09-25-2012, 02:17 PM
Widzę, że dziś rozgorzała konkretna dyskusja...
I jako kończący 3 sezon chałturnik dodam trzy słowa: generalnie zgadzam się z Sobassem!
Dla mnie to też nie jest podstawowe źródło dochodu. Zgadzam się z tymi, którzy piszą, że robią swoje aranże można sprawić, że niektóre z klamotów staja się mniej straszne. Ale właśnie... mniej straszne. Dziełami sztuki się nagle nie stają. A granie ich może stać się najwyżej nieco mniej irytujące. Ale do czerpania przyjemności z tego to jeszcze daleko. Podobnie granie z sensownym składem, w którym są sensowni muzycy i dobre stosunki międzyludzkie, powoduje, że nie jest aż tak źle. Ale jak tylko ma się do wyboru fajny koncert (za mniejsza kasę) i wesele to na weselu gra zastępca. To tak w ramach podsumowania gdzie gra się dla przyjemności grania.
Wesela, tudzież inne imprezy okolicznościowe, to praca. I jak to w pracy lepiej się pracuje z fajnymi ludźmi i ze świadomością, że oferuje się lepszy produkt. Ale to ciągle tylko produkt i nasz klient nasz pan. Jak ktoś ma znajomych grafików to pewnie słyszał ile razy musieli klepnąć projekt gwałcący ich poczucie estetyki "bo klient tak chciał". I trzeba sobie artystyczne ideały schować do kieszeni, bo kiepsko się na chlebie rozsmarowują. Czasami trafia się oczywiście tez coś sensowniejszego do zrobienia. Tak jak trafiają się lepsze (ludzie łykają lepsze numery, wąsate wujki nie irytują itd.) i gorsze imprezy do grania. Ale jak ktoś znajduje przyjemność w graniu "Kawiarenek" o 4 rano to nie wiem czy mam mu zazdrościć czy współczuć.
A skoro to praca, to za prace się płaci. Za nadgodziny tudzież. My mamy wpisane w umowie do 5tej. I pomysły o graniu do 8mej za free spotkałyby się z salwami śmiechu i troską o zdrowie psychiczne pomysłodawcy. Jak chcą jeszcze jeden numer a jest 05:02 to można zagrać. Ale bez przesadyzmu. Zresztą cała sztuka polega na wysłanie towarzystwa do domu już wcześniej
Co do dedykacji zaś... zależy od regionu, profilu społecznego i takich tam
Generalnie dedykacje zanikają. I to nie w sensie, że płacenie za takowe, tylko w ogóle zamawianie czegoś. Zwłaszcza na bardziej "wielkomiejskich" imprezach. W okolicach zbliżonych do OSP i o dużym zagęszczeniu wąsatych wujków jeszcze można coś tam więcej złapać, ale to rzadko. Jak ktoś przychodzi i pyta czy zagramy cośtam to jak may w repertuarze to się gra. I tak trzeba coś zagrać, a za imprezę przecież ma się płacone. Ale jak ktoś płaci to przecież się nie odmawia. Choć ja osobiście wolę mieć sensowną stawkę za imprezę, a w przerwach święty spokój.
I jako kończący 3 sezon chałturnik dodam trzy słowa: generalnie zgadzam się z Sobassem!
Dla mnie to też nie jest podstawowe źródło dochodu. Zgadzam się z tymi, którzy piszą, że robią swoje aranże można sprawić, że niektóre z klamotów staja się mniej straszne. Ale właśnie... mniej straszne. Dziełami sztuki się nagle nie stają. A granie ich może stać się najwyżej nieco mniej irytujące. Ale do czerpania przyjemności z tego to jeszcze daleko. Podobnie granie z sensownym składem, w którym są sensowni muzycy i dobre stosunki międzyludzkie, powoduje, że nie jest aż tak źle. Ale jak tylko ma się do wyboru fajny koncert (za mniejsza kasę) i wesele to na weselu gra zastępca. To tak w ramach podsumowania gdzie gra się dla przyjemności grania.
Wesela, tudzież inne imprezy okolicznościowe, to praca. I jak to w pracy lepiej się pracuje z fajnymi ludźmi i ze świadomością, że oferuje się lepszy produkt. Ale to ciągle tylko produkt i nasz klient nasz pan. Jak ktoś ma znajomych grafików to pewnie słyszał ile razy musieli klepnąć projekt gwałcący ich poczucie estetyki "bo klient tak chciał". I trzeba sobie artystyczne ideały schować do kieszeni, bo kiepsko się na chlebie rozsmarowują. Czasami trafia się oczywiście tez coś sensowniejszego do zrobienia. Tak jak trafiają się lepsze (ludzie łykają lepsze numery, wąsate wujki nie irytują itd.) i gorsze imprezy do grania. Ale jak ktoś znajduje przyjemność w graniu "Kawiarenek" o 4 rano to nie wiem czy mam mu zazdrościć czy współczuć.
A skoro to praca, to za prace się płaci. Za nadgodziny tudzież. My mamy wpisane w umowie do 5tej. I pomysły o graniu do 8mej za free spotkałyby się z salwami śmiechu i troską o zdrowie psychiczne pomysłodawcy. Jak chcą jeszcze jeden numer a jest 05:02 to można zagrać. Ale bez przesadyzmu. Zresztą cała sztuka polega na wysłanie towarzystwa do domu już wcześniej

Co do dedykacji zaś... zależy od regionu, profilu społecznego i takich tam
