07-31-2013, 12:30 PM
(07-31-2013, 11:10 AM)groza napisał(a): Żaden z obecnych tutaj speców forumowych nie byłby w stanie wyjść obronną ręką z wspólnego koncertu z tym zespołem - jestem absolutnie przekonany, że na dokładnie tym samym nagłośnieniu, grając te same numery itp. itd. zagraliby, zaśpiewali, zabrzmieli i zrobili lepszy show o jakieś 5000% od dowolnego forumowego obrońcy prawdy i głębi przekazu z triggerowanymi (ale jakże pełnymi emocji!) bębenkami.
Oczywiście- doświadczenie robi swoje. Nikt na forum nie gra na takim poziomie jak oni. ALE jakbyś porównał to np ze starymi koncertami guns n roses to mógłby wyniknąć spór

Nikt nie pisze, że Nickelback nie umieją grać. Piszemy, że brzmią świetnie ALE brakuje nam trudno uchwytnego przekazu emocjonalnego. Dla mnie nie ma "tego czegoś", co sprawia, że zespół jest wyjątkowy. Jak pisałem jest to tak subiektywna i indywidualna sprawa, że nie ma jak o tym dyskutować.
Technika nie ma absolutnie nic do przekazu emocjonalnego, dotyczy to i gitarzystów i wokalistów. Nickelback technicznie/brzmieniowo nie można nic zarzucić.
Wrzucając Rihannę trochę mówisz o czymś innym. Nie trzeba się znać na muzyce, żeby określić emocje utworu. Każdy Prawdziwy Polak słuchając "List do M" słyszy rozpacz, a mało kto wie jakie tam jest metrum, jakie akordy itd.
Niektórzy chodzą na koncerty, żeby zastanawiać się jak frazuje wokal, gdzie jest raz w połowie utworu, albo "jakim cudem ten petrucci gra tak szybko" inni po to żeby drzeć się HWDP, chwalić zioło, albo drzeć biblię rzuconą ze sceny. To oczywiście skrajne przypadki, żeby pokazać o co mi chodzi. Jest muzyka dla muzyki, muzyka dla ideałów i cała masa muzyki pomiędzy, bardziej lub mniej. Gdyby o wartości muzyki decydowały tylko "walory techniczne" czyli to o czym mówisz- frazowanie, "gdziejestraz", metrum, to wszyscy słuchaliby jazzu, a nirvana, metallica, rock n roll nigdy by nie powstały.
Kto co wybiera/szanuje to indywidualna sprawa, nikt nie ma racji.
fender -> fender -> fender