06-14-2019, 07:17 AM
Dzieki uprzejmowsci Mateusza dostalem WASPa do testow.
Gitara przyszla w firmowym flight case. Sam case jest wart uwagi, z grawerowanym logo, dobra rączką do przenoszenia i odpowiednia grubascia sklejki, pozwalajacej calość nosic przez jakis czas bez oberwania ramienia z barku.
Otwieram case i okazuje sie, że... dostalem egzemplarz w kolorze majtkowego blekitu z lekkim brokatem w wydaniu light relic.
Kurrrr....
"Nie licz na wideo!", pisze w wiadomości do autora basowki.
Wiadomo, kolor nie gra (ale rodzaj lakieru już tak), wiec po szybkim pokonaniu nieprzejemnego uczucia naruszenia mojego poczucia estetyki, wziałem bas do reki i przystapiłem do ogledzin.
Tutaj nie ma absolutnie do czego sie przyczepic - wszystko spasowane jest idealnie, lakier polozony profesjonalnie, progi wyszlifowane pod moj gust (nie za wysokie), akcja ustawiona perfekcyjnie.
Niestety pierwsze wrazenie nie bylo idealne. Chwytam gryf i od razu moje palce dostaja nieprzejemnego swedzenia, a miesnie srodrecza wolaja histerycznie o litość. Gryf jest gruby. Bardzo gruby. W porownaniu z moim Fenderem USA z 1983 to jakbym wzial sztyl od łopaty z patyczkiem do szaszłyka. Zdecydowanie nie moja grubosc, nie moj profil. Jesli ktos lubi plaski profil i waskie gryfy - ten nie bedzie zdecydowanie dla niego.
Zaczynam grac na sucho. Bas odzywa sie jasno i klarownie, fajny fret buzz przy mocniejszym ataku kostką.
Zapialem bas pod backline i podloge - Markbass Little Mark III, Mesa Powerhouse 210. Lancuch efektow: EBS MultiComp, MXR M-80, Darkglass B7K
No i jest git. Klasyczny jazz bassowy przecinak. Sygnal generowany przez dwa single przesterowuje sie idealnie, zero dominacji piskliwych wysokich tonow, zero mulenia. Jest gruz, jest atak.
Wylaczam efekty. Zaczynam grac i slysze klasyczny sound jazz bassa - nic dodac, nic ujac. Jest klarownie, z ciosem, to co lubie najbardziej.
Zaczynam zabawe szybkiej podmianki gitar - na zmiane gram na Buzzie i Fenderze. Bez zabawek i przesterow Buzz brzmi bardziej nowoczesnie, jest bardziej zwarty, sygnal jest wyraznie mocniejszy. Fender brzmi bardziej vintage, ma delikatnego kapcioszka na E.
Pod przesteram z kolei Fender bierze gore. Sygnal przesterowany jest bardziej rasowy, ma wiecej pazura i "powietrza", Buzz brzmi fajnie, ale kojarzy mi sie troche z "amerykanska" szkola mixu, dzwiek jest zdecydowanie skompresowany, brakuje mi troche tego pazura i "rzegotu" mojego Fendera.
Zdecydowanie na plus w Buzzie jest regulacja brzmienia - dostalem wersję z dwoma pokretłami opodwojnych potencjometarch, gdzie głowne pokretło reguluje glosnosć, a zewnetrzny ring reguluje tone, dzieki temu regulacja barwy jest osobno dla kazdego pickupu. Mega rozwiazanie, gdybym nie zalezalo mi na utrzymaniu fendera w oryginale, zrobilbym taka modyfikacje.
Podsumowujac - Buzz to bardzo przyzwoity bas. Wykonanie jest perfekcyjne, z dbałoscia o detale (np kieszen gryfu jest wyfrezowana o wiele lepiej niz w Fenderze), osprzet spelnia swoja funkcje jak nalezy. Czy jest lepszy od amerykanskich czy japonskich instrumentow? Nie wiem. Dla mnie kazda gitara jest inna i po przerzuceniu w swoim zyciu koło 50 instrumentow (w posiadaniu, a nie graniu przez 5 minut u kolegi w domu), nauczyłem sie, ze kazdy instrument jest inny i jedna gitara moze dalece odbiegac od innego egzemplarza tego samego modelu i tej samej konstrukcji. Tutaj nie ma reguly. Do Buzza zdecydowanie trzeba sie przymierzyc, poniewaz wspomniany wczesniej profil gryfu moze sie okazac dla niektorych (jak dla mnie) problematyczny. Ogolnie bas wart uwagi, jesli szukasz jazza w racjonalnej cenie i na bardzo wysokim poziomie wykonania. Na pewno zdecydowanym plusem jest mozliwosc "kastomizacji" i dostosowania gitary do swoich potrzeb.
Dzieki Mateusz za umożliwienie przetestowania Twoich wyrobow. Fajnie, ze moglem sie pobawic Twoim wyrobem i ciesze sie, ze mamy taka manufakture w PL.
Gitara przyszla w firmowym flight case. Sam case jest wart uwagi, z grawerowanym logo, dobra rączką do przenoszenia i odpowiednia grubascia sklejki, pozwalajacej calość nosic przez jakis czas bez oberwania ramienia z barku.
Otwieram case i okazuje sie, że... dostalem egzemplarz w kolorze majtkowego blekitu z lekkim brokatem w wydaniu light relic.
Kurrrr....
"Nie licz na wideo!", pisze w wiadomości do autora basowki.
Wiadomo, kolor nie gra (ale rodzaj lakieru już tak), wiec po szybkim pokonaniu nieprzejemnego uczucia naruszenia mojego poczucia estetyki, wziałem bas do reki i przystapiłem do ogledzin.
Tutaj nie ma absolutnie do czego sie przyczepic - wszystko spasowane jest idealnie, lakier polozony profesjonalnie, progi wyszlifowane pod moj gust (nie za wysokie), akcja ustawiona perfekcyjnie.
Niestety pierwsze wrazenie nie bylo idealne. Chwytam gryf i od razu moje palce dostaja nieprzejemnego swedzenia, a miesnie srodrecza wolaja histerycznie o litość. Gryf jest gruby. Bardzo gruby. W porownaniu z moim Fenderem USA z 1983 to jakbym wzial sztyl od łopaty z patyczkiem do szaszłyka. Zdecydowanie nie moja grubosc, nie moj profil. Jesli ktos lubi plaski profil i waskie gryfy - ten nie bedzie zdecydowanie dla niego.
Zaczynam grac na sucho. Bas odzywa sie jasno i klarownie, fajny fret buzz przy mocniejszym ataku kostką.
Zapialem bas pod backline i podloge - Markbass Little Mark III, Mesa Powerhouse 210. Lancuch efektow: EBS MultiComp, MXR M-80, Darkglass B7K
No i jest git. Klasyczny jazz bassowy przecinak. Sygnal generowany przez dwa single przesterowuje sie idealnie, zero dominacji piskliwych wysokich tonow, zero mulenia. Jest gruz, jest atak.
Wylaczam efekty. Zaczynam grac i slysze klasyczny sound jazz bassa - nic dodac, nic ujac. Jest klarownie, z ciosem, to co lubie najbardziej.
Zaczynam zabawe szybkiej podmianki gitar - na zmiane gram na Buzzie i Fenderze. Bez zabawek i przesterow Buzz brzmi bardziej nowoczesnie, jest bardziej zwarty, sygnal jest wyraznie mocniejszy. Fender brzmi bardziej vintage, ma delikatnego kapcioszka na E.
Pod przesteram z kolei Fender bierze gore. Sygnal przesterowany jest bardziej rasowy, ma wiecej pazura i "powietrza", Buzz brzmi fajnie, ale kojarzy mi sie troche z "amerykanska" szkola mixu, dzwiek jest zdecydowanie skompresowany, brakuje mi troche tego pazura i "rzegotu" mojego Fendera.
Zdecydowanie na plus w Buzzie jest regulacja brzmienia - dostalem wersję z dwoma pokretłami opodwojnych potencjometarch, gdzie głowne pokretło reguluje glosnosć, a zewnetrzny ring reguluje tone, dzieki temu regulacja barwy jest osobno dla kazdego pickupu. Mega rozwiazanie, gdybym nie zalezalo mi na utrzymaniu fendera w oryginale, zrobilbym taka modyfikacje.
Podsumowujac - Buzz to bardzo przyzwoity bas. Wykonanie jest perfekcyjne, z dbałoscia o detale (np kieszen gryfu jest wyfrezowana o wiele lepiej niz w Fenderze), osprzet spelnia swoja funkcje jak nalezy. Czy jest lepszy od amerykanskich czy japonskich instrumentow? Nie wiem. Dla mnie kazda gitara jest inna i po przerzuceniu w swoim zyciu koło 50 instrumentow (w posiadaniu, a nie graniu przez 5 minut u kolegi w domu), nauczyłem sie, ze kazdy instrument jest inny i jedna gitara moze dalece odbiegac od innego egzemplarza tego samego modelu i tej samej konstrukcji. Tutaj nie ma reguly. Do Buzza zdecydowanie trzeba sie przymierzyc, poniewaz wspomniany wczesniej profil gryfu moze sie okazac dla niektorych (jak dla mnie) problematyczny. Ogolnie bas wart uwagi, jesli szukasz jazza w racjonalnej cenie i na bardzo wysokim poziomie wykonania. Na pewno zdecydowanym plusem jest mozliwosc "kastomizacji" i dostosowania gitary do swoich potrzeb.
Dzieki Mateusz za umożliwienie przetestowania Twoich wyrobow. Fajnie, ze moglem sie pobawic Twoim wyrobem i ciesze sie, ze mamy taka manufakture w PL.
outreband.com