(09-24-2012, 09:18 PM)Martins napisał(a): Jak się gra fajne numery to jest rzeczywiście przyjemność a jak się gra syf to przyjemności brak a u nas niestety w większości przypadków trzeba "grać takie rzeczy, że jeszcze mi wstyd" jak mówią słowa jednej z piosenek. Ponadto jak naparzasz kilka ładnych godzin to ok godz. 1-2 giej po północy jest to walka z samym sobą nieważne co byś grał. Przyjemność jest rano jak bierzesz kasę o ile chcą Ci ją wypłacić
Można grać "takie rzeczy, że aż wstyd" we własnych aranżach przecież. U nas każde disco polo brzmi jak rockowy koncert z podwójną stopą i przesterowaną gitarą Ludziom się podobają takie wykonania, a i każdy z nas przemyca do tego swój ulubiony styl. Jak gitarzysta o 2 w nocy walnie solo do "Pszczółki Maji" niczym Slash, to każdy ma banan na twarzy i chce się grać dalej Poza tym ważni są ludzie z którymi się gra. Jeśli spotykacie się raz w tygodniu, żeby odpracować swoje, zgarnąć kasę i iść spać to faktycznie słabo. My tworzymy prawdziwy zespół i niezapomniane chwile podczas podróży na sztukę, samej sztuki i drogi powrotnej (czasem nawet noclegów jak się zdarzą . Gram chałtury i metal progresywny. Z obu czerpię ogromną satysfakcję, oba zespoły rozwijają mnie w innych kierunkach i trudno byłoby mi zrezygnować z któregokolwiek na chwile obecną.