08-28-2012, 05:32 PM
Macie jakieś rady, jak rozwinąć swobodę wypowiedzi w improwizacji?
Wiem, że podstawa to się nie bać i grać. Ale na ile teoria jest istotna, a na ile 'czuj' i wyczucie?
Co do braku strachu w improwizacji sporo powiedzieli o tym Kenny Werner i Jamey Aebersold. Trochę powiedział też Janek Gwizdala. Moim skromnym zdaniem wszystko zamyka się w kwestii zbudwania zaufania do siebie. Jeśli uznać muzykę za język - to improwizowanie będzie po prostu swobosdną rozmową. Trochę na ten temat poiwiedział też Wooten. Macie jakieś rady jak wyeliminować strach? Werner sporo na ten temat napisał w swojej książce Effortless Mastery - którą serdecznie polecam. Będąc niepełnosprawnym bardzo często mam rozkminy, że może granie to nie dla mnie, że może się do tego nie nadaję etc. Kenny sporo wywrócił mi w głowie.
Tutaj warsztaty z Wernerem.
Myślę że ważnym jest to, co powiedział Aebersold - nie ma złych dźwięków, a dzwięk który w danym konteksciie będzie pasował (jeżeli natraficie na dźwięk, który się 'gryzie') jest oddalony najdalej pół tonu od dźwięku, który wlasnie wydobyliscie.
Teoria jest istotna. To nie jest tak, że jest zbedna. Improwizowanie traktowałbym jak naukę języka. Uczysz się teorii, skal etc - to po prostu nowe słówka, zwroty, zasady, gramatyka. Znając więcej słówek, będziesz mógł się swobodniej porozumiewać. Nie być ograniczonym.
Więc:
Tak ja to widzę.
A jakie są wasze doświadczenia?
Wiem, że podstawa to się nie bać i grać. Ale na ile teoria jest istotna, a na ile 'czuj' i wyczucie?
Co do braku strachu w improwizacji sporo powiedzieli o tym Kenny Werner i Jamey Aebersold. Trochę powiedział też Janek Gwizdala. Moim skromnym zdaniem wszystko zamyka się w kwestii zbudwania zaufania do siebie. Jeśli uznać muzykę za język - to improwizowanie będzie po prostu swobosdną rozmową. Trochę na ten temat poiwiedział też Wooten. Macie jakieś rady jak wyeliminować strach? Werner sporo na ten temat napisał w swojej książce Effortless Mastery - którą serdecznie polecam. Będąc niepełnosprawnym bardzo często mam rozkminy, że może granie to nie dla mnie, że może się do tego nie nadaję etc. Kenny sporo wywrócił mi w głowie.
Tutaj warsztaty z Wernerem.
Myślę że ważnym jest to, co powiedział Aebersold - nie ma złych dźwięków, a dzwięk który w danym konteksciie będzie pasował (jeżeli natraficie na dźwięk, który się 'gryzie') jest oddalony najdalej pół tonu od dźwięku, który wlasnie wydobyliscie.
Teoria jest istotna. To nie jest tak, że jest zbedna. Improwizowanie traktowałbym jak naukę języka. Uczysz się teorii, skal etc - to po prostu nowe słówka, zwroty, zasady, gramatyka. Znając więcej słówek, będziesz mógł się swobodniej porozumiewać. Nie być ograniczonym.
Więc:
- Strach to największy wróg w improwizacji
- Teoria = słownictwo
- Muzyka = Język
- Zaufanie do siebie to podstawa
Tak ja to widzę.
A jakie są wasze doświadczenia?