Dzięki!
Co do fretlesów, to tak jak piszesz - raczej wiem czego potrzebuje. Chciałbym również ograć przed zakupem, a bas lutniczy to dla mnie trochę taka loteria, która może okazać się drogim rozczarowaniem. Nie jestem ekspertem, choć miałem w rękach kilka lutniczych basów, posiadałem też 5 wykonaną przez znanego lutnika.
W każdym aspekcie wolałem uniwersalne brzmienie moich Jazz Bassów, niemniej lutnicze basy były lepiej wykonane, ładniejsze, najczęściej NTB + przekładane egzotykami...
Faktem, jestem że w cenie który podałem mieszczą się jedynie MM, Fender Jaco, Fender Tony Franklin, a tego drugiego już miałem. Coś powyżej w/w i już trzeba już podwoić cenę
Zastanawiałem się nad Stingrayem oraz Bongo (ze wskazaniem na tego drugiego). Rozważałem basy Malinek (dziś Panowie chyba pod nazwą Malwood), inne znane nazwiska oraz ofertę Mayones (nie wiedziałem, że tak podrożały te gitary!) ... i tu faktycznie za 5-7 tyś można spełnić u lutnika swoje największe basowe marzenie
MM Bongo wyje mi się uniwersalnym wiosłem do wszystkiego (to przez elektrownie)
http://www.youtube.com/watch?v=F0ItwqzE-W8
Wydaje mi się się ,że śmiało można podrobić nim brzmienie WALa, na którego zachorowałem dawno temu słuchając Micka Karna
Pedulla Buzz i Pentabuzz to kolejny instrument wart każdych pieniędzy, nie tylko ze względu ma piękny wygląd... bardziej "śpiewnych" bezprogowców, chyba nikt nie zrobił... tu zadowoliłbym się nawet używką (widzę tylko 2 w ofercie sklepu Todobajos.es, z którym jest całkiem dobry kontakt)
Ostatecznie chyba wolałbym kupić używanego Stingraya za 3,4 tyś.. sprzedać go kiedyś za tyle samo i kupić Pedullę, mając na nią kapitał, niż utopić 7 tyś w lutniczy bas, który będzie tylko namiastką pierwowzoru.
Ciekaw jestem co myślicie.
Dawno tu nie było tematu odnośnie fretlessów, może Alfik doda coś od siebie...
Co do fretlesów, to tak jak piszesz - raczej wiem czego potrzebuje. Chciałbym również ograć przed zakupem, a bas lutniczy to dla mnie trochę taka loteria, która może okazać się drogim rozczarowaniem. Nie jestem ekspertem, choć miałem w rękach kilka lutniczych basów, posiadałem też 5 wykonaną przez znanego lutnika.
W każdym aspekcie wolałem uniwersalne brzmienie moich Jazz Bassów, niemniej lutnicze basy były lepiej wykonane, ładniejsze, najczęściej NTB + przekładane egzotykami...
Faktem, jestem że w cenie który podałem mieszczą się jedynie MM, Fender Jaco, Fender Tony Franklin, a tego drugiego już miałem. Coś powyżej w/w i już trzeba już podwoić cenę
Zastanawiałem się nad Stingrayem oraz Bongo (ze wskazaniem na tego drugiego). Rozważałem basy Malinek (dziś Panowie chyba pod nazwą Malwood), inne znane nazwiska oraz ofertę Mayones (nie wiedziałem, że tak podrożały te gitary!) ... i tu faktycznie za 5-7 tyś można spełnić u lutnika swoje największe basowe marzenie
MM Bongo wyje mi się uniwersalnym wiosłem do wszystkiego (to przez elektrownie)
http://www.youtube.com/watch?v=F0ItwqzE-W8
Wydaje mi się się ,że śmiało można podrobić nim brzmienie WALa, na którego zachorowałem dawno temu słuchając Micka Karna
Pedulla Buzz i Pentabuzz to kolejny instrument wart każdych pieniędzy, nie tylko ze względu ma piękny wygląd... bardziej "śpiewnych" bezprogowców, chyba nikt nie zrobił... tu zadowoliłbym się nawet używką (widzę tylko 2 w ofercie sklepu Todobajos.es, z którym jest całkiem dobry kontakt)
Ostatecznie chyba wolałbym kupić używanego Stingraya za 3,4 tyś.. sprzedać go kiedyś za tyle samo i kupić Pedullę, mając na nią kapitał, niż utopić 7 tyś w lutniczy bas, który będzie tylko namiastką pierwowzoru.
Ciekaw jestem co myślicie.
Dawno tu nie było tematu odnośnie fretlessów, może Alfik doda coś od siebie...