Po koncercie w zgierskim MOKu udało mi się złapać na pięć minut Wojtka i zapytać o parę spraw m. in. związanych z obecnymi jego projektami. Jeżeli forma wywiadów się przyjmie, mogę tego zrobić więcej - Tymański i Ścierański, to nazwiska, które mogłyby się w przyszłości niedalekiej pojawić.
Tymczasem zapraszam do lektury.
Zakwas: Głośno dzisiaj było...
Pilich: No podobno, tak jeden człowiek powiedział, ale młodość musi się wyszumieć, starość musi się wyszurać.
Z: Skąd pomysł na TT-Electro?
P: Zastanawiałem się co robić na jesieni. Wiedziałem, że nie będziemy grali z Pilichowski Band, więc pomyślałem Z Tomkiem "Świdrem" Świerkiem (klawiszowcem), żeby zrobić jakiś taki projekt z dużą ilością elektroniki. Strasznie mnie to jara ostatnio. Chcieliśmy coś takiego zrobić i zrobiliśmy - co tego będzie dalej, tego nie wiem, na razie ten projekt jest zawieszony, zagramy może ze dwa koncerty w tym roku w tym składzie i wracamy do Pilichowski Band, będziemy promować nowe DVD kręcone na zamku w Kliczkowie. A to? Zobaczymy. Może nagramy jakąś EPkę, może całą płytę (choć nie sądzę). Kręci mnie bardzo to w muzyce, że jest taki nawrót do "ejtisów", pojawia się bardzo dużo kapel w tym klimacie. Ja należę także do tych, którzy są zafascynowani takimi ludźmi jak Skrillex czy Nero.
Z: No właśnie - dużo dubstepowych klimatów było na dzisiejszym koncecie.
P: Tak, to lubimy. Zmierzyliśmy się z materią - co zrobić, żeby oddać ten klimat dubstepowo-electro na żywych instrumentach.
Z: To lubimy, czy też trochę "trzeba coś jeść, a to jest na topie"?
P: To nie jest tak. Wiesz, nie zarobiliśmy na tym nie wiadomo ile milionów dolarów, że stworzyliśmy Electro Step, absolutnie nie. Wręcz przeciwnie - staram się nawet nie używać swojego nazwiska przy tym projekcie. W sumie jest to traktowane jak nowy zespół. W niektórych miejscach ktoś kto patrzy na plakat i widzi napis "Electro Step" zada sobie trud i sprawdzi w Internecie co to takiego, a ktoś inny nie zada sobie takiego trudu i nie przyjdzie. Ale to fajnie - to taki powrót do korzeni i po prostu jeżdżenie z takim zespołem, który dopiero zdobywa markę.
Z: Już na "Fair of Noise" było sporo elektroniki, tutaj jeszcze więcej - co dalej?
P: No właśnie skończyliśmy płytę z Woobie Doobie...
Z: Do tego chciałem dążyć - co z Woobie Doobie?
P: Nagraliśmy już tracki, wiem że już pomału, BARDZO pomału, ta płyta zbliża się do miksów. Super - spotkaliśmy się po latach w tym składzie Dąbrówka, Grymuza, Olszak, "Fazi" Mielczarek i ja i przez pierwsze półtorej godziny rozmawialiśmy o chorobach (śmiech). A potem zaczęliśmy nagrywać płytę.
Z: To starzy ludzie się już robicie jak o chorobach rozmawiacie?
P: Tak, słowo Ci daje, przez pierwszą chwilę ktoś tam mówi: "słuchaj, jak pochlam , to mi te dwa palce lewej ręki nie chodzą...", "a ja miałem operację kolana" (to Pilich przyp. Zakwas) i tak dalej i tak dalej. Nagle się orientujemy - "Panowie, my mówimy o chorobach"! (śmiech) Ale fajnie - jest nowa płyta i to jest kompletna odwrotka tego co było.
Z: No jeszcze nie ma - będzie. Kiedy?
Będzie na pewno, jeszcze w tym roku, może dopiero zimą, ale będzie.
Z: Wróciło Woobie Doobie, wróci forum Woobie Doobie?
P: (śmiech) Nie sąąądzęęęę...Ja się bardzo cieszę, że to wszystko zaczęło się na początku XXI wieku od mojego forum, super, że Ci ludzie dalej mają ze sobą kontakt. Ale w dobie Facebooka nie sądzę... Jest forum tematyczne - basoofka, jest basscity, myślę, że nie ma już miejsca w Internecie na trzecie forum...
Z: A z innej beczki - czy zobaczymy kiedyś Wojtka Pilichowskiego z fretlesem, albo kontrabasem?
P: No pewnie - na tym DVD, które właśnie nagraliśmy, jeden kawałek zagrałem na fretlesie. nigdy jakoś nie pretendowałem do tytułu Fretlesisty Roku (śmiech). nagrałem kilka kawałków na fretelsie i na TTR2 i na swoich solowych płytach, i z Kowalską, z Kukulską też nagrywałem "jakieś fretlesy". To jest super instrument, bardzo fajny, ale nie mam na to za bardzo pomysłu. Każdy ma jakiś swój kierunek - jeden gra bardzo dużo na fretlesie, inny w ogóle, dzięki temu, muzyka jest kolorowa.
Z: To jeszcze na koniec nierozwiązana zagadka - po co Pilichowi guma na kciuku?
P: Z gumą jest bezpieczniej!
Tymczasem zapraszam do lektury.
Zakwas: Głośno dzisiaj było...
Pilich: No podobno, tak jeden człowiek powiedział, ale młodość musi się wyszumieć, starość musi się wyszurać.
Z: Skąd pomysł na TT-Electro?
P: Zastanawiałem się co robić na jesieni. Wiedziałem, że nie będziemy grali z Pilichowski Band, więc pomyślałem Z Tomkiem "Świdrem" Świerkiem (klawiszowcem), żeby zrobić jakiś taki projekt z dużą ilością elektroniki. Strasznie mnie to jara ostatnio. Chcieliśmy coś takiego zrobić i zrobiliśmy - co tego będzie dalej, tego nie wiem, na razie ten projekt jest zawieszony, zagramy może ze dwa koncerty w tym roku w tym składzie i wracamy do Pilichowski Band, będziemy promować nowe DVD kręcone na zamku w Kliczkowie. A to? Zobaczymy. Może nagramy jakąś EPkę, może całą płytę (choć nie sądzę). Kręci mnie bardzo to w muzyce, że jest taki nawrót do "ejtisów", pojawia się bardzo dużo kapel w tym klimacie. Ja należę także do tych, którzy są zafascynowani takimi ludźmi jak Skrillex czy Nero.
Z: No właśnie - dużo dubstepowych klimatów było na dzisiejszym koncecie.
P: Tak, to lubimy. Zmierzyliśmy się z materią - co zrobić, żeby oddać ten klimat dubstepowo-electro na żywych instrumentach.
Z: To lubimy, czy też trochę "trzeba coś jeść, a to jest na topie"?
P: To nie jest tak. Wiesz, nie zarobiliśmy na tym nie wiadomo ile milionów dolarów, że stworzyliśmy Electro Step, absolutnie nie. Wręcz przeciwnie - staram się nawet nie używać swojego nazwiska przy tym projekcie. W sumie jest to traktowane jak nowy zespół. W niektórych miejscach ktoś kto patrzy na plakat i widzi napis "Electro Step" zada sobie trud i sprawdzi w Internecie co to takiego, a ktoś inny nie zada sobie takiego trudu i nie przyjdzie. Ale to fajnie - to taki powrót do korzeni i po prostu jeżdżenie z takim zespołem, który dopiero zdobywa markę.
Z: Już na "Fair of Noise" było sporo elektroniki, tutaj jeszcze więcej - co dalej?
P: No właśnie skończyliśmy płytę z Woobie Doobie...
Z: Do tego chciałem dążyć - co z Woobie Doobie?
P: Nagraliśmy już tracki, wiem że już pomału, BARDZO pomału, ta płyta zbliża się do miksów. Super - spotkaliśmy się po latach w tym składzie Dąbrówka, Grymuza, Olszak, "Fazi" Mielczarek i ja i przez pierwsze półtorej godziny rozmawialiśmy o chorobach (śmiech). A potem zaczęliśmy nagrywać płytę.
Z: To starzy ludzie się już robicie jak o chorobach rozmawiacie?
P: Tak, słowo Ci daje, przez pierwszą chwilę ktoś tam mówi: "słuchaj, jak pochlam , to mi te dwa palce lewej ręki nie chodzą...", "a ja miałem operację kolana" (to Pilich przyp. Zakwas) i tak dalej i tak dalej. Nagle się orientujemy - "Panowie, my mówimy o chorobach"! (śmiech) Ale fajnie - jest nowa płyta i to jest kompletna odwrotka tego co było.
Z: No jeszcze nie ma - będzie. Kiedy?
Będzie na pewno, jeszcze w tym roku, może dopiero zimą, ale będzie.
Z: Wróciło Woobie Doobie, wróci forum Woobie Doobie?
P: (śmiech) Nie sąąądzęęęę...Ja się bardzo cieszę, że to wszystko zaczęło się na początku XXI wieku od mojego forum, super, że Ci ludzie dalej mają ze sobą kontakt. Ale w dobie Facebooka nie sądzę... Jest forum tematyczne - basoofka, jest basscity, myślę, że nie ma już miejsca w Internecie na trzecie forum...
Z: A z innej beczki - czy zobaczymy kiedyś Wojtka Pilichowskiego z fretlesem, albo kontrabasem?
P: No pewnie - na tym DVD, które właśnie nagraliśmy, jeden kawałek zagrałem na fretlesie. nigdy jakoś nie pretendowałem do tytułu Fretlesisty Roku (śmiech). nagrałem kilka kawałków na fretelsie i na TTR2 i na swoich solowych płytach, i z Kowalską, z Kukulską też nagrywałem "jakieś fretlesy". To jest super instrument, bardzo fajny, ale nie mam na to za bardzo pomysłu. Każdy ma jakiś swój kierunek - jeden gra bardzo dużo na fretlesie, inny w ogóle, dzięki temu, muzyka jest kolorowa.
Z: To jeszcze na koniec nierozwiązana zagadka - po co Pilichowi guma na kciuku?
P: Z gumą jest bezpieczniej!