Ridery Techniczne
#61
JAtakPOPROSTU: mamy tutaj taką zajebistą funkcję jak cytuj ('odpisz') Smile


Cytat:Jeśli rozwiążemy problemy fazowe to brzmienie to zwykle lepiej przebija się pod ścianą gitar ma więcej tzw mięsa itd. Ci którzy, nie wiedzą co to to jest faza... zwykle psioczą, że nagrali paczkę i im nie brzmi sygnał cienieje i lepiej nagrać z pod-a albo amplitube...

Może wyjaśnić o co chodzi z tymi problemami fazowymi przy nagrywaniu mikrofonami? Dzięki
http://eluktrick.bandcamp.com
Ibanez Roadstar II RB650 (DiMarzio DP122) + Ampeg V4BH & SVT-CL + Trace Elliot 1048H
Odpowiedz
#62
(11-30-2010, 11:55 PM)Alfik napisał(a): Panowie...
Większość basistów popowych, jazzowych i sidemanów preferuje brzmienie z linii - do takiego brzmienia są przyzwyczajeni.
(11-30-2010, 11:55 PM)Alfik napisał(a): Nie dziwmy się, że większość kapel i gwiazd pop w riderze ma wypisany DI zwłaszcza, że często grający sideman nawet do ridera nie zaglądał...
Sideman czy muzyk będący w kapeli na stałe ma grać. Za brzmienie na przodach odpowiedzialni w znanych zespołach są akustycy jeżdżący z tym bandem. I taki basista może sobie powiedzieć, że chce mikrofon, ale realizator i tak zrobi swoje. Bo to jego z brzmienia rozliczają.
Druga sprawa, że przynajmniej 90% zawodowych muzyków nie ma pojęcia o pracy przy nagłaśnianiu, więc co on ma sugerować?

(11-30-2010, 11:55 PM)Alfik napisał(a): Natomiast W WARUNKACH KONCERTOWYCH PRAKTYCZNIE NIE MA MOZLIWOSCI poradzenia sobie z sygnałem mieszanym DI + Mikrofon. Aby te sygnały idealnie sfazować potrzebne są miksery z bardzo precyzyjnie regulowanym czasem opóźnień w kanałach (co lepsze cyfrowce to mają) ale i tak bardzo trudno jest to dokładnie zrobić polegając na słuchu jedynie...
A jednak są tacy co sobie z tym radzą. Co prawda Twój argument jest słuszny, ale jakby tak teoretycznie podchodzić do pracy koncertowej (studio to inna bajka) to nawet korektora tercjowego na sumie by nie można ruszać bo też się pojawiają problemy fazowe. A rusza każdy realizator Smile Tu trzeba słuchać!

Od siebie jeszcze dodam... argumentem za stosowaniem przez basistę mikrofonu jest fakt, że chce brzmieć tak jak z paczki. Prawda jest taka, że tego i tak się nie osiągnie. Bo w torze spory wpływ będzie miał na to mikrofon, preamp w stole frontowym, kolumny przodowe itd. Wszystkie te elementy i tak mocno zmienią charakter. Przy zastosowaniu wyjścia liniowego przez DI już znikają nam 2 pierwsze elementy. Więc mniejsza szansa na zepsucie tego brzmienia, szczególnie na koncertach gdzie sprzęt nie jest z najwyższej półki.

Po drugie to brzmienie, które ma muzyk na paczce często trzeba i tak by zmieniać aby pasowało do danej akustyki sali itd.

A co do równouprawnienia... gitarzysta i tak nie brzmi na przodach tak jak na swojej kolumnie, więc spokojnie Panowie mrgreen
(12-01-2010, 09:15 AM)baton napisał(a):
Cytat:Jeśli rozwiążemy problemy fazowe to brzmienie to zwykle lepiej przebija się pod ścianą gitar ma więcej tzw mięsa itd. Ci którzy, nie wiedzą co to to jest faza... zwykle psioczą, że nagrali paczkę i im nie brzmi sygnał cienieje i lepiej nagrać z pod-a albo amplitube...

Może wyjaśnić o co chodzi z tymi problemami fazowymi przy nagrywaniu mikrofonami? Dzięki
W momencie gdy mieszasz ze sobą przynajmniej 2 sygnały (będąc w tym temacie linia + mikrofon z paczki) z pewnością jeden sygnał będzie lekko opóźniony względem drugiego. Fizyka tak działa, że przy połączeniu takich sygnałów część częstotliwości będzie zanikać, część może się nakładać i zwiększać swój poziom itd. W skrajnych przypadkach możesz przy połączeniu 2 takich sygnałów otrzymać ciszę Big Grin

Dlatego tak jak Alfik pisze... pomimo, że nagra się bas na zawodowych gratach trzeba jeszcze dobrze okiełznać te problemy aby faktycznie zabrzmiało zawodowo Smile

Zapraszam na stronę mojego bandu Omni mOdO- http://www.facebook.com/OmnimOdO
Odpowiedz
#63
Ale menago i owszem rozlicza Smile


Ja używam bardzo dużo przesteru, a i tak wolę z DI wychodzić na przody.
Odpowiedz
#64
Tak się napisałem ale w końcu stwierdziłem że to i tak nie moja sprawa jak kto mnie nagłośni i wywaliłem poprzedniego posta.

W sumie raz nagłośniono mnie perfekcyjnie z DI. Po koncercie realizator powiedział, że dostał taki sygnał że nie trzeba było nic dotykać poza poziomem głośności. Zabrzmiało conajmniej zajebiście.

Ale częściej jest źle, zwłaszcza z przesterem - na ostatnim swoim koncercie zabiłem wszystkich siarą, bo się okazało, że poustawiane na paczce poziomy głośności clean-drive nijak się mają do tego, co idzie w linie. Akustyk "nie zdążył" zareagować przez 5 minutowy kawałek.
Odpowiedz
#65
(12-01-2010, 10:13 AM)mazdah napisał(a): Mój argument jest ot choćby taki, że używam przesteru.
A przester nigdy nie brzmi dobrze z linii.
Dlatego w jednym ze swoich poprzednich postów napisałem, że zależy od brzmienia danego basisty itd. Bo bywa, że mikrofon jest potrzebny.


(12-01-2010, 10:13 AM)mazdah napisał(a): Po drugie: wszyscy muszą kręcić piece do pomieszczenia, żeby na scenie nie było rozpierdzielu.
Takie zjawisko to ja spotykam na co setnym koncercie, który robię. A jak poproszę muzyka aby coś zmienił na swoich gratach bo mi przeszkadza dana częstotliwość to z reguły patrzy na mnie jak na idiotę. Więc rzucasz argumenty trochę z utopijnego świata Smile


(12-01-2010, 10:13 AM)mazdah napisał(a): Nieważne jak ustawię EQ, to nadal jest moja paka. I kupiłem ją po to, żeby na scenie było mnie słychać tak a nie inaczej.
Czy gram z backline czy gram z przodami, brzmienie całego zespołu poustawiane jest na piecach i w zasadzie jedyną robotą akustyka jest jak najwierniejsze odtworzenie tego z przodu, w sumie niespecjalnie interesuje mnie w jaki to zrobi sposób, to jego robota, ale uważam, że łatwiej jest wziąć poprawkę na charakterystykę mikrofonu niż próbować odwzorować brzmienie paki bez paki.
Jaki ten mój zawód jest banalnie prosty. Przystawić mikrofon, zrobić głośniej, zgarnąć zajebistą kasę i można wracać do domu Rolleyes


(12-01-2010, 09:37 AM)Majek napisał(a): Po trzecie: to dlaczego nie nagłaśnia się gitar wyjściem liniowym, tylko przystawia od iluś tam lat SM57 i wszyscy są happy? Wink
Już bywają przypadki, że się nagłaśnia.
A do tego aby wszyscy byli happy nie wystarczy podstawienie SM57. Do tego jest cholernie długa droga.

(12-01-2010, 10:13 AM)mazdah napisał(a):
(12-01-2010, 09:37 AM)Majek napisał(a): I taki basista może sobie powiedzieć, że chce mikrofon, ale realizator i tak zrobi swoje. Bo to jego z brzmienia rozliczają.

Nigdy jeszcze nie słyszałem ludzi z publiczności rozliczających realizatora za źle brzmiący koncert.
A ja słyszałem wielokrotnie Smile
Ostatnio podeszła do mnie trochę starsza Pani, która za wejście na imprezę Andrzejkową zapłaciła dosyć duże pieniądze i zbulwersowana powiedziała po 30 minutach od rozpoczęcia imprezy: "Chciałabym żeby Pan wiedział, że wychodzę z tego powodu, iż jest tutaj tak głośno, że nie można nawet rozmawiać. DOBRANOC!!!" No to grzecznie odpowiedziałem również dobranoc mrgreen mrgreen mrgreen

A swoją drogą akustyka nie zatrudnia publiczność, lecz zespół, klub, organizator, firma nagłośnieniowa itd. I to oni oceniają jego pracę.

Zapraszam na stronę mojego bandu Omni mOdO- http://www.facebook.com/OmnimOdO
Odpowiedz
#66
W jednym większym domu kultury u mnie w mieście jak nagłaśniają bas to zakładają że nikt nie gra kciukiem czy tapingiem, tylko puszczają dół z basu, nic więcej. Na granie tam któregoś razu wziąłem ze sobą zooma b2.1u, na zagrywki kciukiem włączałem kompresor co by się przebić przez kapelkę na przodach. Z tego co słyszałem na nagraniu to chyba przebiłem się za bardzo Tongue Z drugiej strony basista z innej kapeli, człowiek grający dużo czy to w bigbandzie czy kapeli rockowej, wplatał różne solówki w trakcie kawałków, ale nie miał kompresora ani niczego takiego, w ogóle się z wyższymi partiami nie przebijał, chociaż na próbie gra mu to inaczej całkiem.
Odpowiedz
#67
W sumie to odpisałeś na posta, którego po napisaniu "przepaliłem" i stwierdziłem że nie mam racji. Ale odpiszę.

(12-01-2010, 10:39 AM)Majek napisał(a): Takie zjawisko to ja spotykam na co setnym koncercie, który robię. A jak poproszę muzyka aby coś zmienił na swoich gratach bo mi przeszkadza dana częstotliwość to z reguły patrzy na mnie jak na idiotę. Więc rzucasz argumenty trochę z utopijnego świata Smile


No trochę tak. Ale Ty też piszesz o trochę utopijnym świecie w którym akustyk dostał rider przed robieniem koncertu i wie co zagra kapela która właśnie się montuje na scenie Wink Często tak życie nie wygląda niestety,

W obecnej kapeli bardzo walczymy nad brzmieniem, kombinujemy ze sprzętem, wzajemnym ustawianiem tegoż, dynamiką, brzmieniem całości chyba nawet więcej niż z pisaniem nowych kawałków.
W poprzedniej kapeli było inaczej, często bardzo źle.

(12-01-2010, 10:39 AM)Majek napisał(a): Jaki ten mój zawód jest banalnie prosty. Przystawić mikrofon, zrobić głośniej, zgarnąć zajebistą kasę i można wracać do domu Rolleyes

Mój "zawód" (a raczej hobby) też nie polega tylko na wejściu na scenę, wciśnięcia "on" na piecu i odegraniu równo dźwięków.
Nie miałem na myśli umniejszaniu nikomu, ale czasami naprawdę brakuje współpracy między muzykiem i nagłośnieniowcem.
Często nie mogłem się dogadać ani zabrzmieć, bo pan z przodu stwierdzał, że mam za mało góry w basie i stwierdził że dokręci - i wtedy robiło się nieciekawie, bo ja nie mam góry z samych strun, przy zbytniej jej podkręceniu pojawiają się fatalne rzeczy.

A jeszcze gorsze jest jak pan z przodu stwierdza, że coś za cicho się zrobiło i "reguluje poziomy" akurat w tym momencie kiedy kapela się wycisza żeby puścić na przód gitarę solo czy wokal.

(12-01-2010, 09:37 AM)Majek napisał(a): Już bywają przypadki, że się nagłaśnia.
A do tego aby wszyscy byli happy nie wystarczy podstawienie SM57. Do tego jest cholernie długa droga.

Ależ zdaję sobie sprawę, ze droga jest długa i droga.
Gdyby to było proste do ogarnięcia to by wszyscy sobie sami to robili przody Smile

(12-01-2010, 09:37 AM)Majek napisał(a): A ja słyszałem wielokrotnie Smile
(...)
A swoją drogą akustyka nie zatrudnia publiczność, lecz zespół, klub, organizator, firma nagłośnieniowa itd. I to oni oceniają jego pracę.

Owszem. I zawodowo wtedy dla obu jest klapa, ale zła fama między ludźmi spoza branży (których na koncertach jest więcej) idzie tylko o zespole.
Odpowiedz
#68
(12-01-2010, 11:13 AM)mazdah napisał(a):
(12-01-2010, 10:39 AM)Majek napisał(a): Takie zjawisko to ja spotykam na co setnym koncercie, który robię. A jak poproszę muzyka aby coś zmienił na swoich gratach bo mi przeszkadza dana częstotliwość to z reguły patrzy na mnie jak na idiotę. Więc rzucasz argumenty trochę z utopijnego świata Smile


No trochę tak. Ale Ty też piszesz o trochę utopijnym świecie w którym akustyk dostał rider przed robieniem koncertu i wie co zagra kapela która właśnie się montuje na scenie Wink Często tak życie nie wygląda niestety,
Fakt taki, że już raczej nie robię imprez, na których pojawiają się zespoły z domu kultury, więc praktycznie zawsze mam rider przed imprezą. W dodatku chociaż krótko posłucham na necie co gra dana kapela. A niejednokrotnie wchodzę wcześniej na scenę aby posłuchać jak brzmi dany muzyk.

(12-01-2010, 11:13 AM)mazdah napisał(a): W obecnej kapeli bardzo walczymy nad brzmieniem, kombinujemy ze sprzętem, wzajemnym ustawianiem tegoż, dynamiką, brzmieniem całości chyba nawet więcej niż z pisaniem nowych kawałków.
W poprzedniej kapeli było inaczej, często bardzo źle.
Wiele znanych zespołów zaniedbuje te elementy. Później oczekują cudów od akustyka. A prawda jest taka, że im bardziej zawodowy zespół tym łatwiej się kręci.

Dlatego pochwała za pójście tą drogą Emotka_2497

(12-01-2010, 11:13 AM)mazdah napisał(a):
(12-01-2010, 10:39 AM)Majek napisał(a): Jaki ten mój zawód jest banalnie prosty. Przystawić mikrofon, zrobić głośniej, zgarnąć zajebistą kasę i można wracać do domu Rolleyes

Mój "zawód" (a raczej hobby) też nie polega tylko na wejściu na scenę, wciśnięcia "on" na piecu i odegraniu równo dźwięków.
Nie miałem na myśli umniejszaniu nikomu, ale czasami naprawdę brakuje współpracy między muzykiem i nagłośnieniowcem.
Często nie mogłem się dogadać ani zabrzmieć, bo pan z przodu stwierdzał, że mam za mało góry w basie i stwierdził że dokręci - i wtedy robiło się nieciekawie, bo ja nie mam góry z samych strun, przy zbytniej jej podkręceniu pojawiają się fatalne rzeczy.

A jeszcze gorsze jest jak pan z przodu stwierdza, że coś za cicho się zrobiło i "reguluje poziomy" akurat w tym momencie kiedy kapela się wycisza żeby puścić na przód gitarę solo czy wokal.
Dobrych ludzi w tej branży nadal bardzo brakuje. Ale myślę, że i tak robi się coraz lepiej.



(12-01-2010, 11:13 AM)mazdah napisał(a):
(12-01-2010, 09:37 AM)Majek napisał(a): A ja słyszałem wielokrotnie Smile
(...)
A swoją drogą akustyka nie zatrudnia publiczność, lecz zespół, klub, organizator, firma nagłośnieniowa itd. I to oni oceniają jego pracę.

Owszem. I zawodowo wtedy dla obu jest klapa, ale zła fama między ludźmi spoza branży (których na koncertach jest więcej) idzie tylko o zespole.
I tu się nie zgodzę. Jeżeli chodzi o brzmienie to prawie zawsze wina zrzucana jest na akustyka. Ale mało kto pomyśli o tym, że z gówna bata nie ukręcisz. A czasami faktycznie takie gówno pojawia się na scenie, że nic nie idzie z tym zrobić.

Zapraszam na stronę mojego bandu Omni mOdO- http://www.facebook.com/OmnimOdO
Odpowiedz
#69
a co panowie akustycy mysliscie o naglasnianiu malych sal ze sceny - sprzetem muzyka - nie jest to najwierniejsze rozwiazanie pod wzgledem brzmienia? + ewentualne lekkie wspomaganie z przodów
Odpowiedz
#70
(12-01-2010, 01:55 PM)Szkieled napisał(a): a co panowie akustycy mysliscie o naglasnianiu malych sal ze sceny - sprzetem muzyka - nie jest to najwierniejsze rozwiazanie pod wzgledem brzmienia? + ewentualne lekkie wspomaganie z przodów
Jest to bardzo często stosowane. Przody wykorzystuje się jako dogłośnienie. Ale mimo wszystko warto wrzucić w takim wypadku na przody wszystkie sygnały chociaż śladowo. Znika efekt słuchania zespołu z głębi sceny i dźwięk jest bardziej na twarzy, bliżej słuchacza Smile

Przy takiej opcji stosuje się często mocną korekcję. Np. z gitary wycina się cały dół, często mocno również środek a na przody wysyła się tylko wyższe częstotliwości. Czyli to czego brakuje w dalszej części sali gdy np. zasłania ktoś combo gitarowe.

Zapraszam na stronę mojego bandu Omni mOdO- http://www.facebook.com/OmnimOdO
Odpowiedz
#71
Odkopię temat. Właśnie skończyłem szkic ridera dla Tangerine:
Jak ktoś ma ochotę poczytać to proszę bardzo:
http://mazdah.wrzuta.pl/plik/4i6Ao5PoLaz..._tangerine

W zasadzie cała pierwsza strona była pisana tylko po to, żeby była jakaś treść przed punktem ostatnim ze strony drugiej - najważniejszym Wink
Odpowiedz
#72
(12-29-2011, 06:33 PM)mazdah napisał(a): Odkopię temat. Właśnie skończyłem szkic ridera dla Tangerine:
Jak ktoś ma ochotę poczytać to proszę bardzo:
http://mazdah.wrzuta.pl/plik/4i6Ao5PoLaz..._tangerine

W zasadzie cała pierwsza strona była pisana tylko po to, żeby była jakaś treść przed punktem ostatnim ze strony drugiej - najważniejszym Wink
Riderów bardzo często organizatorzy nie czytają, a trafiają wyłącznie do firmy nagłośnieniowej, oświetleniowej czy ludzi od sceny. Więc wszelkie informacje o cateringu, ochronie itd. to śmieci. Czyli całą drugą stronę przekopiuj np. do umowy lub zrób jako osobny załącznik, ale z ridera technicznego usuń!

I przeczytaj ten temat. Szczególnie mój wpis na stronie 3. I zrób stage plan oraz input list!!! Po tych poprawkach wrzuć zrobiony rider w Wordzie, a dopieszczę Ci go jak trzeba Big Grin
Odpowiedz
#73
Czyli tak jak sądziłem, trzeba będzie jednak umowę robić. Faktycznie dobra rada, chociaż sądziłem że się tego uniknie.

Z drugiej strony 90% koncertów będzie w klubach z czego też jakieś 90% z backline - nie wiem czy jest sens robić dokładną input liste..
Z drugiej strony warto by było bo mamy parę dziwnych ustawień (podobno akustycy niezbyt mile patrzą na perkusistę jak trzeba nagłośnić stopę, która nie ma dziury w naciągu.
No i mamy hammonda, którego trzeba będzie nagłośnić 2-4 mikrofonami (w zależności od zestawu będzie albo combo albo 3 tory)

Odpowiedz
#74
(12-29-2011, 06:58 PM)mazdah napisał(a): Z drugiej strony 90% koncertów będzie w klubach z czego też jakieś 90% z backline - nie wiem czy jest sens robić dokładną input liste..
A czy jest sens ćwiczyć jakieś artykulacyjne smaczki, skoro i tak 90% słuchaczy nie zwróci na nie uwagi?

(12-29-2011, 06:58 PM)mazdah napisał(a): ...podobno akustycy niezbyt mile patrzą na perkusistę jak trzeba nagłośnić stopę, która nie ma dziury w naciągu.
Akustyk przy takiej stopie będzie czuł niesmak jeżeli zależy mu na wykręceniu dobrego brzmienia. Ale najwięcej tracicie na tym Wy jako zespół, bo zabrzmi ona z pewnością tragicznie. A wystarczy wyciąć dziurę i cały miks zmienia się nie do poznania Big Grin
Odpowiedz
#75
Widzisz i tu jest problem bo ta stopa naprawdę zajebiście chodzi jak jest nienagłośniona. Podejrzewam, że niesmak będzie równie duży, jak powiem że nie chcę basu po linii tylko ma być SM57 (albo coś lepszego) Wink
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości