Tam jest zajebiście.
1100 zł za warsztaty - Z NOCLEGIEM I WYŻYWIENIEM. Noclegi 3-4 osoby w pokoju, żarcie opcja basic ale świeże i dobre. To kwota jest śmieszna za sam tygodniowy wypad, a do tego masz całą kadrę dostępną. Oczywiście masa osób bierze sobie np. noclegi osobno i przyjeżdża z dziewczyną/chłopakiem, sporo osób wpada na 2-3 dni na jam i się spotkać. Niedaleko jest knajpa z GENIALNYM żarciem.
Zajęcia są 3 razy dziennie - godzinka ogólna potem 2 x 3 godziny zajęć wg. klasy postaci. Cała reszta jest wolna. Jest sala prób, jest 100 muzyków - można się ustawiać, grać, szukać ludzi, próbować. Pierwsze co mówią na wykładach, ze jak ktoś będąc na basie nie chce chodzić na slapy tylko w tym czasie pójść na klasę bębna albo studia to nie ma żadnego problemu. Jak mówi, że nie może na wykład bo leci na próbę z 3ma składami to Kadra potajemnie stawia mu plusa. Każdy wykładowca prowadzi inaczej - od bardzo uporządkowanego grania przykładu A, potem przykładu B bo zdanie "słuchajcie, ja nie prowadzę wykładów. pytajcie o wszystko, co wiem to powiem".
Cała kadra wykazuje niesamowity wprost brak kija w dupie - są normalnymi, fajnymi ludźmi, można pytać o wszystko i z tego co widzę faktycznie starają się pomóc jak tylko mogą. Chcesz przy whiskey pogadać sobie na moście przed owczarnią z panem X o produkcji albo zagrać na gitarze wodza - nie ma problemu.
Do tego tajną bronią jest Wojtek Olszak. On - poza paroma wyjątkami - siedzi po 8-11 godzin na sali prób i "produkuje" zespoły - doradza tonację, jak trzeba to poprawia źle zagraną partię bębna, spisuje funty klawiszowcowi itp. itd. Raczej wszystko wie. Efekty są absolutnie wstrząsające - po dwóch 30 minutowych próbach zespół zaczyna grac 3 ligi wyżej. Niezależnie od poziomu wszyscy wychodzą zadowoleni i mają faktycznie spinę by na jamie wykorzystać to czego się nauczyli. Każdemu w życiu polecam spędzić z tym panem na sali prób chociaż godzinkę - ja go znam ponad 10 lat i dalej nie mogę wyjść z podziwu, że tak można.
Wisienką na torciku są jamy na których kadra mówi "kto zna to chodź" i wykładowcy robią np. the best of dangelo. Ze względów obiektywnych nie podam żadnego nazwiska poza Olszówą, ale KURWA JEBANA MAĆ jak oni grają. AAAAA.
Finałem są koncerty plenerowe z składami z jamów - wybierane tak by grali nie tylko wyjadacze ale też i młodzież. Nie wiem jak na innych klasach ale na basie była pod koniec rozmowa o każdym z uczestników (jedna 1 na 1 druga grupowo) - czasami parę zdań, czasami więcej. Zawsze mega trafione i nie tylko o muzyce. Jedną z tych rozmów trawię od zeszłego piątku i coś czuję, że mi strasznie namiesza w podejściu do grania.
Nie pierdolcie, odkładajcie kasę.