01-16-2014, 10:04 PM
Tak sobie pomyślałem, że ten problem związany ze zmianą brzmienia, jeżeli występuje, to jest nierozwiązywalny
Sprawdzenie na daw-ampie da odpowiedź, czy urządzenie jest sprawne pod względem technicznym. To jednak sprawdziłem, wyżej są wykresy charakterystyk, i każdy normalny człowiek się zgodzi, że tego nie słychać, ale... Splitter (czy DAW-AMP) jest wpinany między gitarę i wzmacniacz, i przerywa to połączenie dość brutalnie. Po pierwsze, gitara jest zawsze tak samo obciążona, niezależnie od wzmacniacza, do którego jest podłączona. Zasadniczo wzmacniacze mają dużą impedancję, ale niektóre wejścia (wejście 2 w fenderach czy plexi) już mniejszą. Splitter ma impedancję wejściową 2M i nie obciąża instrumentu. Większość wzmacniaczy ma 1M, to jest praktycznie to samo, ale jeżeli mamy np. piec o impedancji 220k, to już jest słyszalne. Ale to pikuś, bo jest "druga strona kabla", chyba bardziej słyszalna - wzmacniacz. Wzmacniacz ze splittera dostaje sygnał ze źródła o niewielkiej impedancji (3,9k w przypadku splittera, mniej w przypadku daw-ampa), podczas gdy podłączymy do wzmacniacza gitarę/bas bezpośrednio, to... no właśnie, nie wiadomo, bo zależy, co to za gitara i jak ustawiona. Gitara w zależności od układu przetworników (jeden czy dwa w jazzie czy szeregowo-równolegle w preclu) jest diametralnie różnym źródłem sygnału. Jeżeli wzmacniacz ma jakąś pojemność wejściową (a ma), to będzie to wszystko różnie brzmiało przy różnych ustawieniach przystawek, już nie wspominając o różnych basach - tymczasem ze splittera, bufora, dawampa czy np. kompresora czy innej kostki wychodzi zawsze to samo i wzmacniacz dostaje to samo. To z jednej strony jest dobra rzecz - coś faktycznie jak aktywny układ w instrumencie, pozwalający na stosowanie niższych wartości potencjometrów i minimalizujący wpływy kabla i zakłócenia - ale z drugiej strony może brzmieć jak aktywny układ, bo wzmacniacz nie widzi wyjścia instrumentu tylko wyjście układu elektronicznego o identycznych parametrach zawsze, bez względu na ustawienia gitary. To niestety jest nie do uniknięcia - bo nawet zakładając, że się da, trzeba by zmieniać parametry wyjściowe (to pikuś) ale i wejściowe - a tego się nie da. Załóżmy, że jeden wzmacniacz ma impedancję 200k i jakąś pojemność, a drugi 1M i inną pojemność. Jeżeli miałoby się nic nie zmieniać, to ta sama gitara w tym samym momencie powinna być obciążona jednocześnie dużą impedancją i pojemnością i wysyłać duży sygnał z lekko przyciętą górą, i jednocześnie być obciążona mocniej i wysyłać niższy sygnał z pełną górą, za to słabszym dołem
Sprawdzenie na daw-ampie da odpowiedź, czy urządzenie jest sprawne pod względem technicznym. To jednak sprawdziłem, wyżej są wykresy charakterystyk, i każdy normalny człowiek się zgodzi, że tego nie słychać, ale... Splitter (czy DAW-AMP) jest wpinany między gitarę i wzmacniacz, i przerywa to połączenie dość brutalnie. Po pierwsze, gitara jest zawsze tak samo obciążona, niezależnie od wzmacniacza, do którego jest podłączona. Zasadniczo wzmacniacze mają dużą impedancję, ale niektóre wejścia (wejście 2 w fenderach czy plexi) już mniejszą. Splitter ma impedancję wejściową 2M i nie obciąża instrumentu. Większość wzmacniaczy ma 1M, to jest praktycznie to samo, ale jeżeli mamy np. piec o impedancji 220k, to już jest słyszalne. Ale to pikuś, bo jest "druga strona kabla", chyba bardziej słyszalna - wzmacniacz. Wzmacniacz ze splittera dostaje sygnał ze źródła o niewielkiej impedancji (3,9k w przypadku splittera, mniej w przypadku daw-ampa), podczas gdy podłączymy do wzmacniacza gitarę/bas bezpośrednio, to... no właśnie, nie wiadomo, bo zależy, co to za gitara i jak ustawiona. Gitara w zależności od układu przetworników (jeden czy dwa w jazzie czy szeregowo-równolegle w preclu) jest diametralnie różnym źródłem sygnału. Jeżeli wzmacniacz ma jakąś pojemność wejściową (a ma), to będzie to wszystko różnie brzmiało przy różnych ustawieniach przystawek, już nie wspominając o różnych basach - tymczasem ze splittera, bufora, dawampa czy np. kompresora czy innej kostki wychodzi zawsze to samo i wzmacniacz dostaje to samo. To z jednej strony jest dobra rzecz - coś faktycznie jak aktywny układ w instrumencie, pozwalający na stosowanie niższych wartości potencjometrów i minimalizujący wpływy kabla i zakłócenia - ale z drugiej strony może brzmieć jak aktywny układ, bo wzmacniacz nie widzi wyjścia instrumentu tylko wyjście układu elektronicznego o identycznych parametrach zawsze, bez względu na ustawienia gitary. To niestety jest nie do uniknięcia - bo nawet zakładając, że się da, trzeba by zmieniać parametry wyjściowe (to pikuś) ale i wejściowe - a tego się nie da. Załóżmy, że jeden wzmacniacz ma impedancję 200k i jakąś pojemność, a drugi 1M i inną pojemność. Jeżeli miałoby się nic nie zmieniać, to ta sama gitara w tym samym momencie powinna być obciążona jednocześnie dużą impedancją i pojemnością i wysyłać duży sygnał z lekko przyciętą górą, i jednocześnie być obciążona mocniej i wysyłać niższy sygnał z pełną górą, za to słabszym dołem
http://nagrywamy.com/
Squier Precision MiJ SQ '84, Lester Precision, Ibanez Soundgear MiJ '91, Harley Benton PB-20, Fender Bassman SP3100, Carvin R600, TC Electronic BG250, Boss CS2
Squier Precision MiJ SQ '84, Lester Precision, Ibanez Soundgear MiJ '91, Harley Benton PB-20, Fender Bassman SP3100, Carvin R600, TC Electronic BG250, Boss CS2