Yoga Terror LP! Debiutancki album!

[Alfik]

0. Grzesiek bardzo fajnie gra

1. Muzyka mi się podoba

2. Poziom wykonawczy całości bardzo dobry

3. Wokalistka owszem śpiewa dobrze, ale brak jej specyficznego groove, który w takiej muzie jest niezbędny i to jest jedyny zarzut bezpośredni do niej, natomiast reszta zarzutów do niej wynika z moim zdaniem fatalnego miksu materiału.

Owszem słychać raczej bardzo dobre graty klasy np. Thermonic Culture czy Manlela, ale słychać też, że ktoś nie za bardzo chyba wie jak ich używać.
Permanentnie buczącze okolice 300Hz na bębnach, w tym samym czasie kiblowate 500 Hz na gitarach, w niektórych numerach za cicho bębny i nagle z 4 do 5 db za głośna stopa. Bulgoczący w niskim środku przester na wokalu całkowicie zamulający barwę i czytelność choć wokal w miksie jest całkiem głośno. Niektóre miksy się rozpadają, słychać jakby instrumenty grały osobno, choć wcale nie są przesadnie selektywne. Uwagi można by mnożyć jeszcze długo, bo w każdym numerze "coś nie gra" i brzmienie albumu jest mocno niespójne.
Nad całością czuwał zdaje się znakomity Marcin Bors, który jest kurcze bardzo dobrym producentem i pamiętam go z bardzo dobrych produkcji... facet głuchy nie jest, więc nie podejrzewam, aby to była jego wizja
Zakładam więc, wy bardzo tak chcieliście - mnie warstwa brzmieniowa tego albumu kompletnie niestety nie przekonuje. Mam wrażenie, że wystąpił tu nadmiar hipsterstwa.