08-21-2010, 08:48 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-21-2010, 08:49 PM przez jabłecznik.)
Generalnie to o czym wy mówicie, to są dobre okazje dla nas. Nijak to się niestety ma do tego co można spotkać będąc na miejscu i szukając w odpowiednich "przybytkach".
Nie wspominam o doświadczeniach znajomych, bo możecie mi nie wierzyć, co i za ile kupili w sklepie ze starociami lub na wyprzedaży przed domem sąsiada. Nie ma sensu przytaczać również niezliczonych opowieści o prezentach od starszych członków rodziny w postaci starego fendera, gibsona itd, których to (opowieści) macie pełno na największym forum basowym na świecie.
Chciałem tylko przytoczyć konkretny przykład z talkbass'a, które możecie sobie spokojnie wyszukać i sprawdzić.
Jest to historia pewnego licealisty, który znalazł ciekawy basik w swojej szkole. Nikt o niego przez wiele lat nie dbał, nie znalazł się ktokolwiek, kto by kupił pokrętła od potencjometrów ani baterię, a co dopiero zrobił szlif progów. Okazało się, że jest to preEb Stingray, jeden z pierwszych wyprodukowanych. Prawdziwy rarytas. Chłopak mógł bardzo łatwo oszukać szkołę, wynieść go albo kupić za bardzo małe pieniądze. Postanowił być jednak uczciwy i zapłacić normalną, właściwą cenę.
Morał dopowiedzcie sobie sami.
I na koniec. Jeden ze starszych użytkowników tb w dyskusji o "wyższości" starych fenderów nad nowymi napisał coś takiego: "Macie szczęście, że przez te 30 lat większość beznadziejnych egzemplarzy albo spalono, albo same się rozpadły".
Nie wspominam o doświadczeniach znajomych, bo możecie mi nie wierzyć, co i za ile kupili w sklepie ze starociami lub na wyprzedaży przed domem sąsiada. Nie ma sensu przytaczać również niezliczonych opowieści o prezentach od starszych członków rodziny w postaci starego fendera, gibsona itd, których to (opowieści) macie pełno na największym forum basowym na świecie.
Chciałem tylko przytoczyć konkretny przykład z talkbass'a, które możecie sobie spokojnie wyszukać i sprawdzić.
Jest to historia pewnego licealisty, który znalazł ciekawy basik w swojej szkole. Nikt o niego przez wiele lat nie dbał, nie znalazł się ktokolwiek, kto by kupił pokrętła od potencjometrów ani baterię, a co dopiero zrobił szlif progów. Okazało się, że jest to preEb Stingray, jeden z pierwszych wyprodukowanych. Prawdziwy rarytas. Chłopak mógł bardzo łatwo oszukać szkołę, wynieść go albo kupić za bardzo małe pieniądze. Postanowił być jednak uczciwy i zapłacić normalną, właściwą cenę.
Morał dopowiedzcie sobie sami.
I na koniec. Jeden ze starszych użytkowników tb w dyskusji o "wyższości" starych fenderów nad nowymi napisał coś takiego: "Macie szczęście, że przez te 30 lat większość beznadziejnych egzemplarzy albo spalono, albo same się rozpadły".
Mazdah napisał(a):Instrument powinien dawać "kopa" za każdym razem kiedy go bierzesz do ręki. Nie tylko kiedy go po raz pierwszy rozpakowujesz z pudła albo przez pierwszy tydzień-dwa-miesiąc-rok grania. Jeśli możesz przejść obojętnie obok wiosła wiszącego na ścianie/stojącego na stojaku, to znaczy, że coś jest nie tak.
Ściągam sprzęt z Usa. Info na pw.