Liczba postów: 393
Liczba wątków: 7
Dołączył: Apr 2010
Reputacja:
0
Doszliśmy do martwego punktu w naszej "karierze"
Nie jesteśmy w stanie sami sobie załatwić sensownego grania i zastanawiam się nad rozpoczęciem poszukiwań jakiegoś managera, który byłby w stanie załatwiać jakieś koncerty.
Jakie macie doświadczenia w tym temacie? Może ktoś z was mógłby podzielić się jakimiś namiarami?
Mamy podobnie.
A doświadczenie jest taki, że jak się sami nie weźmiecie do roboty to chuj z tego będzie.
Żadnemu menago z doświadczeniem nie będzie się chciało tyrać z zespołem nieznanym na rynku.
Ja nie mam takiego doświadczenia, ale obserwuję to co dzieje się z zespołem mojej dziewczyny, na "ogromnym Warszawskim rynku". Krótko mówiąc nie dzieje się nic! Bo w klubach zawsze Ci powiedzą, że zawsze znajdzie się ktoś kto zagra za mniej albo za darmo. Niestety.
Liczba postów: 393
Liczba wątków: 7
Dołączył: Apr 2010
Reputacja:
0
(08-06-2010, 12:10 PM)Gruby napisał(a): Mamy podobnie.
A doświadczenie jest taki, że jak się sami nie weźmiecie do roboty to chuj z tego będzie.
Żadnemu menago z doświadczeniem nie będzie się chciało tyrać z zespołem nieznanym na rynku.
Co masz dokładnie na myśli? Wziąć się do roboty w zakresie organizacji koncertów czy ogólnie czy jak?
Pytam, bo próbowaliśmy sami się tym tematem zajmować ale efekty są kiepskie.. Albo słabe koncerty (mało ludzi) albo w ogóle.
Próbowałem wkręcić nasz zespół na granie supportu na jakimś większym koncercie - wysłałem kilkadziesiąt maili do zespołów/managerów i w większości bez odzewu. Kilka osób się odezwało i odmówiło
Wysłaliśmy też naszą EPkę do różnych wytwórni ok. półtora miesiąca temu i też cisza
Efekt jest taki, że tracimy zapał do gry i nie chce nam się prób robić Boje się, że jak nie załatwię jakiś koncertów to mi się kapela rozpadnie, a szkoda by było
Liczba postów: 5420
Liczba wątków: 38
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
0
08-06-2010, 01:36 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-06-2010, 01:38 PM przez barabas.)
Dobrym sposobem IMO jest pchanie się na wszystkie konkursy i przeglądy kapel, zwłaszcza jeśli nie macie kontraktu z żadną wytwórnią. Często w jury siedzą członkowie jakichś znanych kapel i nawet jeśli nie uda się niczego wygrać, to zawsze można zostać zauważonym. Granie na żywo jest jednak najlepszym obrazem zespołu, nagrane własnym sumptem demo często nie pokazuje tego co kapela potrafi naprawdę. Chociaż w waszym przypadku demo brzmi bardzo dobrze, no ale jednak. A jeśli uda się coś wygrać, to jest to dobra motywacja do dalszego grania, no i często niezłe pieniądze, albo możliwość zagrania naprawdę dużego koncertu. Kiedyś na przeglądzie w Lubartowie, gdzie Hunter był gwiazdą wieczoru, a przy okazji jego członkowie zasiadali w Jury, zdobywcy 1 miejsca wygrali chyba 2 tys. zł, a kapela z 2 miejsca zagrała na Hunterfeście
baton
Dokładnie to mam na myśli.
Mamy podobną sytuację i podobne zniechęcenie.
Natomiast na wszelkiego rodzaju przeglądy i konkursy reagujemy alergicznie.
Jedyna rozsądna tego typu impreza to Rockowe Ogródki. Jest fajna, bo zespół ma cały wieczór dla siebie, gra regularny koncert. Tyle, że nic z tego nie wynika, poza fajnym gigiem - publika w Płocku jest pierwsza klasa
Liczba postów: 393
Liczba wątków: 7
Dołączył: Apr 2010
Reputacja:
0
No my właśnie też zraziliśmy się do konkursów/przeglądów i w pewnym momencie stwierdziliśmy że bezwzględnie kończymy z graniem na nich.. Ale być może był to błąd i trzeba będzie do tego wrócić, zastanowimy się
Liczba postów: 3843
Liczba wątków: 26
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
2
08-06-2010, 01:54 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-06-2010, 01:57 PM przez Pecu.)
(08-06-2010, 12:10 PM)Gruby napisał(a): A doświadczenie jest taki, że jak się sami nie weźmiecie do roboty to chuj z tego będzie.
Żadnemu menago z doświadczeniem nie będzie się chciało tyrać z zespołem nieznanym na rynku.
+69
Uważam, że na osiągnięcie sukcesu w obecnych realiach składają się:
- w 50% fart, łut szczęścia, przypadek, szczęśliwy zbieg okoliczności
- w 40% ciężka praca i wytrwałość
- w 10% talent
Cóż to oznacza? A no ni mniej ni więcej tylko tyle, że albo trzeba brać się do roboty, albo siedzieć i czekać na jakieś szczęśliwe zrządzenie losu.
Ja wychodzę z założenia, że najlepiej wytrwale pracować na "sukces" i jednocześnie próbować pomagać szczęściu.
Menadżer?
To powinna być pracowita, uporządkowana osoba ze znajomościami i lekką nutką przebojowości. Z tego wszystkiego najważniejsze są znajomości
Można mieć farta i trafić pod skrzydła doświadczonego menago (ale! patrz post Grubego), albo samemu ciężko pracować i budować sobie powoli bazę znajomych, którzy gdzieś tam kiedyś pomogą.
Co do konkursów i przeglądów.
Uważam, że warto brać w nich udział, ale trzeba nastawić się głównie na dobrą zabawę i zdobywanie znajomości oraz mieć pełną świadomość na jakiej zasadzie są one organizowane i jak wybierani są zwycięzcy.
Fender Jazz Bass MIJ 75RS | Fender PB-555 Boxer MIJ -> Line 6 Relay G50 -> PolyTune -> Aphex Punch Factory -> Aguilar Agro -> Dunlop 105Q -> EBS HD350 -> EBS ProLine 410
Liczba postów: 266
Liczba wątków: 4
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
0
08-06-2010, 02:23 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-06-2010, 02:23 PM przez Pery.)
(08-06-2010, 01:54 PM)Pecu napisał(a): - w 10% talent
Z tym akurat się nie zgodzę. Jeśli członkowie zespołu są słabymi muzykami , nie wróże za dużej kariery. Ogólnie jak piszecie , trzeba zapierdalać. Nie tylko marketingowo ale i muzycznie w domu.
Zenek_Spawacz
Unregistered
Trzeba zmienic podejscie ... Moze wlasnie lepiej jest olac profesjonalizm i ograniczyc sie do grania dla przyjemnosci ?
Mi zawsze (lub prawie zawsze ) granie sprawialo radosc , wiec ograniczylem sie do zabawy i czuje sie z tym znakomicie.
Liczba postów: 393
Liczba wątków: 7
Dołączył: Apr 2010
Reputacja:
0
No ja mam odwrotnie niestety.. jak z kapelą nie idzie to w domu praktycznie w ogóle nie chce mi się grać.
Dodatkowo jak widzę że w kapeli nie ma perspektyw na jakiś tam sukces, to też nie chce mi się grać
Nie planuje oczywiście żyć z muzyki, ale zależy mi na regularnym koncertowaniu. Granie dla samego granie niestety już mi się znudziło z biegiem czasu.. Czasami chciałbym żeby mi się chciało, no ale się nie chce
Liczba postów: 1036
Liczba wątków: 5
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
0
Wracając do przeglądów, może warto uderzyć na większe imprezy tego typu. Jest zdaje się kilka-kilkanaście (jak nie więcej) konkursów o większym zasięgu, gdzie są i fajne nagrody i często zwrot kosztów dojazdu plus przynajmniej w teorii jakaś tam sparwdzona organizacja. Bo niestety większość lokalnych przeglądów to jest jakaś totalna kpina.
Liczba postów: 8790
Liczba wątków: 26
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
46
08-06-2010, 03:18 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-06-2010, 03:28 PM przez groza.)
(08-06-2010, 02:32 PM)baton napisał(a): No ja mam odwrotnie niestety.. jak z kapelą nie idzie to w domu praktycznie w ogóle nie chce mi się grać.
Dodatkowo jak widzę że w kapeli nie ma perspektyw na jakiś tam sukces, to też nie chce mi się grać
Nie planuje oczywiście żyć z muzyki, ale zależy mi na regularnym koncertowaniu. Granie dla samego granie niestety już mi się znudziło z biegiem czasu.. Czasami chciałbym żeby mi się chciało, no ale się nie chce
Głównym zajęciem muzyka powinno być chyba granie muzyki. Jeśli samo to Ci nie wystarcza to jak dla mnie problem może leżeć gdzieś indziej niż Ci się wydaje.
Mnie prywatnie sukces w oczach innych specjalnie nie kręci, za to na maksa jaram się jak zrobimy jakiś nowy fajny numer, albo przyjmiemy do kapeli kogoś kto daje radę - co potem inni na ten temat myślą to już nie mam na to wpływu. Sukcesu jako takiego raczej nie odniesiemy, wydaje mi się natomiast, że - o ile przeżyjemy jeszcze parę lat - będziemy grać już na prawdę nieźle i z coraz wyraźniejszym charakterem.
To jest moja główna motywacja. Jak nie dzieje się nic MUZYCZNIE to też się robię smutnawy. Zajebiście mi np. żal numeru który zrobilśmy z poprzednim wokalistą i garowym we trzech - http://www.youtube.com/watch?v=cpayjwLVAfY - dla mnie to zajebisty numer z świetnym tekstem, a nie mam go w żadnej postaci sensownej nagranego :/ Przeszkadza mi to dużo bardziej niż to, że nasz "hicior" - http://www.youtube.com/watch?v=Xsdrsp_rE...re=related nie odbił się specjalnym echem i przegrał z cholernym Pectusem
Oczywiście też mam ciśnienie by jeździć, wygrywać festiwale, zarobić milion dolarów itp., wydać live at budokan - jak każdy chyba. Niemniej traktuję to jako bonus. Na szczęście mam inny fach w łapie więc z czego żyć jest.
Mam znajomych - big fat mama. W mediach ich nie ma, a grań mają na prawdę dużo i są coraz bardziej znanym zespołem. Nie było żadnych magicznych sztuczek - po prostu zapierdalali jak dzikie osły, mają konkretny pomysł na muzykę i się z nim wyróżniają. Tylko tyle i aż tyle - mój zespół tak wyraźnego charakteru jeszcze nie ma i w tym bardziej upatruję ogólny brak zainteresowania, niż w faktcie, że nie mamy sztuczek managerskich.
Popatrz sobie też na band gsb z którym wygrał Jarocin - mnie taka muza nichuja nie jara, natomiast są bardzo określonym, konkretnym zespołem i nie ma niedomówień o co im chodzi muzycznie, a do tego robią to chyba na dosyć wysokim poziomie. 200 razy wolę wiedzieć dlaczego coś nie trafia w mój gust, niż nie mieć zdania
Liczba postów: 37
Liczba wątków: 1
Dołączył: Aug 2010
Reputacja:
0
Zapierdalanie zapierdalanie zapierdalanie - sorry zazwyczaj cenzuralnie się wypowiadam, ale inaczej nie można tego określić.
Oferta koncertowa na max 3 strony pdfa. Strona, myspace - wiadomo.
Do tego przydadzą się w takiej ofercie blurby znanych dziennikarzy muzycznych czy recenzentów, albo muzyków - naparzać do nich, nie bać się; nie wszyscy mają podejście, że jak o kimś dobrze powiedzą to sobie psują rynek (tak naprawdę windują wtedy siebie jako autorytet). Jak najlepsze foty. Jak gdzieś jedziecie i jesteście z sianem minimalnie choćby na plus - nie bać się zahaczyć z powrotem gdzieś i zagrać za bilety i piwko. To codzienność. Gadałem z kolesiami ze Stanów grających z zajebistymi muzykami, tworzącymi autentycznie legendarne bandy (w pewnych kręgach oczywiście, ale od wielu wielu lat) - połowa składu nie żyje tylko z muzyki. Mieć to przed oczami. To jest walka klas, która w obrębie klasy jest najcięższa.
Ale jeśli nie chce się grać, to zwolnij miejsce nowym. Tylko nie bądź zgorzkniały.
Taka desiderata mi wyszła ) Z menago czy bez, zawsze to i tak muzycy pracują najbardziej. Nawet jeśli menago hula już wszystkim ładnie nie wyobrażam sobie nie harować na sto procent. O to chodzi.
Peace.
Liczba postów: 167
Liczba wątków: 8
Dołączył: Jun 2010
Reputacja:
0
Baton, istnieje również opcja, i tu już żadna determinacja nie pomoże, że gracie, że tak powiem, obiektywnie chujową muzykę. Nie twierdzę, że tak jest, ale możliwość istnieje, prawda? Trzymam kciuki za każdego grajka, ale czasami po prostu... nie ma tego czegoś i koniec.
"Podstawową sprawą jest jednak to, żeby gitara basowa wisiała na jajach, jeśli ktoś wiesza sobie wiosło pod brodą jest dla mnie skończony." jj
|