06-23-2011, 09:44 PM
Od dłuższego czasu szukem czegoś fajnego co byłoby basem, miałoby sześć strun i mieściło się do plecaka lub walizki.
Do tego powinno być lekkie
Cel: "Manie" przy sobie treningowego instrumentu, który nie musi pięknie brzmieć ale ma umożliwić bezproblemowy przewóz w dowolne miejsce świata bez zbytniego uszczuplania limitu wagowo rozmiarowego.
A gdyby tak grał tak, żeby się na jamy nadał to już byłoby całkiem cudnie.
Znam stronę http://www.playawayguitars.com ale raz, że najmniejszy z oferowanych instrumentów ma 91cm, to żaden z nich nie ma 6 strun ani nie jest przeznaczony do składania w celu zmniejszenia rozmiarów.
Znacie jakieś inne?
Macie jakieś przemyślenia?
Pomysły, wasze rozwiązania?
Dotychczas woziłem ze sobą standardowe tanie wiosło z odkręcanym gryfem, ale efekt jest taki, że dziury się szybko wyrabiają i po kilkunastu rozkręceniach jest już słabiutko. Poza tym ciężkie to a gryf i tak ani nie chce się schować całkiem w plecaku ani tym bardziej nie włazi do walizki. Jak na mój gust to powinien być bas z małą skalą - max 30" - albo i mniej (i strojony wyżej - czyli jaby "ucięty na wysokości np. 4 progu albo coś w tym stylu) i do tego z odkręcanym gryfem - ale w gryfie powinny być gwintowane "gniazda" a nie tylko dziury w "żywym" drewnie, żeby możliwe było wielokrotne wkręcanie - wykręcanie śrub. Do tego standardowo wzmacniacz słuchawkowy, jakiś malutki EQ, no i "symulacja ksztaltu gitary", żeby było na czym rękę oprzeć itd...
Pozdrawiam,
A.
Do tego powinno być lekkie
Cel: "Manie" przy sobie treningowego instrumentu, który nie musi pięknie brzmieć ale ma umożliwić bezproblemowy przewóz w dowolne miejsce świata bez zbytniego uszczuplania limitu wagowo rozmiarowego.
A gdyby tak grał tak, żeby się na jamy nadał to już byłoby całkiem cudnie.
Znam stronę http://www.playawayguitars.com ale raz, że najmniejszy z oferowanych instrumentów ma 91cm, to żaden z nich nie ma 6 strun ani nie jest przeznaczony do składania w celu zmniejszenia rozmiarów.
Znacie jakieś inne?
Macie jakieś przemyślenia?
Pomysły, wasze rozwiązania?
Dotychczas woziłem ze sobą standardowe tanie wiosło z odkręcanym gryfem, ale efekt jest taki, że dziury się szybko wyrabiają i po kilkunastu rozkręceniach jest już słabiutko. Poza tym ciężkie to a gryf i tak ani nie chce się schować całkiem w plecaku ani tym bardziej nie włazi do walizki. Jak na mój gust to powinien być bas z małą skalą - max 30" - albo i mniej (i strojony wyżej - czyli jaby "ucięty na wysokości np. 4 progu albo coś w tym stylu) i do tego z odkręcanym gryfem - ale w gryfie powinny być gwintowane "gniazda" a nie tylko dziury w "żywym" drewnie, żeby możliwe było wielokrotne wkręcanie - wykręcanie śrub. Do tego standardowo wzmacniacz słuchawkowy, jakiś malutki EQ, no i "symulacja ksztaltu gitary", żeby było na czym rękę oprzeć itd...
Pozdrawiam,
A.