Liczba postów: 24876
Liczba wątków: 29
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
10
Ano takie życie, miałem 2 stacki i 3 instrumenty (na jednej sali jazz, na drugiej precel, a yama do ćwiczeń w domu), a potem musiałem to wyprzedać.
Kiedyś grałem po kilka godzin dziennie, teraz gram raz na kilka dni :S
Jedno jest imho na prawdę istotne - radość z grania.
Chcesz nagrać naturalnie brzmiącą płytę? zapraszam: BurningTonesStudio
Uprzejmie informuję iż zespół Resin nie wystąpi w najbliższej edycji Mam Voice be the Idol, gdyż w godzinach emisji nie wolno spożywać środków odurzających, zaś regulaminowy czas pozwoliłby wyłącznie na zagranie intro.
Liczba postów: 13257
Liczba wątków: 23
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
1
02-05-2015, 11:25 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-05-2015, 11:27 PM przez Karol.)
(02-05-2015, 08:52 AM)miklo napisał(a): No dobrze - ale ktoś tu proponuje coś innego? Chłopaki czasem chcieli by coś skomponować. Jedno z drugim się nie kłóci.
Poza tym Karol wspominał o popisach i zagrywkach. Chłopaki przecież nawet o tym nie wspominali.
No może i nie wspominali w tym wątku ale po paru latach poznałem już opinie co poniektórych na temat basowania.
Przykładowo odniosę się może do niedawnego postu Alfika nt. Nathana Easta
cytuję
Mistrz plastikowych basów kompletnie pozbawionych charakteru i mających tylko jedno zadanie - nie przeszkadzać reszcie i nie zwracać na siebie kompletnie uwagi. Kwintesencja tego czego nienawidzę u niektórych tzw muzyków sesyjnych. Szanuję umiejętności, ale po prostu nie jestem w stanie ścierpieć gry tego pana.
Zaznaczę tylko, że nie jestem jakimś fanem Easta
Ale gość robi to czego od niego oczekują współpracujący z nim muzycy, którzy kijem od szczotki raczej nie zostali zrobieni i wiedzą czego chcą.
No i jednak uwagę chyba zwraca bo ma grono wielbicieli i jest raczej rozchwytywany.
Nieprzeszkadzanie, nie zwracanie na siebie uwagi...ale sklejanie wszystkiego do kupy i wpasowanie się to właśnie rola basu, która mi się podoba.
Mam w domu bas i gitarę. Nie mając kapeli na basie gram raz na dwa tygodnie, na gitarze prawie codziennie.
Wątek nazywa się podejście do instrumentu...to je zaprezentowałem.
Alfika zacytowałem bo akurat to miałem w pamięci z ostatnich dni i idealnie mi się jego wypowiedź wpasowała jako przeciwieństwo mojego punktu widzenia.
Ale czytam sobie zawsze jego posty bo ma wiedzę i doświadczenie tylko czasem formułuje hipotezy dość radykalne wtedy czytam je z przymrużeniem oka
Liczba postów: 24876
Liczba wątków: 29
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
10
Bardzo pomaga wstawianie w myślach słów "moim zdaniem" na początku każdego postu
Chcesz nagrać naturalnie brzmiącą płytę? zapraszam: BurningTonesStudio
Uprzejmie informuję iż zespół Resin nie wystąpi w najbliższej edycji Mam Voice be the Idol, gdyż w godzinach emisji nie wolno spożywać środków odurzających, zaś regulaminowy czas pozwoliłby wyłącznie na zagranie intro.
Liczba postów: 450
Liczba wątków: 18
Dołączył: Mar 2014
Reputacja:
0
(02-05-2015, 11:25 PM)Karol napisał(a): Nieprzeszkadzanie, nie zwracanie na siebie uwagi...ale sklejanie wszystkiego do kupy i wpasowanie się to właśnie rola basu, która mi się podoba.
No i git. Ja, na ten przykład, mam zupełnie inne upodobania basowe. Weźmy takiego Geezera Butlera albo Erica Avery'ego. A nawet Tima Commerforda. Nie grają skomplikowanych, wirtuozerskich solówek, ale na ich melodyjnych riffach i partiach opierają się często całe utwory. Prosto, oszczędnie i czadowo. I ewidentnie ich słychać, ale nie jako primadonny, tylko jako integralną część dobrych utworów.
Liczba postów: 258
Liczba wątków: 6
Dołączył: Dec 2013
Reputacja:
1
02-06-2015, 09:52 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-06-2015, 10:04 AM przez robbas.)
Ja zdecydowanie należę do grupy "kolekcjonerskiej".
Dla mnie najważniejsze, aby instrument był wygodny, stroił i trzymał strój (arcyważne), był w miarę lekki (biedne plecki), i wyglądał, czyli mile łechtał moje poczucie estetyki. No i musi mieć coś w sobie, że jak go się weźmie w łapska to nie chce się odłożyć. Tylko nie wiem co to jest to "coś" i tego zdefiniować nie potrafię.
Oczywiście przykładam ogromną wagę do brzmienia, ale dla mnie dobrze brzmią praktycznie wszystkie instrumenty średniej półki jakie macałem, lub słyszałem na próbkach, nie potrafiłbym docenić walorów brzmieniowych wiosła za ponad 10 tysięcy złociszów. A raczej nie potrafiłbym tych walorów wykorzystać.
Obecny mój sprzęt i tak jest dla mnie za dobry, ale i tak mam swoje GASy, które pewnie zrealizuje jak mnie spotka jakiś niespodziewany zastrzyk finansowy.
Zacząłem grać przed 40stką, więc mam całkowitą świadomość tego, że nie wystąpię na scenie w Rio de Janeiro supportowany przez tych szarpidrutów z RHCP, ani nie stworzę drugich "Stairway To Heaven" czy nawet "Anarhy in the UK". Jakoś absolutnie mi to nie przeszkadza cieszyć się każdą chwilą spędzoną z basidłem w domu (czyt. każdą chwilą czasu skradzionego z puli poświęconej na obowiązki domowe i zawodowe), czy cieszyć się riffem, który wpadł niespodziewanie do głowy. Nie przeszkadza mi nawet świadomość tego, że ten riff wpadł do łba tysiącom osób przede mną. A już cotygodniowe spotkania z dwoma takimi samymi popierdoleńcami i wspólne tworzenie muzyki to pełnia szczęścia.
A jeśli chodzi o rolę basu w kapeli to preferuję "rolę przewodnią", na zasadzie wyrazistego, ale prostego motywu prowadzącącego, na którym oparta jest cała reszta. Chyba coś takiego jak powyżej napisał Warstadt. Coś jak The Cure.
ps. czyli lekki oftop - czy mógłby mi ktoś wytłumaczyć skąd się wzięło określenie GAS ?
szybko, głośno i nierówno
Liczba postów: 883
Liczba wątków: 13
Dołączył: Oct 2013
Reputacja:
22
http://en.wikipedia.org/wiki/User:GreyCa...n_Syndrome
Ja uważam, że całość ma dobrze brzmieć i tyle. Jest wiele aspektów grania, od brzmienia, po wygodę instrumentu i reszty sprzętu... Jestem bezkompromisowy tylko jeżeli chodzi o całościowy efekt finalny, cała reszta, zwłaszcza składowe, jak np. brzmienie basu czy gitary, to są mniej istotne elementy.
http://nagrywamy.com/
Squier Precision MiJ SQ '84, Lester Precision, Ibanez Soundgear MiJ '91, Harley Benton PB-20, Fender Bassman SP3100, Carvin R600, TC Electronic BG250, Boss CS2
Liczba postów: 258
Liczba wątków: 6
Dołączył: Dec 2013
Reputacja:
1
(02-06-2015, 10:28 AM)przemak napisał(a): http://en.wikipedia.org/wiki/User:GreyCa...n_Syndrome dzięki, wynik googlania hasła "gas" był zbyt trudny do ogarnięcia.
szybko, głośno i nierówno
Liczba postów: 8790
Liczba wątków: 26
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
46
02-09-2015, 11:43 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-09-2015, 12:59 PM przez groza.)
(02-04-2015, 01:15 PM)Michal II napisał(a): (02-04-2015, 11:14 AM)yarzenioova napisał(a): Ja na przyklad sporo kawalkow rozbijam na czesci pierwsze zamiast sluchac, musze sie skupic zeby nie liczyc muzyki. Żona się ze mnie śmieje jak zaczynam opowiadać jakiś numer akordowo jak ona próbuje słuchać, ale nie mam nawet 1/100 wiedzy Pendo, nic na to nie poradzę. Przez to też nie umiem już sam tworzyć, takie mam wrażenie.
Wybaczcie offtop, ale bez kitu, mam dokładnie to samo (poza tym, że dziewczyna, a nie żona). Zna ktoś metodę na przełamanie problemu z ostatniego zdania?
To nie ma nic wspólnego z umiejętnościami. Spokojnie.
Ja jako basista gówno potrafię (poza elementarnym szacunkiem dla punktu i brzmienia) a nie mam absolutnie żadnego problemu z częścią kreatywną. Nie pamiętam kiedy ułożenie basu do numeru zajęło mi dłużej niż dwie godziny, choć oczywiście w kontekście materiału który rozumiem pod kątem harmonii i struktury - np. latynki nie wymyślę, bo nie wiem jak to ma brzmieć. Ale to brak wiedzy a nie kreatywności.
Kiedyś tak nie było. Co się zmieniło?
Dwie rzeczy.
Po pierwsze - niestety jestem człowiekiem jak każdy inny - potrzebuję akceptacji.
Wystarczająco dużo osób które bardzo szanuję powiedziało mi, że podoba im się to, co robię. Po prostu zaakceptowałem, że chyba mają rację. Jak każdy muzyk mam ciągłe wrażenie, że chujowo zagrałem, że gonię, gram brzydkim dźwiekiem i tak w ogóle to Tim Commeford i zmieniłbym struny. Nauczyłem sie po prostu to ignorować. Ostatnie ograniczenie w tej kwestii kompletnie przeszło mi po rozmowie z Adrianem i Pilichem na Jaworkach. Trzeba po prostu czasami zaufać bardziej innym - oni słyszą to co ja faktycznie gram, ja mam inną perspektywę jako “autor”.
Nie ma sensu po raz kolejny wozić się biografią, ale świadomość tego, że byłem parę razy rzucony na głęboką wodę i sobie poradziłem (pomimo przekonania, ze mój poziom jest kompletnie nieadekwatny) pomaga.
Także - słuchamy kolegów, jak mówią, że coś idzie ok i KONIECZNIE nie pękamy i jak można rzucamy się na głęboką wodę. Tornisterek doświadczeń pomaga.
Po drugie - chuj mnie obchodzi co i na czym gram. Jak to?
Takto. Moje znakomite partie basu nie mają dla mnie żadnej wartości - przychodzę na próbe, by pomóc innym, zrobić tak by byli podjarani tym co zagraliśmy. Jak mówią, żebym zagrał coś innego to gram coś innego. Jak gitarzysta mówi “ej taki bas ułożyłem, spróbowałbyś?” to to robię. Jak mi się ostatnio beat bębnów spodobał to całe zwrotki zacząłem grać mega mocno tłumiąc struny kantem dłoni tak by bas był bardzo wąziutki i przy miksie było jak najwięcej miejsca na bęben. W drugim numerze już teraz (na etapie komponowania i prób) wiem, ze na nagranaiu w zwrotce nie będzie basu tylko disco-moog zagrany przez klawiszowca (po co mam kombinować - on to zrobi lepiej, szybciej, sound będzie od razu odpowiedni do tego fragmentu). Itp. Itd.
Idąc dalej - mi nawet nie przeszkadza mega mocno, jesli jakiś numer nie do końca mi się podoba. To tylko numer, zrobiłem ich w życiu ze sto, jak dobrze pójdzie przedemną jeszcze więcej. Nie ma się, kurwa, o co spinać. Numery sa dla słuchaczy - dla mnie wazniejszy jest proces ich tworzenia.
To obrót o 180 stopni w stosunku do tego jak pracowałem w śp. Fat Belly Family - chyba każdy muzyk musi przejść ten etap, bronienia swojego magicznego soundu, znakomitej partii basu i obrażania sę na kolegę bo śmiał, skurwysyn, powiedzieć, że “ej to nie pasuje”. Najgorzej z tym mają chyba wokaliści - często mają problem po pierwszej wersji którą zrobią i trzeba cierpliwie wspierać, zanim zrobią coś innego.
I teraz najważniejsze - bynajmniej nie jest to postawa owcy i pachoła który nie ma swojego zdania. Wprost przeciwnie. Zakładam, że inni mają takie samo podejście i oczekuję, że przynajmniej spróbują wprowadzić zmiany które sugeruję. Przede wszystkim dzieki podpunktowi pierwszemu WIEM, że nawet grając:
cudzą partię basu
cudzy numer
na basie którego nie wybrałem
bez problemu będzie w tym dalej mój charakter jako muzyka i niczym go nie zajebię.
Prymy, srymy, septymy, kostka, palce, precel, patriot, ampeg, swr - chuj mnie to wszystko obchodzi, i tak zagram to tak, ze będzie słyszalne moje podejście do basu i muzyki i to jakim jestem człowiekiem.Większość z nas tak jak się w życiu prywatnym zachowuje tak będzie grać. Znakomitym (niestety nie moim) przykładem - jest posłuchanie tego jak grają i jak gadają w wywiadach Neil Peart i Chad Smith. Jak się patrzy pod tym kątem to jest to aż zabawne.
Podsumowując - jak się zna swoją wartość i pracuje się z ludźmi których się szanuje to nie zepsuje się muzyki niczym - także w razie potrzeby można grać dowolne pierdy na dowolnie chujowym basie. Jak numer jest dobry i wiemy co robimy to wszystko będzie ok. Posłuchajcie sobie swoich ulubionych hitów i zobaczcie jakie bzdury banalne ludzie grają a wychodzi genialnie bo się nie spinają już i są w tym pewni.
Dowód rzeczowy A. Ci co mnie znają, ze lubię jasne, selektywne, twarde bardzo nowoczesne brzmienia i struny po 15 minutach najlepiej zmienić na NOWEE. A ostatni numer nagrałem tak:
na fuzzie za 170zł i strunach w stanie śmierci klinicznej. Lider zespołu dostał pilota zagranego palcami, kostką na preclu i jazzie i sobie wybrał.
I co? I nic. Słychać, że to ja tak po trzech dźwiękach
Liczba postów: 952
Liczba wątków: 30
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
0
"Prymy, srymy, septymy, kostka, palce, precel, patriot, ampeg, swr - chuj mnie to wszystko obchodzi, i tak zagram to tak, ze będzie słyszalne moje podejście do basu i muzyki i to jakim jestem człowiekiem."
brawo!
Zdjęcie pokazuje, że chciałeś raz zagrać czysto, ale Twój sound jest naturalnie brudny więc szmatka chyba nie pomogła. Idąc dalej jeśli Twój sound przypomina Ciebie jako człowieka to...
A tak serio to piękne słowa, ale ja wciąż nie potrafię nic sensownego wymyśleć, wszystko co wymyślam szybko uważam ża beznadziejne a przede wszystkim nie potrafię przejść z akordu w akord tak, żeby trzymało się kupy, a jak się już trzyma to jest mało ciekawe dla mnie i znowu mi się nie podoba. Kiedyś nie mając całej wiedzy tworzenie było dla mnie proste, odkąd zacząłem myśleć nie potrafię tworzyć. Liczę na to, że się kiedyś odblokuję ale to już za długo trwa i wciąz nie wiem co robić. To że dostałem praise w postaci miłych słow Pi i Adriana oraz wjazd do nagrywania NBNF 2 niestety nie pomogło, zwalmy to na to, że zablokowałem się przez to że tej płyty nie wydali, tym samym wina schodzi mi z braków Idę grać w Fifę.
Liczba postów: 8904
Liczba wątków: 52
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
9
Tak przy okazji, co się stało z No Bas No Fun 2 że to umarło?
Oficjalnie nie mam zielonego pojęcia, nigdy się nie dowiedziałem.
Zgaduję całkowicie, że nagrali i uznali że są jakieś słabizny, np jak moja i nie chcieli rezygnować z pewnych utworów a inne puszczać w trosce o ludzi których wytypowali, a może po prostu nie mieli budżetu i liczyli się z dużym ryzykiem, że nic nie zarobią na tym albumie bo jest minimalny target.
Liczba postów: 3078
Liczba wątków: 34
Dołączył: Jun 2010
Reputacja:
52
02-09-2015, 01:35 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-09-2015, 01:37 PM przez Alfik.)
(02-09-2015, 11:43 AM)groza napisał(a): (02-04-2015, 01:15 PM)Michal II napisał(a): (02-04-2015, 11:14 AM)yarzenioova napisał(a): Ja na przyklad sporo kawalkow rozbijam na czesci pierwsze zamiast sluchac, musze sie skupic zeby nie liczyc muzyki. Żona się ze mnie śmieje jak zaczynam opowiadać jakiś numer akordowo jak ona próbuje słuchać, ale nie mam nawet 1/100 wiedzy Pendo, nic na to nie poradzę. Przez to też nie umiem już sam tworzyć, takie mam wrażenie.
Wybaczcie offtop, ale bez kitu, mam dokładnie to samo (poza tym, że dziewczyna, a nie żona). Zna ktoś metodę na przełamanie problemu z ostatniego zdania?
To nie ma nic wspólnego z umiejętnościami. Spokojnie.
Ja jako basista gówno potrafię (poza elementarnym szacunkiem dla punktu i brzmienia) a nie mam absolutnie żadnego problemu z częścią kreatywną. Nie pamiętam kiedy ułożenie basu do numeru zajęło mi dłużej niż dwie godziny, choć oczywiście w kontekście materiału który rozumiem pod kątem harmonii i struktury - np. latynki nie wymyślę, bo nie wiem jak to ma brzmieć. Ale to brak wiedzy a nie kreatywności.
Kiedyś tak nie było. Co się zmieniło?
Dwie rzeczy.
Po pierwsze - niestety jestem człowiekiem jak każdy inny - potrzebuję akceptacji.
Wystarczająco dużo osób które bardzo szanuję powiedziało mi, że podoba im się to, co robię. Po prostu zaakceptowałem, że chyba mają rację. Jak każdy muzyk mam ciągłe wrażenie, że chujowo zagrałem, że gonię, gram brzydkim dźwiekiem i tak w ogóle to Tim Commeford i zmieniłbym struny. Nauczyłem sie po prostu to ignorować. Ostatnie ograniczenie w tej kwestii kompletnie przeszło mi po rozmowie z Adrianem i Pilichem na Jaworkach. Trzeba po prostu czasami zaufać bardziej innym - oni słyszą to co ja faktycznie gram, ja mam inną perspektywę jako “autor”.
Nie ma sensu po raz kolejny wozić się biografią, ale świadomość tego, że byłem parę razy rzucony na głęboką wodę i sobie poradziłem (pomimo przekonania, ze mój poziom jest kompletnie nieadekwatny) pomaga.
Także - słuchamy kolegów, jak mówią, że coś idzie ok i KONIECZNIE nie pękamy i jak można rzucamy się na głęboką wodę. Tornisterek doświadczeń pomaga.
Po drugie - chuj mnie obchodzi co i na czym gram. Jak to?
Takto. Moje znakomite partie basu nie mają dla mnie żadnej wartości - przychodzę na próbe, by pomóc innym, zrobić tak by byli podjarani tym co zagraliśmy. Jak mówią, żebym zagrał coś innego to gram coś innego. Jak gitarzysta mówi “ej taki bas ułożyłem, spróbowałbyś?” to to robię. Jak mi się ostatnio beat bębnów spodobał to całe zwrotki zacząłem grać mega mocno tłumiąc struny kantem dłoni tak by bas był bardzo wąziutki i przy miksie było jak najwięcej miejsca na bęben. W drugim numerze już teraz (na etapie komponowania i prób) wiem, ze na nagranaiu w zwrotce nie będzie basu tylko disco-moog zagrany przez klawiszowca (po co mam kombinować - on to zrobi lepiej, szybciej, sound będzie od razu odpowiedni do tego fragmentu). Itp. Itd.
Idąc dalej - mi nawet nie przeszkadza mega mocno, jesli jakiś numer nie do końca mi się podoba. To tylko numer, zrobiłem ich w życiu ze sto, jak dobrze pójdzie przedemną jeszcze więcej. Nie ma się, kurwa, o co spinać. Numery sa dla słuchaczy - dla mnie wazniejszy jest proces ich tworzenia.
To obrót o 180 stopni w stosunku do tego jak pracowałem w śp. Fat Belly Family - chyba każdy muzyk musi przejść ten etap, bronienia swojego magicznego soundu, znakomitej partii basu i obrażania sę na kolegę bo śmiał, skurwysyn, powiedzieć, że “ej to nie pasuje”. Najgorzej z tym mają chyba wokaliści - często mają problem po pierwszej wersji którą zrobią i trzeba cierpliwie wspierać, zanim zrobią coś innego.
I teraz najważniejsze - bynajmniej nie jest to postawa owcy i pachoła który nie ma swojego zdania. Wprost przeciwnie. Zakładam, że inni mają takie samo podejście i oczekuję, że przynajmniej spróbują wprowadzić zmiany które sugeruję. Przede wszystkim dzieki podpunktowi pierwszemu WIEM, że nawet grając:
cudzą partię basu
cudzy numer
na basie którego nie wybrałem
bez problemu będzie w tym dalej mój charakter jako muzyka i niczym go nie zajebię.
Prymy, srymy, septymy, kostka, palce, precel, patriot, ampeg, swr - chuj mnie to wszystko obchodzi, i tak zagram to tak, ze będzie słyszalne moje podejście do basu i muzyki i to jakim jestem człowiekiem.Większość z nas tak jak się w życiu prywatnym zachowuje tak będzie grać. Znakomitym (niestety nie moim) przykładem - jest posłuchanie tego jak grają i jak gadają w wywiadach Neil Peart i Chad Smith. Jak się patrzy pod tym kątem to jest to aż zabawne.
Podsumowując - jak się zna swoją wartość i pracuje się z ludźmi których się szanuje to nie zepsuje się muzyki niczym - także w razie potrzeby można grać dowolne pierdy na dowolnie chujowym basie. Jak numer jest dobry i wiemy co robimy to wszystko będzie ok. Posłuchajcie sobie swoich ulubionych hitów i zobaczcie jakie bzdury banalne ludzie grają a wychodzi genialnie bo się nie spinają już i są w tym pewni.
Dowód rzeczowy A. Ci co mnie znają, ze lubię jasne, selektywne, twarde bardzo nowoczesne brzmienia i struny po 15 minutach najlepiej zmienić na NOWEE. A ostatni numer nagrałem tak:
na fuzzie za 170zł i strunach w stanie śmierci klinicznej.
I co? I nic. Słychać, że to ja tak po trzech dźwiękach
Niby chuj Cie to obchodzi, na czym grasz ale zamawiasz kolejnego customowego Mayo. Coś tu logika szwankuje...
To, że zdecydowałeś się w jakimś numerze na Lo Fi choć lubisz HiFi też jakimś wyczynem nie jest. Masa ludzi tak robi jeśli to pasuje akurat do numeru...
Z kreatywnościa to ja akurat problemu nie mam. Mój problem jest inny... po co mam robić nowe numery? Nawet gdyby to było "dzieło wielkopomne" bez paru milionów baksów raczej się go nie wypromuje...
Ludzie w dzisiejszych czasach mają muzykę w dupie, traktują ją jak dodatek do pizzy - niezwracające na siebie uwagę tło. Muzycy milion razy lepsi ode mnie mają problemy z wydawaniem płyt... o ich sprzedaży nawet nie wspomnę.
W radiu leci gówno z loopów i plastiku. Na Youtubie większą oglądalność mają laski kowerujące znane numery niż oryginały...
Tłuc się w busie przez pół Polski żeby zagrać koncert dla 5ciu osób i jeszcze do tego dopłacić... Nie mam czasu... i chyba mi się nie chce.
P.S.
tutaj są sample basu które w pośpiechu nagrałem dla Maciejqa na jego taniutkiej mayi ze sklejki:
https://soundcloud.com/maciejeq/maya-jazz-bass
To nawet nie są moje numery tylko znane linie basu. Mimo to brzmię i gram jak ja... na basiku ze sklejki, co bym z tym nie robił...
Pomimo to wydałem równowartość dwóch dobrej klasy samochodów na możliwie najlepszy sprzęt do basu, który jest do tego potwornie customizowany pod moje dyktando przez lutników i elektroników i ciągle interesuje mnie każdy możliwy niuans, który można poprawić.
Po co... bo jeśli można lepiej to trzeba lepiej.
Każdą wolną chwilę poświęcam też na ćwiczenie, po to by być troszkę lepszym muzykiem.
@ Dr. Kciuk
Odkąd zacząłem pracować w studio nagrań moja kariera basisty jest tak naprawdę jedną niekończącą się frustracją... W większości przypadków pracuje z muzykami dużo lepszymi ode mnie. Wstydzę się przy nich prawdę mówiąc brać bas do ręki. Zacząłem grać zbyt późno i do tego nie urodziłem się jakoś wybitnie uzdolniony, aby coś w muzyce zawojować.
Moje cierpkie rady są w zasadzie przeznaczony dla tych, którzy są jeszcze na tyle młodzi, i mają na tyle zapału, że mogą coś jeszcze w muzyce osiągnąć.
Po co mają wyważać otwarte drzwi, po co ma im się wydawać, że są świetni jak mają kupę roboty do zrobienia.
Życie nie jest instytucją charytatywną i w realu nie ma przebacz jak chcesz coś osiągnąć to musisz być albo bardzo dobry , albo mieć bardzo dobre "plecy". Jak kogoś zniechęci do grania czyjś post na forum, to znaczy, że raczej do tego biznesu się nie nadaje.
1978 MIA Fender Jazz Bass Ash Maple BA II, 1973 MIA Fender Jazz Bass Fretless Alder Rosewood BA II, 1979 MIA Fender Precision Bass Alder Rosewood BA II, 1979 MIA Fender Precision Bass Ash Rosewood BA II, 1972/1988 Custom Fender/Ibanez Jazz Bass Fretless BA II-> Phil Jones, Monster and George'L Cables -> Futube Custom Preamp, Futube modified: DEMETER HBP-1 Tube Bass Preamplifier, SWR SM900, SWR GrandPrix, SWR Interstellar Overdrive; Ampeg SVT II Pro, Marshall JMP1, Fender MB1200 PowerAmp; Groove Tubes SE II, 1970 Hiwatt DR103, 1975 Sound City 50B Plus -> Aguilar GS 210, Aguilar GS 410, Aguilar GS 115, Hiwatt Custom 4x12, Fender ToneMaster Custom Shop 2x12 with Fane Spk, Fender Rumble Custom Shop 4x10, Ampeg SVT-810AV, SOS Audio Upgrades Buss Compressor
Liczba postów: 952
Liczba wątków: 30
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
0
Alfik - a masz jeszcze radochę z grania?
Liczba postów: 3078
Liczba wątków: 34
Dołączył: Jun 2010
Reputacja:
52
(02-09-2015, 01:44 PM)wahrocker napisał(a): Alfik - a masz jeszcze radochę z grania?
To dziwne uczucie - ciągle chce to robić, sprawia mi to ogromną radochę po mimo, że ciągle nie jestem zadowolony z rezultatów. To takie błędne koło.
1978 MIA Fender Jazz Bass Ash Maple BA II, 1973 MIA Fender Jazz Bass Fretless Alder Rosewood BA II, 1979 MIA Fender Precision Bass Alder Rosewood BA II, 1979 MIA Fender Precision Bass Ash Rosewood BA II, 1972/1988 Custom Fender/Ibanez Jazz Bass Fretless BA II-> Phil Jones, Monster and George'L Cables -> Futube Custom Preamp, Futube modified: DEMETER HBP-1 Tube Bass Preamplifier, SWR SM900, SWR GrandPrix, SWR Interstellar Overdrive; Ampeg SVT II Pro, Marshall JMP1, Fender MB1200 PowerAmp; Groove Tubes SE II, 1970 Hiwatt DR103, 1975 Sound City 50B Plus -> Aguilar GS 210, Aguilar GS 410, Aguilar GS 115, Hiwatt Custom 4x12, Fender ToneMaster Custom Shop 2x12 with Fane Spk, Fender Rumble Custom Shop 4x10, Ampeg SVT-810AV, SOS Audio Upgrades Buss Compressor
|