Gram dużo z przesterami. Pomimo tego, że moje nagrania się nie ukazują (klątwa), dużo też nagrywam. Mam na imię Michał i nie jestem alkoholikiem.
Próby, koncerty - grasz na tym co masz. Ja czasami blenduję, czasami nie - mam to i to.
Studio - Fender Jazz/Precel w Ampega SVT, zebrany dokładnie zfazowanymi neumannem i 421. Linii w rocku już wtedy nie potrzebujesz - jak nagrasz to nie wykorzystasz w 95% przypadków. Dopuszczalne są wynalazki pt. (tak jak u mnie) Mayo, Mesa czy oldskulowo marshall czy inny hiwatt i np. jakiś hofner czy inny defil - ale trzeba być pewnym, że to zadziała. Czasami działa, czasami nie. Normą jednak jest jazz/precel/mm w SVT. Nie ma co z historią dyskutować.
Co do gry u mnie zdecydowanie największa różnica to siłą gry - próby gram normalnie, ani mega mocno ani mega lekko. W studio w 75% gram bardzo bardzo lekko. Taka świadomość i kontrola nad dynamiką i siłą gry to BARDZO trudna rzecz, uważam to za jeden z wyznaczników dobrego basisty. Ten sam bas, tak samo nagrany zabrzmi kompletnie inaczej jak rozkręcisz gain i zagrasz ledwo muskając struny niż gdybyś zagrał napierdalając tak, że pod koniec numeru odpadają trzy ostatnie progi i dwa palce. Jak ma być masywne, wielkie zło to leciutko, jak ma być bocian z piłą wpierdalający się w czaszkę klekotem to mocno. Warto umieć jedno i drugie. Znam wielu takich speców co robią to wyśmienicie i nawet o tym nie wiedzą
Zresztą podobnie z bębniarzami - Ci co na zawołanie potrafią np. swobodnie lutować werble i tomy a blachy grać bardzo bardzo lekko szybko zaczynają zarabiać więcej od kolegów z poziomem głośności od "mocniej" do "mocniej".
Pudełka, przestery to rzecz kompletnie wtórna - u mnie stanęło na ebs valvedrive (misio), taurusie abigar (średnio mocny przester do wszystkiego), kopii RATa z blendem (high gain) i kopii fuzz facotry (nie nadaje się do niczego, kocham ją!).Miałem już większość popularniejszych efektów - te co mam są IMO bardzo fajne, ale na dowolnym w miarę sensownym przesterze ustawię coś dobrego. Nie wolno dawać za dużo dołu (będzie się dławić raz dwa - zwłaszcza pełna lampa dojebana +12dB na 60hz w preampie w basie), trzeba mieć wzmak/bas/paczkę które mają naturalną górę pasma - jak jest jej za mało to jej wykręcanie na siłę zazwyczaj nie działa.
Setup basu, nowe struny - wiadomo - jak ma być Faith No More to struny muszą leżeć na progach i mieć max 3 godziny, jak ma być Jamerson wprost przeciwnie. Itp. Itd.
Aha. Jak chcesz highgainy i straszny jazgot to warto dograć w studio piec gitarowy - niestety trzeba metodą prób i blędów sobie coś wybrać i same w sobie brzmią przedziwnie - ale można. Przewagą nad opcją "darkglass w axefx" jest to, że będzie bardziej unikalnie i charakterystycznie - choć roboty więcej.
Przykładowo, tak bym nagrywał, widać po łapie że ledwo co tam dotykam struny. Przester jeden, bez blenda.
a tak gram na próbach, mocniej ale też bez jakiegoś szatana. Przester z blendem - wyraźnie słychać, że grają unisono bas i worek pełen chomiczych szkieletów, w pralce.
W studio to było bardzo bardzo bardzo lekko beż żadnego blenda:
https://www.youtube.com/watch?v=YJ66nb185Ws#t=2m50s - od 2:50 wchodzi riff.
a tutaj mocniej i zmieszany piec basowy i gitarowy:
https://soundcloud.com/ikuala/ikuala-fotofobia
Jak dla mnie bez blenda i lekko to jest taka masa w dole, środku warkot i w sumie dalej wyraźna górka. Przy grze mocniej i np. dogranych piecach gitarowych grasz innym pasmem, wyższym. Sądząc po tym co napisałeś to raczej opcja B - najzwyklejszy rat z blendem powinien dać radę. Bigmuff pi deluxe też się nadaje.