Dobra próba nie jest zła ;)
#46
(09-27-2012, 07:42 PM)Burning napisał(a): tapchan:
a w którym miejscu się nagrzewa? radiator z tyłu odbudowy, czy górna płyta obudowy?
Nagrzewa się cała obudowa, ale najmocniej górna i dolna płyta bezpośrednio na wysokości radiatora końcówki. Ewidentnie grzeje się końcówka.
Może limiter ma tu znaczenie? Kiedy mam wysterowany Gain, limiter praktycznie przez cały czas sygnalizuje ucinanie peaków. Kiedy odpuszczę Gain, limiter odpala się tylko przy najmocniejszym ataku (czyli bardzo sporadycznie). Może końcówka lepiej "odpoczywa" gdy dostaje bardziej zróżnicowany dynamicznie sygnał, nawet gdy czasami pójdzie peak, niż gdy dostaje stały poziom sygnału, nawet gdy jest on trochę podcięty - ma to sens?
Gram rocka, grunge, covery oraz wesela Cool
Odpowiedz
#47
ma to sens
używałbym raczej ustawienia, gdzie 'peak' świeci tylko w skrajnych wypadkach
Chcesz nagrać naturalnie brzmiącą płytę? zapraszam: BurningTonesStudio

Uprzejmie informuję iż zespół Resin nie wystąpi w najbliższej edycji Mam Voice be the Idol, gdyż w godzinach emisji nie wolno spożywać środków odurzających, zaś regulaminowy czas pozwoliłby wyłącznie na zagranie intro.
Odpowiedz
#48
Dobry offtop nie jest zły ;)
Odpowiedz
#49
(09-26-2012, 09:35 AM)tapchan napisał(a): Natomiast drogą eksperymentu odkryłem ostatnio ciekawe zachowanie mojego SWR SM-900. Kiedy dokręcam Gain na granicę clipa a potem reguluję głośność Masterem, wzmacniacz zauważalnie mocniej się nagrzewa niż przy rozkręceniu Mastera do połowy (900W, więcej nie trzeba) i regulowania głośności Gainem, przy takiej samej odczuwalnej głośności. Eksperyment powtórzyłem parę razy na sali prób, więc wpływ zmiany temperatury powietrza na obserwacje jest minimalny. Ustawienia EQ i gitara ta sama. Czas i intensywność gry zbliżone na tyle, na ile można to zrobić "na oko".
Nie wiem czy to odpowiedni temat, ale czy ktoś może podjąć się wyjaśnienia tego zjawiska?
To jest zdecydowanie nieodpowiedni temat - jeśli chcesz go kontynuować, to załóż nowy (może być w dziale elektronika). Moje zdanie jest takie, że takie zjawisko jest niemożliwe. Potencjometry GAIN i MASTER (warto przypomnieć, że SM900 ma dwa potencjometry MASTER) zmieniają sygnał dostarczany do końcówki (zmiany się sumują). A końcówce jest zupełnie obojętne, czy zmniejszenie nastąpiło w jednym potencjometrze, czy w dwóch. Zresztą prawie każdy z pozostałych potencjometrów (barwa, AURAL ENHANCER) zwiększa lub zmniejsza sygnał (w określonym paśmie). Końcówka "nie wie" co spowodowało zmianę sygnału. Myślę, że prostym wyjaśnieniem jest Twój zwrot "przy takiej samej odczuwalnej głośności". Ucho ludzkie ma charakterystykę logarytmiczną i ciężko jest rozróżnić np. moc 100W od 200W (zwłaszcza jeśli źródłem sygnału jest bas). Takie dwa ustawienia należałoby sprawdzić z jakimś instrumentem pomiarowym (najlepiej generatorem sygnałowym) i myślę, że okazałoby się, że to nie były ustawienia o takiej samej głośności.
Proponuję na tym zakończyć ten offtop i wrócić do tematu próby.

Marek

Odpowiedz
#50
(08-28-2012, 04:58 PM)Asgar napisał(a): Nawiązując do przemyśleń Herpa zakładam ten oto temat.

Jak wiemy, próba to czas spotkania ze znajomymi, przyjaciółmi, a czasem obcymi ludźmi celem wspólnego tworzenia muzyki. Co zrobić, aby ten czas spożytkować jak najowocniej?

Przede wszystkim znaleźć odpowiednich ludzi. Jak się nie wie co to jest odpowiedni i nieodpowiedni, to niestety trzeba parę lat popróbować obu grup - potem jest już łatwiej:)

(08-28-2012, 04:58 PM)Asgar napisał(a): Ile godzin powinna trwać próba, aby nie męczyć?

Cały skład, głośne granie i głównie ogrywanie materiału - moim zdaniem maks to 2 godziny, ja powyżej tego wymiękam - warto pamiętać, że zatyczki nie ścinają np. dołu i głośny bas daje nieźle po dupie pomimo zatkania.

Aranżowanie, wymyślanie co i jak zagrać - można po 4, 5 godzin z krótkimi przerwami. Powyżej MOIM ZDANIEM to bajki, ludzki mózg przy dużym skupieniu męczy się bardzo szybko.

Praca sekcyjna (w moim przypadku z garowym) - po 3 godzinach konkretnej pracy jestem zmęczony jakbym napierdalał 3 dni w kamieniołomie. Ale efekty są. Zaleta - im większe skupienie tym szybciej czas leci.

(08-28-2012, 04:58 PM)Asgar napisał(a): Jak ustawiać proporcje instrumentów?

Tak jak się chce brzmieć jako zespół. Istnieje nieśmiertelna zasada 3 instrumentów - w trio wszystko raczej brzmi dobrze, jak dochodzi czwarty instrument (wokal, klawisz, druga gita) zazwyczaj wszystko się pierdoli i trzeba iść na kompromisy. Podpowiedź: hasło "jestem tak samo jak wczoraj ustawiony!" nie jest kompromisem:)

(08-28-2012, 04:58 PM)Asgar napisał(a): Jaki sposób pracy z zespołem przynosi najlepsze efekty?

U mnie:

próby z bębniarzem:

gramy całe aranże, szukamy co nie działa. nie działający fragment loopujemy, gramy od połowy tempa. co 3 minuty +5/10bpm. W trybie hardcore 2 frazy na połowie tempa normalnie, dwie w halftime, ale to powoduje dużo samobójstw, trzeba uważać.

Jak się wróci do normalnego tempa i po 2 godzinach nie ma dużego postępu można spokojnie rzucić granie - szkoda czasu.

Na drugi dzieć 95% z tego postępu ucieka, ale zostaje te 5% - trzeba utrwalić.

Potem kłopotliwy fragment z frazą wcześniejszą i frazą późniejszą. Na zmianę w trybie gry cichej i normalnej - ważne!

Jak tak się zgodzi, to znaczy, że jest ok.

(08-28-2012, 04:58 PM)Asgar napisał(a): Ćwiczymy z całym składem, czy sekcyjnie?

Efektywniej sekcyjnie, z całym składem już raczej ogrywanie materiału który jest ogarnięty i duperelki z serii "co grasz, debilu pierdolony?".

Wada - we 2, 3 nie da się wypić tyle wódki co w 5.

(08-28-2012, 04:58 PM)Asgar napisał(a): Opisujemy nasze doświadczenia, te pozytywne, jak i przykre...

1. Warto w zespole mieć jednego skurwysyna faszystę który będzie derektorem na próbie i wybierał nad czym czeba pracować, muzyka to niestety nie zajęcie dla grupy tęcz i stokrotek prześcigujących się w uprzejmościach "oj, nie prosze, ty zacznij" "nie, nie najpierw ty..."

2. Wszystko należy regularnie nagrywać i słuchać - przeciętny dyktafon wystarczy. Mam takie uszkodzenie mózgu, że np. jak gram to odbieram muzykę kompletnie inaczej, niż gdy słucham własnych nagrań - gitarzysta śp. FBF tego nie ma i wiele razy nie rozumiałem co do mnie mówił, do momentu w którym nie usłyszałem nagrania. Teraz już o tym wiem i zanim wyjmę tasak wolę posłuchać nagrania.

3. Aranżację warto potraktować poważnie - 95% kapel się na tym wykłada. Wolę zwykły numer genialnie zaaranżowany niż najbardziej nawet głęboką i wzruszającą opowieść o upadku ludzkości zaaranżowaną słabo.

Trzeba założyć, że naszego numeru słucha naćpany pingwin z głową w kiblu, na którą narzucony jest koc.

Jeśli wszyscy dziubą same 16tki i w numerze jest pod rząd 6 fraz w Em opartych na 16tkowym pulsie, istnieje duża szansa, że dla osoby nie będącej muzykiem będą one nie do odróżnienia.
Zagrali riff ... potem riff ... potem pauza i jakiś riff....e pierdole to idę pić...

Najprostszy przykład - Jak sekcja gra podobne pulsy w zwrotce i refrenie to w jednej niech szarpidrut podziubie swój chuja warty riff, ale w drugiej niech zagra wyżej nutkie na raz - to pięknie działa! Na teksty "ale to jest kompletnie inne, tutaj mam akcent na I i są 2 16tki a nie 3 na D!" najlepiej reagować bezpośrednią przemocą fizyczną.

Dużo daje niegranie - na płycie ukeje w 1/3 numerów bas przez pół numeru nic nie gra. Zajebiście się tym jaram, bo jak już gra to wszyscy wiedzą, że czołg przyjechał;)

4. Najważniejsze są bębny i wokal. Trzeba zrobić tak by jedno i drugie było mega wyraźne, konkretne i rozpoznawalne - kosztem skomplikowania partii i - jak trzeba - genialnie kozackiego brzmienia reszty instrumentów. Dobry bębniarz udźwignie przeciętnego basistę i gitarzystę, genialny gitarzysta nichuja nie zastąpi słabego bębniarza. Zamiast lepić na próbie czternaście wersji solówki lepiej posiedzieć nad tym, by np. bębniarzowi się wygodniej grało.

5. Jak ktoś mówi "nie podoba mi się to co grasz, spróbuj coś innego" należy nie mylić tego z "jesteś frajerem, takim samym jak twoja matka!" :)
Odpowiedz
#51
Panowie, takie pytanie mam. Przed proba cwiczycie/rozgrzewacie sie, czy czynicie to dopiero na probie?
Odpowiedz
#52
W trakcie ćwiczenia w tempie 50bpm-75bpm przez 2 godziny rozgrzewka nie ma za dużego znaczenia.

Jeśli chodzi o grę z całym składem to potrzebuję 2-3 numerów, żeby załapać pełen kontakt z bazą. To co obecnie gram najszybszejgo i najtrudniejszego nie gram dobrze jako pierwszy numer - potrzebuję paru minut gry. Na koncercie podobnie choć zazwyczaj ludzie na widowni itp. robią swoje.
Odpowiedz
#53
zanim zaczniemy ogrywać materiał, gramy przez ok. pół godziny jakieś proste motywy jammując :)
obrazki się zesrały.

Odpowiedz
#54
(02-28-2013, 07:03 PM)Stanislav. napisał(a): zanim zaczniemy ogrywać materiał, gramy przez ok. pół godziny jakieś proste motywy jammując :)

Odpowiem bezczelnie - na koncercie też?;)
Odpowiedz
#55
tak.
obrazki się zesrały.

Odpowiedz
#56
To kwestia takiej improwizowanej stylistyki, si?
Odpowiedz
#57
(02-28-2013, 06:46 PM)groza napisał(a): 4. Najważniejsze są bębny i wokal. Trzeba zrobić tak by jedno i drugie było mega wyraźne, konkretne i rozpoznawalne - kosztem skomplikowania partii i - jak trzeba - genialnie kozackiego brzmienia reszty instrumentów. Dobry bębniarz udźwignie przeciętnego basistę i gitarzystę, genialny gitarzysta nichuja nie zastąpi słabego bębniarza. Zamiast lepić na próbie czternaście wersji solówki lepiej posiedzieć nad tym, by np. bębniarzowi się wygodniej grało.
To niestety stara prawda, o której rzadko kto pamięta. Centrum bandu (instrumentalnego) jest pałker i kropka. Widziałem to nawet po sobie, gdy na jamie potrafiłem zagrać rzeczy, które na próbie mi nie szły (tak - z bębniarzem się nie "dogadywaliśmy").
Gram na nerwach.
Odpowiedz
#58
(02-28-2013, 08:00 PM)groza napisał(a): To kwestia takiej improwizowanej stylistyki, si?

dokładnie tak.

;)
obrazki się zesrały.

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości