06-21-2014, 07:24 PM
Mam pomysł na nowego tasiemca na forum. Wpisujemy durności, które opowiadają ludzie napotkani przy graniu.
Gitarzysta: (opowiada jak ustawić nagranie dźwiękowcowi w panoramie - chyba tak się to nazywa): gitarę prawą dajesz tylko w prawy kanał, a lewą trochę z lewej i trochę na środek... i tam dajesz przester i pogłos.
Dźwiękowiec: Dlaczego tak?
- Bo tak nagrywa Metallica.
Gitarzysta: (po kręceniu gałkami na wzmacniaczu lampowym przez 15 min):
'Ten wzmacniacz voxa nie ma przesteru...'
Gitarzysta:
Nie podłączaj basu do wzmacniacza gitarowego bo popsujesz wzmacniacz!
Przychodzi do barometru na jam jazzowy koleś, basista. Najebany jak szpadel. Koniecznie chce grać. W końcu go wpuszczają. Oczywiście nie zna nawet jednego standardu. Pokazuje jakiś riff, który ni chu- się nie klei. W końcu zaczyna grać kameleona. Ledwie trzyma się głównego motywu, ale już nie formy. W końcu kawałek się rozpierdala. Wszystko staje, cisza. Ludzie patrzą na gościa z politowaniem, ale nic nie mówią.
Koleś staje - patrzy na perkusistę i gitarzystę i mówi: 'ch... wam w d..., jesteście tak ch...owi, że nie mogę z wami grać. Pier... ten klub i was, więcej tu nie przyjdę.'
Zasłyszana rozmowa z gitarzystą:
-Znasz jakieś standardy jazzowe?
-Jazzowe to nie, ja raczej znam standardy metalowe.
'Nie możemy grać wolnych kawałków - do tego trzeba mieć dobrą markę, jak Steel Panthers, albo Slayer - inaczej nikt nie będzie chciał tego słuchać.'
Gitarzysta: (opowiada jak ustawić nagranie dźwiękowcowi w panoramie - chyba tak się to nazywa): gitarę prawą dajesz tylko w prawy kanał, a lewą trochę z lewej i trochę na środek... i tam dajesz przester i pogłos.
Dźwiękowiec: Dlaczego tak?
- Bo tak nagrywa Metallica.
Gitarzysta: (po kręceniu gałkami na wzmacniaczu lampowym przez 15 min):
'Ten wzmacniacz voxa nie ma przesteru...'
Gitarzysta:
Nie podłączaj basu do wzmacniacza gitarowego bo popsujesz wzmacniacz!
Przychodzi do barometru na jam jazzowy koleś, basista. Najebany jak szpadel. Koniecznie chce grać. W końcu go wpuszczają. Oczywiście nie zna nawet jednego standardu. Pokazuje jakiś riff, który ni chu- się nie klei. W końcu zaczyna grać kameleona. Ledwie trzyma się głównego motywu, ale już nie formy. W końcu kawałek się rozpierdala. Wszystko staje, cisza. Ludzie patrzą na gościa z politowaniem, ale nic nie mówią.
Koleś staje - patrzy na perkusistę i gitarzystę i mówi: 'ch... wam w d..., jesteście tak ch...owi, że nie mogę z wami grać. Pier... ten klub i was, więcej tu nie przyjdę.'
Zasłyszana rozmowa z gitarzystą:
-Znasz jakieś standardy jazzowe?
-Jazzowe to nie, ja raczej znam standardy metalowe.
'Nie możemy grać wolnych kawałków - do tego trzeba mieć dobrą markę, jak Steel Panthers, albo Slayer - inaczej nikt nie będzie chciał tego słuchać.'
OO==++