01-08-2011, 10:57 PM
(12-28-2010, 09:41 PM)Paweł Wszołek napisał(a): Dobra nauka jest spisywanie solowek innych muzyków, ale tutaj juz potrzebna jest wiedza skalowa,
zeby rozkminic to co ktos zagral, a nie 'wykuc na blaszke'
Pawle!!!
wiesz, że bardzo Cię szanuję jako muzyka i uważam że grasz rewelacyjnie (w tym jedne z najlepszych solówek, jakie słyszałem u nas), ale nie zgadzam się po raz setny z niesamowicie popularnym u nas podejściem skalowym do improwizacji, które wszyscy tłuką. Skale warto moim zdaniem znać, ale są tylko malutkim elementem harmonii - gdzie moim zdaniem najważniejsza jest wiedza o akordach (i ich substytutach), interwałach i jak jakie składniki akordu brzmią na danej harmonii. A harmonia - tylko małym elementem Muzyki.
Natomiast skale są jednym z piętnastu prawdopodobnie podejśc do improwizacji/grania solówek obok myślenia akordowego, interwałowego itp. itd. śpiewania i 50 innych rzeczy
Piszą i mówią o tym wszyscy wielcy w wywiadach - Pastorius, Kennedy, Wooten, Marcus, Metheny... lista ciągnie się i ciągnie. I mam wrażenie, że i polscy młodzi muzycy to czytają ale wyrzucają ze świadomości to, co nie zgadza się z tym czego uczą cały czas na uczelniach. Efekt jest taki, że...wiedza skalowa staje się podstawą do tworzenia improwizacji, kiedy powinna być tylko punktem wyjścia i to dalekim. Wielcy mówią - śpiewac, oni ćwiczą skale. Wielcy mówią nie skale i jak najszybciej od nich odejść - a oni skale. I to nagle sprowadziło role solówek, improwizacji do najbardziej głupawego pojęcia w teorii jazzu czyli "ogrywania akordów". Kiedy akordy są tylko pretekstem do tworzenia Muzyki.
na przykład ja, który jestem hobbystą - nie chciało mi się nigdy transkrybować jakiegokolwiek sola polskiego basisty (poza może Kubiszynem i Ścierańskim) bo mało znajduje takich w których są piękne melodie, frazy, rozwiązania. Tylko skale, granie łapami, wyrafinowane i bardzo sprawne rozwiązania harmoniczne - rozkminione i wyuczone z pięknym dźwiękiem, artykulacją. Ale gdzie im do Havony, do solówek Marcusa i innych zachodnich pro.
Mam świetny cytat, którym bym chciał się posłużyć - Wojciech Olszewski, można sobie wpisać w google dla CV. Autor naprawdę fajnych podręczników harmonii rozrywkowej, któe polecam:
Cytat:Ta specyficzna stylistyka jazzu wypływa też niewątpliwie z używanych przez muzyków określonych dźwięków (niespotykanych w klasyce). Jak wpomniałem wcześniej, improwizowanie to "opisywanie" nową melodią określonego schematu harmonicznego. Oznacza to, że poszczególne funkcje harmoniczne (ich przebieg), mogą zasugerować nam użycie określonych dźwięków w naszej solówce. Tak jest w istocie. Istnieją pewne zestawy dźwięków, odnoszące się do poszczególnych akordów, np. inne dla akordu molowego, inne dla dominanty septymowej, a jeszcze inne dla rozbudowanych wielodźwięków alterowanych. Zestawy takie nazywane są skalami.
Najbardziej znanymi skalami są durowa i molowa. Znacie na pewno wiele innych, choćby skalę dorycką czy lidyjską. Nie chcę się nad nimi zbytnio rozwodzić, chociaż w środowisku jazzowym traktuje się je jako kluczowy element improwizacji. Ja jestem wręcz przeciwnego zdania. Dla mnie skale są po prostu "wytrychem", którym zastąpić można twórcze myślenie i wykorzystać w solówce, jeśli brak nam innego pomysłu.
Wiem, że bardzo uprościłem problem skal. Nie jestem wrogiem ich poznania, ani wyćwiczenia ich "na blachę" we wszystkich tonacjach. Chcę tylko obalić tezę, że znając wszystkie skale, umiemy już grać jazz i improwizować. Przyznam się tutaj, że w czasie studiów w Akademii Muzycznej w Katowicach, w przeciwieństwie do kolegów, nie ćwiczyłem skal, a nawet nie chciałem ich znać. Oczywiście nie uchroniłem się przed teoretycznym ich poznaniem, ale broniłem się przed ćwiczeniem ich. Nie chciałem, by moje palce "zapamiętały" te utarte ścieżki, bo obawiałem się, że moje późniejsze improwizacje, będą automatycznie przebiegać po wcześniej utartych ścieżkach. Bałem się, że moje solówki stracą na świeżości i zaskakujących rozwiązaniach. Muszę powiedzieć nieskromnie, że jestem bardzo zadowolony z takiego podejścia do swej pracy w szkole, bo zawsze wielką frajdę sprawia mi improwizowanie, kiedy wszystkie ścieżki stoją przede mną otworem i nie odczuwam żadnych ograniczeń.
to raz. Zgadzam się z takim podejściem w 100 procentach. Czyli wiedza harmoniczna obowiązkowo, podejście skalowe tylko jedna ze szkół a nie fundament.
No i mistrz Tom Kennedy o skalach:
Cytat:Solo techniques and concepts. I know that is a broad topic. I'm a scale head...
tom kennedy: And I'm not. Well, it's that classic thing. You get all the tools and then you forget about them. It always has to be here. (points to ears) It's all about ears and how you construct a melody. I always try to think about melodies. Although, when you're playing fast stuff, it's a lot of licks and all that kind of thing. I just think about it as more of a horn kind of sensibility. That was the thing, forgive me, all bass players everywhere, I don't mean to put anybody down but bass solos....I was really never into bass solos because they never really had the sensibility. It always sounds like a struggle. It always sounds hard. If you listen to Freddy Hubbard or John Coltrane play, the notes just fly out of the horn. It always sounds so effortless. It swings and has a great spirit. That's why I wanted to play bass. I wanted the bass to sound like that and I worked a long time to do that.
Podsumowując:
uważam, że wiedza o harmonii jest esencją i im więcej się wie tym lepiej. Mając na myśli harmonię mówię o napięciach, akordach, substytutach, harmonizacji, kolorach jakie niosą konkretne interwały zagrane na konkretnej harmonii.
A skale? Głupawy wytrych, o którym im szybciej się moim zdaniem zapomni po nauczeniu ich, tym dla muzyka lepiej. Moim zdaniem najważniejsze jest słuchanie, transkrypcja i analizowanie Wielkich - a czy ktoś będzie na siłę obejmował to skalami które były zagrane ( a o których niekoniecznie, a prawdopodobnie w ogóle wielki muzyk myślał improwizując) - jego sprawa.
Gwizdała powiedział kiedyś coś bardzo wartościowego - że skale są tylko po to, żeby pomóc się szybko i sprawnie komunikować muzykom, co i jak było albo ma być zagrane.
A na koniec Mistrz - Marcus o improwizacji i graniu solówek. I o różnicach między graniem "palcami" a graniem prawdziwych solówek.
http://www.youtube.com/watch?v=Mco2GyiR7gE
pozdrawiam!!!
PS. Polecam wszystkim, którzy nie maja, a chcieli by poznać podstawy wiedzy o harmonii - interwałach, akordach, zapisie symboli akordów tą książkę:
http://graj.art.pl/index.php/2/
nowocześnie jak na Polskę i bez kompleksów. Wiedza tylko ta, która przydaje się w praktyce.