05-26-2013, 09:17 PM
A to jak nie możesz, to sorry...
próbki waszych basów
|
05-26-2013, 11:19 PM
Według mnie, tak jak już ktoś zresztą wcześniej napisał - zależy od basu i setupu. U mnie te dwie techniki różnią się brzmieniem diametralnie i to bardziej w dolnych rejestrach niż w górnych. Ale na pewno warto nauczyć się posługiwać jedną i drugą. Lepiej poszerzać wachlarz brzmień z łapy niż ograniczać
U mnie też by się różniły, gdybym nie oszukiwał - z zamachem jest bardzo zbliżone brzmienie bo w sumie kończy się tak samo jak bez - po prostu gram tak od dobrych 5-7 lat i mam wyrobiony nawyk. Np. tego bez zamachu (granego prawidłowo) się raczej nie uzyska:
05-27-2013, 11:23 AM
A mnie się podobał zawsze ten motyw:
05-27-2013, 11:34 AM
(05-26-2013, 11:19 PM)WiziBass napisał(a): (...) U mnie te dwie techniki różnią się brzmieniem diametralnie i to bardziej w dolnych rejestrach niż w górnych. Ale na pewno warto nauczyć się posługiwać jedną i drugą. Lepiej poszerzać wachlarz brzmień z łapy niż ograniczać Tak. Moim zdaniem to po prostu dwie różne techniki gry, przy których można grając umiarkowanie lekko (jak na atakiren 1 u Grozy) sprawić że zabrzmią prawie tak samo (w mniemaniu większości jak widzę). Moim zdaniem nawet przy takiej mocy ataku słychać różnicę w tym jak rozchodzą się transjenty. Różnica natomiast będzie totalna gdy zagra się mocniej gęsty pochód; to tak jakby w tenisie ziemnym porównywać uderzenie 'volley' do uderzenia 'smash' i oczekiwać tych samych rezultatów . Setup sprzętu i moc ataku są tu imo kluczowe, istotna jast i sama linia. Tutaj przykład trochę przejaskrawiony dynamicznie, ale to Flea na spontanie wkońcu 0:25 vs 1:40 Z drugiej zaś strony trudno jest porównywać dwa różne podejścia.... bardziej poukładane akademickie i bardziej spontaniczne rockowe. Jeśli grasz mocno coś gęstego w niższych rejestrach, coś co mogło by być zagrane kostką z pełną mocą przy naprawdę dużej amplitudzie wychylenia struny... nie będzie miejsca ani czasu na przyłożenie palca bo wszystko się rozwali. Nie wspominając o tym że nawet gdyby fizycznie było to możliwe to i tak nie zabrzmiałoby tak samo . Co precyzji to faktycznie w teorii w/w 'volley' jest w teorii bardziej precyzyjny, natomiast w praktyce wszystko jest do wyćwiczenia. Na zakończenie pan który swojego czasu wstrząsnął światem rockowych basistów mimo iż jego technika gry i prawej ręki i o zgrozo lewej pozostawia wiele do życzenia... ...ale kogo to obchodzi
05-27-2013, 02:17 PM
05-27-2013, 02:40 PM
Znam pojęcie ergonomii w wielu kontekstach; ale tego za chuja nie chce mi się czytać, jak Ci się chce to streść, i napisz o co Ci chodzi.
05-27-2013, 03:06 PM
W skrócie, chodzi o to, że użytą technikę determinuje sposób przekazania tego, co roi nam się w głowie, czyli po prostu muzyka. Ćwiczenie techniki i urabianie flozofii w oderwaniu od kontekstu twórczo-muzycznego, jest bez sensu. Czyli co z tego, że zagrasz równo pod linijkę, jeśli jedyne na co Cię stać, to odegranie tego co stworzył ktoś inny... Nawet jeśli zagrane będzie 800x "ładniej" od oryginału Technika związana jest z przekazem... Zatem wypada mieć coś do przekazania.
Wystarczy porównać Wootena a Pilichowskiego...
05-27-2013, 04:40 PM
Oho, znowu się zaczyna....
05-27-2013, 05:38 PM
Omson a który według Ciebie ma coś do przekazania?
Szczyt emocji, przekazu i grania nie pod linijkę osiągnął oczywiście zespół Papa Dęs:
niewielu artystów potrafi mnie tak uszczęśliwić swoją twórczością jak Ci panowie - faktycznie tutaj jakby zagrali równo i dobrze to już by nie było to samo.
05-27-2013, 06:10 PM
obrazki się zesrały.
05-27-2013, 06:31 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-27-2013, 06:37 PM przez dr_kciuk.)
Mnie na przykład w muzyce najbardziej fascynuje możliwość wyrażania emocji za pomocą dźwięków...Jeśli ktoś potrafi zrobić to za pomocą najprostszych środków to chwała mu za to.Rock jest najlepszym przykładem ,że da się zagrać trzy dźwięki tak ,żeby przechodziły ciary po plecach...Często zastanawiałem się nad tym ,czy takie zegarmistrzowskie podejście do muzyki nie pozbawia jej właśnie tego pierwiastka emocji.Myślę jednak ,że rozwijanie warsztatu daje na pewno lepszą kontrolę nad tym co się chce powiedzieć(wyrazić) za pomocą nut.Jako muzyk amator zazdroszczę tym którzy to potrafią lepiej,duuużo lepiej...
Nie ma sensu wyznaczać jakichś sztucznych granic rozwoju techniki,szybkości.Jeśli ktoś uznaje ,że mu to potrzebne to jego wola. Ważne tylko,żeby delikwent wiedział PO CO to robi...Jak słucham niektórych solowych płyt(w szczególności )bassmanów to czasami odnoszę wrażenie ,że jednak nie...To, co po przesłuchaniu pierwszego kawałka wywołuje podziw (jednak nie emocje),po drugim ,trzecim zaczyna już po prostu nudzić....Przez grzeczność nie podam przykładów,ale Ci co czują podobnie na pewno wiedzą o co chodzi Groza +1000 za Rollinsa
05-27-2013, 06:40 PM
(05-27-2013, 06:31 PM)dr_kciuk napisał(a): Mnie na przykład w muzyce najbardziej fascynuje możliwość wyrażania emocji za pomocą dźwięków...Jeśli ktoś potrafi zrobić to za pomocą najprostszych środków to chwała mu za to.Rock jest najlepszym przykładem ,że da się zagrać trzy dźwięki tak ,żeby przechodziły ciary po plecach...Często zastanawiałem się nad tym ,czy takie zegarmistrzowskie podejście do muzyki nie pozbawia jej właśnie tego pierwiastka emocji.Myślę jednak ,że rozwijanie warsztatu daje na pewno lepszą kontrolę nad tym co się chce powiedzieć(wyrazić) za pomocą nut.Jako muzyk amator zazdroszczę tym którzy to potrafią lepiej,duuużo lepiej... Dokładnie |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|