez 5 dni w tygodniu siedzieć ze słuchawkami na głowie i gadać do buraków i kretynów aż głos mi zacznie siadać), ale też wiem, że moje umiejętności wystarczają mi do tego, co robię. Tak, chciałbym umieć więcej, chciałbym posiąść tę tajemną wiedzę o skalach, alteracjach, zasadach harmonii itd., ale sam proces zdobywania tej wiedzy jest dla mnie torturą porównywalną z jedzeniem sera pleśniowego. Do tego doba ma tylko 24 godziny, a gdy po 9 godzinach w robocie wracam do domu niewyspany i wściekły, i jeszcze mam kilka tzw. codziennych obowiązków do wypełnienia, spędzenie kolejnych kilku godzin z basem w łapach i robaczkami na pięciolinii przed oczami jest dla mnie perspektywą równie radosną co nadepnięcie na zardzewiały gwóźdź. Owszem, mógłbym znów pójść na lekcje do Bartozziego, który jest znakomitym basistą i świetnym nauczycielem, ale po pierwsze przy moich dochodach zwyczajnie mnie na to nie stać, a po drugie obawiam się, że niewiele bym z nich wyniósł. Nie z winy nauczyciela a z mojej. Marzę o pójściu do szkoły muzycznej (np. Komeda), gdyż poza samą wiedzą oferuje ona świetne środowisko do nauki, które mogłoby pozytywnie wpłynąć na moją motywację i nieco otworzyć mi łeb na wiedzę, ale tutaj kwestia finansowa jest jeszcze bardziej bolesna (zarabiając 1300-1400 zł/mies i mając co miesiąc 600 zł kredytów i 500 zł samego czynszu po prostu nie udźwignie się więcej) ... Dlatego rozumiem Lowa i jego podejście. Przy czym ma on trochę łatwiej - ma fach, wykształcenie (lub przynajmniej jest na dobrej drodze do zdobycia go), i wie, że dla niego bas to tylko sympatyczne hobby, a ja nie umiem nic, gdyż w odpowiednim momencie nie umiałem zdecydować się na jedno lub drugie. I dlatego siedzę na słuchawce za grosiki i coś tam sobie gram, nawet coś tam sobie na tym graniu zarabiam, ale mimo setek zagranych koncertów i 7 nagranych płyt niewiele tak naprawdę z tego wynika...
Odpowiedz
#8
Dobra...bo nie wytrzymam...każdy ma trroszkę racji, znajomość teorii bardzo pomaga w graniu na instrumencie, ale ilu znanych i szanowanych muzyków na świecie nie ma pojęcia o nutach? Są tacy instrumentaliści, którzy siadają i grają tak, że przez myśl nikomu nie przejdzie, że facet nie ma pojęcia o funtach, dźwiękach a co dopiero nutach. Dyskredytowanie kogoś, ze względu na to, ze nie posiada wiedzy fachowej to bzdura!!! Pracowałem z instrumentalistami, którzy mieli swój własny system zapisywania, nie kumali co się do nich mówi w języku muzycznym, ale grali tak, że buty spadały...Znam też takich, co teorię mieli pod paznokciem małego palca, dostawali nuty i z grania był jeden ch...
Podam jeszcze jeden ciekawy przykład. Od dłuższego czasu mam uczennicę, dziewczyna rozwija się, układa rękę jak ta lala, brzmi z palca co raz lepiej, ogrywa jakieś tam skale, 12 taktowca pojęła aż miło, zaczyna już fajnie improwizować, buduje walkingi i co? I ja głupi chuj dopiero ostatnio przez przypadek zorientowałem się, że nie zna dźwięków na gryfie... można? Można.
Odpowiedz
#9
Dodam na koniec (bo już nie raz pisałem, że teoria, to nie koniecznie znajomość nazw - są praktycy, którzy wiedzą o co kaman, ale nie wiedzą, jak się co nazywa i jak to zapisać - tak, o Tobie Basstard też piszę :D), że o ile Tubasowi przystoi strofować, to jb90 mógłby na prawdę dać sobie na wstrzymanie.
Gram na nerwach.
Odpowiedz
#10
Chyba walnę kielonka i poproszę Najlepszą z Żon, żeby mi dała po mordzie na otrzeźwienie, bo wsadzacie mnie zupełnie niezasłużenie na piedestał mentora i wbijacie w pychę, a to grzech...
Wybacz "low", że stałeś się przeze mnie chłopcem do bicia, bo lubię Cię bardzo od czasu naszej "państwowotwórczej" wymiany poglądów i szanuję za nieustępliwość w kwestiach zasadniczych... Po prostu taka dyskusja była potrzebna i jeżeli nawet "Muzz" zabrał głos, to znaczy, że sprawa jest, jeśli nie bolesna, to przynajmniej swędząca!
Co mnie bardzo cieszy, bo lubię kij w mrowisko wsadzać...
:D
PS. Grałem kiedyś "zastępstwo" z ekipą knajpianą i gitarzysta grał jakiś taki fajnie brzmiący "połamany" akord w wysokiej pozycji. Nieopatrznie zapytałem go: "- Boguś, co ty tam grasz? Undecymę?..."
W odpowiedzi usłyszałem: "- Spierdalaj...!"
:D
Odpowiedz
#11
prosiłbym o ograniczenie offtopu..
Moim zdaniem znajomość nut jest przydatna, bardzo przydatna! Ale da się bez niej żyć i hobbystycznie grać, tak jak można czerpać radość z jazdy na rowerze typu "składak", raz w tygodniu po bułki do sklepu, a nie trzeba trenować dzień w dzień po 60km na szosówce w włókien syntetycznych.

Ja, jako amator-hobbysta ćwiczę głównie rozgrzewając się w wolnych tempach (40bpm, ćwierćnutami), potem robię przebieżki po gryfie w tempie 100-120bpm ósemkami.
Gdy ręka jest już rozgrzana albo ćwiczę numery moich kapel, albo uczę się coverów, albo np. układam sobie ładne 12taktowce bluesowe w różnych tonacjach - staram się wtedy myśleć jak ładnie przejść z jednego akordu w drugi, jakie dźwięki mam do dyspozycji, słucham co brzmi ładnie, a co nie.

Polecam też lekcje zawarte w piśmie BassPlayer - są wykładane jasno i czytelnie, dla laika, poparte przykładami. Pojawiają się tam także pełne transkrypcje znanych utworów, wraz z wyjaśnieniami, co dokładnie się dzieje w ciekawych harmonicznie partiach.
Chcesz nagrać naturalnie brzmiącą płytę? zapraszam: BurningTonesStudio

Uprzejmie informuję iż zespół Resin nie wystąpi w najbliższej edycji Mam Voice be the Idol, gdyż w godzinach emisji nie wolno spożywać środków odurzających, zaś regulaminowy czas pozwoliłby wyłącznie na zagranie intro.
Odpowiedz
#12
ja natomiast jako totalny amator czerpiący przyjemność z grania dla samego grania, zacząwszy grać zdecydowanie za późno i na słuch, doceniając cały ten ogrom wiedzy która może być przydatna uważam, że: wszystko zależy od tego kiedy takowa wiedzę się nabędzie i dokąd chce się dojść - dla zwykłego przeciętnego grajka-szarpidruta jakim jestem tylko niektóre rzeczy bywają przydatne np. jak co zagrać żeby było łatwiej dla "leniwego basisty" ale już te wszystkie nazwy teoretyczne to zupełnie niepotrzebne, ba wręcz szkodliwe rzeczy - nie muszę rozumieć czegoś żeby to wielbić - kocham muzykę przez odczuwanie nie przez rozumienie, gdybym to wszystko rozumiał to pewnie bym znienawidził jak matematykę - summa sumarum jak powiedział onegdaj Emil Zola "nadmiar wiedzy jest równie szkodliwy jak jego brak" (oczywiście z uwzględnieniem powyższego)
Ibanez MC 924-Aphex Punch Factory-Chaos Signal Splitter x2:
Manlay Sound Bass King, Source Audio Lunar Phaser, BOSS BF 2B, BOSS BF-3, EarthQuakerDevices Hummingbird,TC Flashback X4 - Eden WT 600-DMNF 4x10, - KUSTOM GROOVE 115C,
kable Laboga, Roland Juno G, BOSS DR-880, Roland Quad Capture,


Odpowiedz
#13
Napisałem kiedyś, że chętnie zamieniłbym całą tą swoją wiedzę, na nieco więcej talentu...
Niestety, Palec Boży mnie ominął i jakoś daję radę dzięki tej odrobinie, jaką mam i właśnie wiedzy!
Nie przyszła sama, a nawet nie wtedy, kiedy uczono mnie jej w szkole. Tak naprawdę, ze szkolnych umiejętności w początkowym okresie przydała mi się tylko umiejętność czytania nut i to nie na basie, tylko na gitarze, do ogrywania melodii przebojów, masowo drukowanych wtedy w różnych tygodnikach.
Dopiero kiedy ponownie poszedłem do szkoły muzycznej, już II stopnia i na tubie, zacząłem rozumieć te wszystkie powiązania, zależności i znalazłem dla tej wiedzy praktyczne zastosowanie, dzięki doświadczeniu jakie w międzyczasie zdobyłem, grając z klezmerami na basie, tak jak każdy niemal użytkownik forum, czyli ze słuchu i na czuja... he, he, he...
Niezwykle pomocne były dwa lata służby w orkiestrze wojskowej i uważam, że lepszej szkoły dla aspirującego do zawodu muzyka, nie można sobie wymarzyć!
Codziennie kilka godzin prób, olbrzymi i różnorodny materiał i czytanie nut a vista zaowocowały "weryfikacjami" zdanymi bez problemów i ofertami pracy po wyjściu "do cywila".
Docenienie przydatności wiedzy teoretycznej i umiejętność jej wykorzystywanie na codzień, to efekt lat grania bardzo różnej muzyki i "odkrywania", że to nie żadna "filozofia" tylko opisanie muzycznej rzeczywistości.
Takie podejście staram się przekazać w "ściągach" i wpisach na obu forach. Sam do tego dochodziłem długo, więc chcę skrócić ten okres zainteresowanym "z czym to się je...".
Mam czas i chyba nie najgorszą umiejętność przekładania myśli na słowa, więc cieszę się, kiedy mogę w ten sposób ułatwić trochę życie młodszym Kolegom.
Enjoy, neskim!
:toast:

EDIT:
Zauważyłem a propo's ćwiczeń, że do tej pory tylko "Zakwas" wspomniał mimochodem, jak ważne jest opanowanie grania przynajmniej skal dur i moll naturalnej na każdej strunie przez cały gryf.
Bierzemy jakąś gamę, np. h-mol i gramy ją od najniższego stopnia na danej strunie, czyli np na strunie H od pustej (otwartej) struny i dalej na tej strunie, aż do końca progów. Następnie na strunie E też od pustej, na strunie A też od pustej i na strunie D oraz G, jak wyżej. Oczywiście kolejne dźwięki tej gamy na każdej strunie znajdują się na innych progach i o to właśnie idzie, aby mieć "w głowie" obraz ich rozłożenia. Pozwoli nam to zagrać solóweczkę w skalach opartych na tej gamie na całym gryfie i uwolni wyobraźnię od schematów!
Pomoże też opanować umiejętność grania tego, co się zaśpiewa.
Pewnie o tym większość basistów wie, ale może nie każdy, więc przypominam...
:piwko:

EDIT 2:
Całą sprawę ułatwi nauczenie się odległości w półtonach między kolejnymi stopniami gamy. W mol naturalnej te odległości, zaczynając od podstawy to: 2-1-2-2-1-2-2
W dur sami sprawdźcie...
No i zaczynając gamę h-mol np. od pustej struny D, czyli od jej III stopnia mamy odległości na progach: 2-2-1-2-2-2-1-2-2-1-2-2-2-1-2-2-1-2-2-2-1 itd
W czytaniu mętne, ale z basóweczką w ręku staje się oczywiste. Zawsze każde ćwiczenie analizujemy z instrumentem w ręku, bo to nie wierszyk do nauczenia się, tylko właśnie ćwiczenie!
PS. Czy zauważyliście coś interesującego, grając gamę h-mol od pustej struny D?
Odpowiedz
#14
W ogóle bardzo mało osób docenia znajomość gryfu jako czynnik podnoszący sprawność. A to jest tak, że wbrew pozorom jak się pracuje regularnie nad instrumentem, to szybko zaczyna się myśleć dźwiękami i bardzo często się okazuje, że nieznajomość rozłożenia dźwięków, bądź zbyt wolne ich odszukiwanie na gryfie hamują i ekspresję i rozwój...
Odpowiedz
#15
Na "basoofce" kiedyś rozgorzała dyskusja na temat określania tonacji po ilości i rodzaju znaków przykluczowych, a co za tym idzie o kole kwintowym i wzajemnych powiązaniach tych dwóch spraw.
Pozwoliłem sobie wtedy podać prosty dla basisty sposób na ułatwienie muzycznego życia w powyższej kwestii.
Znając tamten sposób i nazwy dźwięków na progach instrumentu, możemy znacznie ułatwić sobie "zobaczenie" rozkładu dźwięków konkretnej gamy na całym gryfie!
Ktoś mówi: "- Graj solóweczkę w tonacji h-moll!"
Błyskawicznie orientujemy się, że w tej tonacji mamy dwa krzyżyki przy kluczu i że są to dźwięki Fis oraz Cis.
Banalnie łatwe staje się w tym momencie granie solóweczki w dowolnej pozycji i od dowolnego stopnia tej gamy. Nie musimy nawet znać podanych wyżej odległości pomiędzy kolejnymi dźwiękami gamy minorowej (molowej).
Gramy po prostu Fis zamiast F i Cis zamiast C - to wszystko!

PS. Nawiasem mówiąc wczoraj graliśmy na próbie standardzik o tytule: "That's All"... Bardzo fajny!
:D
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości