Psychologia improwizacji
#1
Macie jakieś rady, jak rozwinąć swobodę wypowiedzi w improwizacji?

Wiem, że podstawa to się nie bać i grać. Ale na ile teoria jest istotna, a na ile 'czuj' i wyczucie?

Co do braku strachu w improwizacji sporo powiedzieli o tym Kenny Werner i Jamey Aebersold. Trochę powiedział też Janek Gwizdala. Moim skromnym zdaniem wszystko zamyka się w kwestii zbudwania zaufania do siebie. Jeśli uznać muzykę za język - to improwizowanie będzie po prostu swobosdną rozmową. Trochę na ten temat poiwiedział też Wooten. Macie jakieś rady jak wyeliminować strach? Werner sporo na ten temat napisał w swojej książce Effortless Mastery - którą serdecznie polecam. Będąc niepełnosprawnym bardzo często mam rozkminy, że może granie to nie dla mnie, że może się do tego nie nadaję etc. Kenny sporo wywrócił mi w głowie.



Tutaj warsztaty z Wernerem.

Myślę  że ważnym jest to, co powiedział Aebersold - nie ma złych dźwięków, a dzwięk który w danym konteksciie będzie pasował (jeżeli natraficie na dźwięk, który się 'gryzie') jest oddalony najdalej pół tonu od dźwięku, który wlasnie wydobyliscie.

Teoria jest istotna. To nie jest tak, że jest zbedna. Improwizowanie traktowałbym jak naukę języka. Uczysz się teorii, skal etc - to po prostu nowe słówka, zwroty, zasady, gramatyka. Znając więcej słówek, będziesz mógł się swobodniej porozumiewać. Nie być ograniczonym.

Więc:
  • Strach to największy wróg w improwizacji
  • Teoria = słownictwo
  • Muzyka = Język
  • Zaufanie do siebie to podstawa


Tak ja to widzę.
A jakie są wasze doświadczenia?
Odpowiedz
#2
Fajnie podchodzisz do tego tematu! ;)

Pamiętam swoje raczkujące czasy, gdzie wychowywali mnie dobrzy gitarzyści. Dla tych ludzi pentatonika była absolutną opoką pod solóweczkę czy riff. Są skale, akordy i tonacje, jest i przypisana pentatonika, takie matematyczne podejście do tematu. Tak grają połacie ludzi, słychać to w rękach nawet tych bardzo znanych (najszybszych :P ) i nierzadko szukamy w tym muzyki, a dźwięków do wyboru mnóstwo. Może to fajne na koncercie jak się zaczyna czad.

Dla mnie improwizacja to śpiew. Bass jest pięknym instrumentem zdolnym do generowania pięknych barw i dźwięków. Ich sposób wydobycia, łączenia (legowania), prowadzenia przypomina nucenie, czy też ambitniej - skatowanie melodii za pośrednictwem dłoni. Nikt nie pyta o szybkość, o skalę, czy pentatonikę. Tak myślą gitarzyści, basiści i inni operatorzy instrumentów, ale nie muzycy. :P

Zamykam oczy i śpiewam, a czasem nie muszę nic z oczami robić, bo inspiruję się widokiem i tym co gra wokół. Mówimy tu o czymś abstrakcyjnym, nie wiem jak miałbym inaczej to opisać.
Odpowiedz
#3
(08-28-2012, 08:31 PM)Kowal napisał(a): Fajnie podchodzisz do tego tematu! ;)

Pamiętam swoje raczkujące czasy, gdzie wychowywali mnie dobrzy gitarzyści. Dla tych ludzi pentatonika była absolutną opoką pod solóweczkę czy riff. Są skale, akordy i tonacje, jest i przypisana pentatonika, takie matematyczne podejście do tematu. Tak grają połacie ludzi, słychać to w rękach nawet tych bardzo znanych (najszybszych :P ) i nierzadko szukamy w tym muzyki, a dźwięków do wyboru mnóstwo. Może to fajne na koncercie jak się zaczyna czad.

Dla mnie improwizacja to śpiew. Bass jest pięknym instrumentem zdolnym do generowania pięknych barw i dźwięków. Ich sposób wydobycia, łączenia (legowania), prowadzenia przypomina nucenie, czy też ambitniej - skatowanie melodii za pośrednictwem dłoni. Nikt nie pyta o szybkość, o skalę, czy pentatonikę. Tak myślą gitarzyści, basiści i inni operatorzy instrumentów, ale nie muzycy. :P

Zamykam oczy i śpiewam, a czasem nie muszę nic z oczami robić, bo inspiruję się widokiem i tym co gra wokół. Mówimy tu o czymś abstrakcyjnym, nie wiem jak miałbym inaczej to opisać.

Kowal:


Odpowiedz
#4
Kompletnie zapomniałem o tym człowieku ;) !
Dawno Władka nie czytałem i pamięć o Gwizdale przepadła, a to bardzo świadomy człowiek.


Śpiewać nie umiem gębą i basem jednocześnie, a na pewno daje to dużej inspiracji.
Odpowiedz
#5
Dla mnie masterem jest Oteil Burbridge - facet przekracza wiele granic i jest przy tym mega strawny i w jego graniu jest cała masa świetnej muzyki i zabawy nią.

Herp - żeby zagrać coś przed ludźmi, trzeba być pewnym swoich umiejętności. A skąd bierze się pewność? Z ćwiczeń, z nagrywania samego siebie i wyłapywania błędów i trzeźwej oceny swoich postępów. Do efektów dochodzi się etapami :) Następnym etapem jest jamowanie z różnymi ludźmi, czerpanie inspiracji od nich w locie i nauka improwizacji zespołowej (bo w domu takich rzeczy się nie nauczysz - obcykasz jakieś patenty itp., ale będzie Ci brakować podzielności uwagi na przykład).

Tak więc ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. I w miarę możliwości jamować, jamować, jamować. Nawet, gdy się trafi na pijanego klawisza można się czegoś nauczyć, bo będzie inaczej niż zwykle (i pewnie wiesz, o czym piszę, bo Ci podsyłałem ;) ).
Gram na nerwach.
Odpowiedz
#6
Tutaj Oteil pokazuje, że nie ma złych nut. Wszystko pasuje, jeśli cała wypowiedź jest sensownie zagrana

Gram na nerwach.
Odpowiedz
#7
Co do strachu: Z tego co zauważyłem na jamach sporo ludzi nie chce grać z prostego powodu: nie rozpoznają na ucho dźwięków, akordów, do tego panuje przekonanie że ci co grają na jamach to wszystko na ucho rozpoznają dokładne dźwięki, skale itp.
Odpowiedz
#8
(08-29-2012, 06:41 AM)paluch1986 napisał(a): Co do strachu: Z tego co zauważyłem na jamach sporo ludzi nie chce grać z prostego powodu: nie rozpoznają na ucho dźwięków, akordów, do tego panuje przekonanie że ci co grają na jamach to wszystko na ucho rozpoznają dokładne dźwięki, skale itp.

To przy improwizacji jest chyba dosc wazne jednak. Jak to moj nauczyciel mowi najpierw trzeba uslyszec dzwiek w glowie a pozniej uzyskac go z instrumentu, wiec instrument trzebc miec dosc dobrze w "uchu" zanim zacznie sie w to bawic.

Szukanie palcami po omacku to chyba nie improwizacja ;)

"Believin' all the lies that they're tellin' ya
Buyin' all the products that they're sellin' ya
They say jump and ya say how high
Ya brain-dead Ya gotta fuckin' bullet in ya head"
RATM 1992
Odpowiedz
#9
http://www.youtube.com/watch?v=t2txO_u2eNg
Dorzucam wykład Garyego Burtona. Bardzo, bardzo ciekawy.
Łatwiej usłyszeć niż zobaczyć.

Szczerbate Zajączki Trio:
do posłuchania/kupienia http://szczerbatezajaczki.bandcamp.com/
do polubienia https://www.facebook.com/SzczerbateZajaczkiTrio
Odpowiedz
#10
Hal Galper był już w innym temacie, ale myślę, że warto wrzucić i tu: http://www.youtube.com/playlist?list=PLD...re=mh_lolz
Odpowiedz
#11
Tak jak Kowal napisał o pentatonikach: nie ma nic gorszego w improwizacji, niż słuchanie wyuczonych pajączków, jakiś pasaży, które nic nie niosą ze sobą. Bodajże od Maruszczyka usłyszałem to zdanie: solo to nie ma być słuchanie fruwających paluszków, tylko to co czujesz.

(08-29-2012, 05:53 AM)miklo napisał(a): Tak więc ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. I w miarę możliwości jamować, jamować, jamować. Nawet, gdy się trafi na pijanego klawisza można się czegoś nauczyć, bo będzie inaczej niż zwykle (i pewnie wiesz, o czym piszę, bo Ci podsyłałem ;) ).

Nie w miarę możliwości - dużo, dużo jammować. Jeżeli nie chcesz uprawiać etiud przed lustrem (ćwicząc ułożenie placów tak, aby artykulacja była idealna jak na skrzypkach), tylko chcesz grać z ludźmi, to bez kontaktu z drugim muzykiem jest po prostu ciężko.
Jammowanie to też myślę sposób na przełamanie strachu.

Nie będę nadmiernie pitolił - co człowiek to inne podejście do grania. A własne podejście to najlepsze podejście.
Odpowiedz
#12
Cytat:Tak jak Kowal napisał o pentatonikach: nie ma nic gorszego w improwizacji, niż słuchanie wyuczonych pajączków, jakiś pasaży, które nic nie niosą ze sobą. Bodajże od Maruszczyka usłyszałem to zdanie: solo to nie ma być słuchanie fruwających paluszków, tylko to co czujesz.

Bez wyczucia ska sie chyba nie pociagnie, bo dla przykladu jezeli gitarzysta cos sobie pitoli w danej skali to trzeba ja wyczuc i sie w niej poruszac aby nie wyszla chujnia. No chyba ze ktos ma sluch absolutny ale to sie zadko zdarza :)

"Believin' all the lies that they're tellin' ya
Buyin' all the products that they're sellin' ya
They say jump and ya say how high
Ya brain-dead Ya gotta fuckin' bullet in ya head"
RATM 1992
Odpowiedz
#13
(08-29-2012, 09:32 AM)Totnik napisał(a):
Cytat:Tak jak Kowal napisał o pentatonikach: nie ma nic gorszego w improwizacji, niż słuchanie wyuczonych pajączków, jakiś pasaży, które nic nie niosą ze sobą. Bodajże od Maruszczyka usłyszałem to zdanie: solo to nie ma być słuchanie fruwających paluszków, tylko to co czujesz.

Bez wyczucia ska sie chyba nie pociagnie, bo dla przykladu jezeli gitarzysta cos sobie pitoli w danej skali to trzeba ja wyczuc i sie w niej poruszac aby nie wyszla chujnia. No chyba ze ktos ma sluch absolutny ale to sie zadko zdarza :)

Niekoniecznie. Skale to tzw. dźwięki bezpieczne. Nie trzeba się do nich ograniczać.
Odpowiedz
#14
(08-29-2012, 09:36 AM)herp napisał(a):
(08-29-2012, 09:32 AM)Totnik napisał(a):
Cytat:Tak jak Kowal napisał o pentatonikach: nie ma nic gorszego w improwizacji, niż słuchanie wyuczonych pajączków, jakiś pasaży, które nic nie niosą ze sobą. Bodajże od Maruszczyka usłyszałem to zdanie: solo to nie ma być słuchanie fruwających paluszków, tylko to co czujesz.

Bez wyczucia ska sie chyba nie pociagnie, bo dla przykladu jezeli gitarzysta cos sobie pitoli w danej skali to trzeba ja wyczuc i sie w niej poruszac aby nie wyszla chujnia. No chyba ze ktos ma sluch absolutny ale to sie zadko zdarza :)

Niekoniecznie. Skale to tzw. dźwięki bezpieczne. Nie trzeba się do nich ograniczać.

Ale w praktyce wychodzi chyba tak ze dzwieki poza skala niezabardzo brzmia...
"Believin' all the lies that they're tellin' ya
Buyin' all the products that they're sellin' ya
They say jump and ya say how high
Ya brain-dead Ya gotta fuckin' bullet in ya head"
RATM 1992
Odpowiedz
#15
(08-29-2012, 09:41 AM)Totnik napisał(a):
(08-29-2012, 09:36 AM)herp napisał(a):
(08-29-2012, 09:32 AM)Totnik napisał(a):
Cytat:Tak jak Kowal napisał o pentatonikach: nie ma nic gorszego w improwizacji, niż słuchanie wyuczonych pajączków, jakiś pasaży, które nic nie niosą ze sobą. Bodajże od Maruszczyka usłyszałem to zdanie: solo to nie ma być słuchanie fruwających paluszków, tylko to co czujesz.

Bez wyczucia ska sie chyba nie pociagnie, bo dla przykladu jezeli gitarzysta cos sobie pitoli w danej skali to trzeba ja wyczuc i sie w niej poruszac aby nie wyszla chujnia. No chyba ze ktos ma sluch absolutny ale to sie zadko zdarza :)

Niekoniecznie. Skale to tzw. dźwięki bezpieczne. Nie trzeba się do nich ograniczać.

Ale w praktyce wychodzi chyba tak ze dzwieki poza skala niezabardzo brzmia...

Edyta: kurde, ale żaałuję, że nie ma tu Władka...

Niekoniecznie. Posluchaj sobie jazzmanów. Coltrane'a, Scotta Hendersona, Scofielda. W ich solówkach jest sporo dysonansowych nut, ale wszystko układa się w pięklną całiość. Przykładów można mnożyć i mnożyć...

Zobacz na przykład Gwizdale:


http://janekgwizdala.bandcamp.com/track/you-rang

Tutaj średnio można doszukiwać się skal. A brzmi!

Inny przykład:



Scofield też ciągle balansuje na krawędzi dysonansu:


Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości