Z mojego doświadczenia:
1. próba o 12 oznacza:
O 11:59 gary i blachy przyczepione na statywach, wzmacniacze wyjęte z pokrowców itp. itd. wszystko GOTOWE pod/z tyłu sceny, wszyscy obecni.
Dla porównania, próba o 12 nie oznacza "zajeżdzamy o 12:20 potem idziemy na szluga i oglądać festyn" :)
2. Wzmacniacze gitarowe Z BOKU, a nie ZA PLECAMI. Ja od jakiegoś czasu na scenie (na próbie tez) pakę stawiam tak by widzieć ją kątem oka gdy stoję przy odsłuchu. Poziom głośności - zwłaszcza w przypadku bardzo kierunkowych pieców gitarowych - spada o połowę.
3. Wokalista musi mieć swoje ucho. Jak go nie stać niech ukradnie - jak nie umie to trzeba zmienić wokalistę. Jeśli chce stroić i ruszać się po scenie bez tego się nie da. Na próbach też - będzie śpiewał swobodniej, mniej siłowo - dłużej mu gardło pożyje. Do tego będzie powtarzalność.
ps. - kup zapasową baterię do odsłuchu i schowaj w pedalboardzie. przyda się. te kupowane ze stacji w ostatniej chwili często wisza tam od 3 lat i sa martwe.
4. Lepiej zarobić mniej, nie kupić kolejnego wspaniałego efektu modulacyjnego, ale na koncercie mieć swojego akustyka który zna materiał. Jeśli technika jest dostarczana z firmy zewnętrznej musi być "swój" człowiek potrafiący zrobić tak, by zadowolony był zespół.
5. Soundcheck to nie koncert solowy na którym trzeba zagrać wszystko co się umie - gramy dwa proste riffy od momentu w którym pan powie "teraz bas" do momentu gdy powie "ok, dzieki.". Gitarzysta co 5 sekund naciskający jakiś kolejny chujowy efekt uniemożliwia ustawienie dobrego soundu.
6. Piec basowy w małych lokalach może być problematyczny, zwłaszcza gdy jest zaraz przy ścianie, obok perkusisty - gość siedzi obok i mu będzie dudnić i burczeć tylko (resztę pasma zakryją blachy). Opcja case/krzesło sprawę załatwia - będzie na scenie brzmieć mało basowo, ale słyszalność wzrośnie - pięknego soundu można sobie posłuchać potem w domu na płycie.
7. Trzeba z bębniarzem posiedzieć i nauczyć się grać te same numery, z tym samym feelingiem na poziomie głosności innym niż tylko "zabić" - w małych klubach głosny garowy może kompletnie spierdolić koncert. Niech się nauczy grać ciszej. Da się. Pomaga np. loop "gramy refren -20bpm dwa razy cicho potem dwa razy głosno"
Ogólne uwagi nie do końca muzyczne:
- road manager to złota sprawa. Nie musi się od razu znać (my wzięliśmy znajomą kogoś tam - wyrobiła się raz dwa), ale musi umieć postawić sprawe na swoim. Uproszczony przykład - Jeśli zespół o 11:59 stoi przy scenie gotowy do próby, a technika dalej jest w dupie... to manager idzie do organizatora z umową w rączce i dyktuje podpunkt w którym jest gwarantowana np. 1,5 próba i obsuwy jej nie skracają, tylko przesuwają. I tak dalej - trzeba wychodzić z założenia, że nikt nie dopilnuje niczego i musi być ktoś kto będzie egzekwował ustalenia.
- akustyk musi ogarnąć kwestie techniczne, traktując wszystkie ustalenia jakby rozmawiał z 4 letnim dzieckiem. Np:
Nie, po próbie nie możemy rozpiąć garów i przed koncertem podpiąć od nowa.
Nie, dwa odsłuchy na 5 osób nie starczą.
Nie, gary nie mogą stać z boku sceny za wzmacniaczami innych kapel.
Nie, klawiszowiec nie może grać bez wedge.
Nie, na naszym zestawie nie mogą zagrać dwa inne zespoły z gatunku grindcore.
Itp. Itd.
- zawsze, absolutnie zawsze, trzeba dopytywać i sprawdzać sprawę biletów, plakatów i terminu koncertu. Nie uwierzycie, ale organizatorzy potrafili mi już pomylić dzień, cenę czy nawet na gotowym plakacie z datą dopisać PIĄTEK 21, podczas gdy koncert był w SOBOTĘ.
- grając w mieście X warto przed zaklepaniem koncertu sprawdzić czy tego samego dnia, 2km dalej nie gra mega gwiazda grająca ten sam gatunek muzyki co my.
- w pubach ustalamy czy na drugiej sali nie ma osobnej imprezy. zdarza się i są potem konflikty odnośnie rozliczania biletów i wpuszczania ludzi.
1. próba o 12 oznacza:
O 11:59 gary i blachy przyczepione na statywach, wzmacniacze wyjęte z pokrowców itp. itd. wszystko GOTOWE pod/z tyłu sceny, wszyscy obecni.
Dla porównania, próba o 12 nie oznacza "zajeżdzamy o 12:20 potem idziemy na szluga i oglądać festyn" :)
2. Wzmacniacze gitarowe Z BOKU, a nie ZA PLECAMI. Ja od jakiegoś czasu na scenie (na próbie tez) pakę stawiam tak by widzieć ją kątem oka gdy stoję przy odsłuchu. Poziom głośności - zwłaszcza w przypadku bardzo kierunkowych pieców gitarowych - spada o połowę.
3. Wokalista musi mieć swoje ucho. Jak go nie stać niech ukradnie - jak nie umie to trzeba zmienić wokalistę. Jeśli chce stroić i ruszać się po scenie bez tego się nie da. Na próbach też - będzie śpiewał swobodniej, mniej siłowo - dłużej mu gardło pożyje. Do tego będzie powtarzalność.
ps. - kup zapasową baterię do odsłuchu i schowaj w pedalboardzie. przyda się. te kupowane ze stacji w ostatniej chwili często wisza tam od 3 lat i sa martwe.
4. Lepiej zarobić mniej, nie kupić kolejnego wspaniałego efektu modulacyjnego, ale na koncercie mieć swojego akustyka który zna materiał. Jeśli technika jest dostarczana z firmy zewnętrznej musi być "swój" człowiek potrafiący zrobić tak, by zadowolony był zespół.
5. Soundcheck to nie koncert solowy na którym trzeba zagrać wszystko co się umie - gramy dwa proste riffy od momentu w którym pan powie "teraz bas" do momentu gdy powie "ok, dzieki.". Gitarzysta co 5 sekund naciskający jakiś kolejny chujowy efekt uniemożliwia ustawienie dobrego soundu.
6. Piec basowy w małych lokalach może być problematyczny, zwłaszcza gdy jest zaraz przy ścianie, obok perkusisty - gość siedzi obok i mu będzie dudnić i burczeć tylko (resztę pasma zakryją blachy). Opcja case/krzesło sprawę załatwia - będzie na scenie brzmieć mało basowo, ale słyszalność wzrośnie - pięknego soundu można sobie posłuchać potem w domu na płycie.
7. Trzeba z bębniarzem posiedzieć i nauczyć się grać te same numery, z tym samym feelingiem na poziomie głosności innym niż tylko "zabić" - w małych klubach głosny garowy może kompletnie spierdolić koncert. Niech się nauczy grać ciszej. Da się. Pomaga np. loop "gramy refren -20bpm dwa razy cicho potem dwa razy głosno"
Ogólne uwagi nie do końca muzyczne:
- road manager to złota sprawa. Nie musi się od razu znać (my wzięliśmy znajomą kogoś tam - wyrobiła się raz dwa), ale musi umieć postawić sprawe na swoim. Uproszczony przykład - Jeśli zespół o 11:59 stoi przy scenie gotowy do próby, a technika dalej jest w dupie... to manager idzie do organizatora z umową w rączce i dyktuje podpunkt w którym jest gwarantowana np. 1,5 próba i obsuwy jej nie skracają, tylko przesuwają. I tak dalej - trzeba wychodzić z założenia, że nikt nie dopilnuje niczego i musi być ktoś kto będzie egzekwował ustalenia.
- akustyk musi ogarnąć kwestie techniczne, traktując wszystkie ustalenia jakby rozmawiał z 4 letnim dzieckiem. Np:
Nie, po próbie nie możemy rozpiąć garów i przed koncertem podpiąć od nowa.
Nie, dwa odsłuchy na 5 osób nie starczą.
Nie, gary nie mogą stać z boku sceny za wzmacniaczami innych kapel.
Nie, klawiszowiec nie może grać bez wedge.
Nie, na naszym zestawie nie mogą zagrać dwa inne zespoły z gatunku grindcore.
Itp. Itd.
- zawsze, absolutnie zawsze, trzeba dopytywać i sprawdzać sprawę biletów, plakatów i terminu koncertu. Nie uwierzycie, ale organizatorzy potrafili mi już pomylić dzień, cenę czy nawet na gotowym plakacie z datą dopisać PIĄTEK 21, podczas gdy koncert był w SOBOTĘ.
- grając w mieście X warto przed zaklepaniem koncertu sprawdzić czy tego samego dnia, 2km dalej nie gra mega gwiazda grająca ten sam gatunek muzyki co my.
- w pubach ustalamy czy na drugiej sali nie ma osobnej imprezy. zdarza się i są potem konflikty odnośnie rozliczania biletów i wpuszczania ludzi.



