Psychologia improwizacji
#16
No wiesz, jezeli mowa o wirtuozach to zgoda, ale jak ktos zaczyna przygode z improwizacja to chyba latwiej trzymac sie jakis "norm" w dzwiekach ;)

Pozatym, tak jak napisales, regula jest jedna - ma to brzmiec :d
Jak ktos ma gdzieś skale i to brzmi to brawa dla niego :)
"Believin' all the lies that they're tellin' ya
Buyin' all the products that they're sellin' ya
They say jump and ya say how high
Ya brain-dead Ya gotta fuckin' bullet in ya head"
RATM 1992
Odpowiedz
#17
Skale ograniczają. IMHO.

I nie trzeba być niewiadomo jakim wirtuozem, trzeba sobie ufać!

Obejrzyj i poczytaj co na ten temat mówi Kenny Werner czy Jamey Aebersold. Przeczytaj przede wszystkim TO
Odpowiedz
#18
No i zaczyna się pitolenie ;)

Proponuję cofnąć się do bebopu. Czasy np. Charlie Parkera. Bebop, to w skrócie taka zasada improwizacji:

- na mocnej części taktu dźwięki akordowe
- na słabej części taktu poza akordowe

Można też przyjąć rozróżnienie na dźwięki ze skali dla danego akordu i spoza skali. W nowoczesnej improwizacji oczywiście można więcej, ale trzeba uważać, żeby nie stać się młodym gniewnym gówno wiedzącym, który gra poza skalami bez sensu ;)

Nie zgodzę się też, że pentatoniki są złem. Proponuję zapoznać się twórczością McTynera. Oczywiście granie całego kawałka w jednej pentatonice (większość bluesmanów) potrafi być nudne, ale kto karze się ograniczać? Do tego chromatyka (dźwięki przejściowe oraz świadome wybiegi w bok, które zbudują odpowiednie napięcie) i może być fajnie. Nie twierdzę przy tym, że McTyner grał tylko pentatonikami :) Trzeba jednak pamiętać, że są to podstawowe ścieżki do grania ładnie brzmiących fraz w każdym gatunku (Coltrane też się nimi nie brzydził, Scofileld bardzo dużo gra pentatonikami itp).
Gram na nerwach.
Odpowiedz
#19
(08-29-2012, 09:57 AM)herp napisał(a): Skale ograniczają. IMHO.

I nie trzeba być niewiadomo jakim wirtuozem, trzeba sobie ufać!

Obejrzyj i poczytaj co na ten temat mówi Kenny Werner czy Jamey Aebersold. Przeczytaj przede wszystkim TO

O, dluzsza i powazniejsza lektura widze, poczytam kiedys jak znajde czas. Natoamist zaczyna sie od zdania:

"The basic ingredients in music are SCALES, CHORDS, MELODY, RHYTHM, and HARMONY"

:D
"Believin' all the lies that they're tellin' ya
Buyin' all the products that they're sellin' ya
They say jump and ya say how high
Ya brain-dead Ya gotta fuckin' bullet in ya head"
RATM 1992
Odpowiedz
#20
Jak pisałem w dawnym wątku o ćwiczeniu - ja na przykład skal nie ćwiczę. Najważniejsze jest poruszanie się po składnikach akordu i rozumienie kolorów i napięć interwałów. Ale ja nie umiem grać, to już sobie pójdę.
Gram na nerwach.
Odpowiedz
#21
(08-29-2012, 10:05 AM)Totnik napisał(a):
(08-29-2012, 09:57 AM)herp napisał(a): Skale ograniczają. IMHO.

I nie trzeba być niewiadomo jakim wirtuozem, trzeba sobie ufać!

Obejrzyj i poczytaj co na ten temat mówi Kenny Werner czy Jamey Aebersold. Przeczytaj przede wszystkim TO

Od, dluzsza i powazniejsza lektura widze, poczytam kiedys jak znajde czas. Natoamist zaczyna sie od zdania:

"The basic ingredients in music are SCALES, CHORDS, MELODY, RHYTHM, and HARMONY"

:D

To składniki, nie Muzyka.

Ciężko to wyjaśnić komuś kto nie miał nigdy styczności głębszej z jazzem...

Zobacz jeszcze TO

Dla mnie ta książka to ABSOLUTNA podsstawa!
(08-29-2012, 10:04 AM)miklo napisał(a): No i zaczyna się pitolenie ;)

Proponuję cofnąć się do bebopu. Czasy np. Charlie Parkera. Bebop, to w skrócie taka zasada improwizacji:

- na mocnej części taktu dźwięki akordowe
- na słabej części taktu poza akordowe

Można też przyjąć rozróżnienie na dźwięki ze skali dla danego akordu i spoza skali. W nowoczesnej improwizacji oczywiście można więcej, ale trzeba uważać, żeby nie stać się młodym gniewnym gówno wiedzącym, który gra poza skalami bez sensu ;)

Nie zgodzę się też, że pentatoniki są złem. Proponuję zapoznać się twórczością McTynera. Oczywiście granie całego kawałka w jednej pentatonice (większość bluesmanów) potrafi być nudne, ale kto karze się ograniczać? Do tego chromatyka (dźwięki przejściowe oraz świadome wybiegi w bok, które zbudują odpowiednie napięcie) i może być fajnie. Nie twierdzę przy tym, że McTyner grał tylko pentatonikami :) Trzeba jednak pamiętać, że są to podstawowe ścieżki do grania ładnie brzmiących fraz w każdym gatunku (Coltrane też się nimi nie brzydził, Scofileld bardzo dużo gra pentatonikami itp).

Miklo, pisz więcej, proszę Cię!
Odpowiedz
#22
Ten gość pięknie opowiada o tym, jak grać. Nie skupia się na skalach i tym podobnych pierdach.

Gram na nerwach.
Odpowiedz
#23
Ja, mam co czytac do swiat :D

Cytat:Ciężko to wyjaśnić komuś kto nie miał nigdy styczności głębszej z jazzem...

jazz to tez muzyka i tez opiera sie chyba na tych skladnikach ?

no ale ok, juz nie wymadrzam sie poki nie przeczytam tych jazzowych "Bibli"

"Believin' all the lies that they're tellin' ya
Buyin' all the products that they're sellin' ya
They say jump and ya say how high
Ya brain-dead Ya gotta fuckin' bullet in ya head"
RATM 1992
Odpowiedz
#24
(08-29-2012, 10:13 AM)miklo napisał(a): Ten gość pięknie opowiada o tym, jak grać. Nie skupia się na skalach i tym podobnych pierdach.


Ed had sex with his girlfriend :mrgreen:

Miklo! Świetna lekcja, dała mi nieco nowej perspektywy na temat grania solówek. Więcej takich rzeczy!
Odpowiedz
#25
Mnie szczególnie powalił zagraniem Dzwonią dzwonki sań. Daje do myślenia. Zobacz teraz Burbridge, którego tu wklejałem. Można grać nie przejmując się tylko skalami.
Gram na nerwach.
Odpowiedz
#26
(08-29-2012, 09:57 AM)herp napisał(a): Skale ograniczają. IMHO.

Co za niewiarygodna bzudra.

Jak zbiór dźwięków uzasadnionych harmonicznie może Cię ograniczać?

Są skale i jest granie outside. Zrozumienie tego daje Ci sporo większe możliwości niż granie 'na pałę'.

Zacznij sobie śpiewać jak grasz. Wszystko, co grasz. Po jakimś czasie zaczniesz zauważać, że większość rzeczy, które śpiewasz bez instrumentu jesteś w stanie swobodnie zagrać. Potem zobaczysz, że większość tego, co śpiewasz, jest w harmonii skali jońskiej, bądź minor melodycznej. Nie sądzę, żebyś wyszedł do harmonicznej, nie mówiąc o outside. I to nie jest żaden przytyk, po prostu tak działa muzyczny mózg większości Europejczyków.

Jak mówił Bird - learn the changes, then forget them. Ale przykro mi, żeby móc forget, to trzeba najpierw learn. Nie zaczniesz grać jak Paco, Willis, czy choćby Żaczek nie znając skal.
Odpowiedz
#27
(08-29-2012, 10:30 AM)miklo napisał(a): Mnie szczególnie powalił zagraniem Dzwonią dzwonki sań. Daje do myślenia.

Dokładnie. Wychodzi na to, że zastosowanie JAKICHKOLWIEK nut ale w danej, znanej, ogranej konwencji rytmicznej sprawia, że fraza jest muzykalna...

Troche mi to poprzestawiało w głowie
Odpowiedz
#28
Zbyt śmiałe wnioski Herp - ale są tacy, którzy potrafią. Ange sensownie napisał na ten temat :)
Gram na nerwach.
Odpowiedz
#29
(08-29-2012, 10:31 AM)Ange napisał(a):
(08-29-2012, 09:57 AM)herp napisał(a): Skale ograniczają. IMHO.

Co za niewiarygodna bzudra.

Jak zbiór dźwięków uzasadnionych harmonicznie może Cię ograniczać?

Są skale i jest granie outside. Zrozumienie tego daje Ci sporo większe możliwości niż granie 'na pałę'.

Zacznij sobie śpiewać jak grasz. Wszystko, co grasz. Po jakimś czasie zaczniesz zauważać, że większość rzeczy, które śpiewasz bez instrumentu jesteś w stanie swobodnie zagrać. Potem zobaczysz, że większość tego, co śpiewasz, jest w harmonii skali jońskiej, bądź minor melodycznej. Nie sądzę, żebyś wyszedł do harmonicznej, nie mówiąc o outside. I to nie jest żaden przytyk, po prostu tak działa muzyczny mózg większości Europejczyków.

Jak mówił Bird - learn the changes, then forget them. Ale przykro mi, żeby móc forget, to trzeba najpierw learn. Nie zaczniesz grać jak Paco, Willis, czy choćby Żaczek nie znając skal.

Oczywiście, że nie..

Kajam się, teraz rozumiem.
Odpowiedz
#30
Nie kajaj się, tylko zacznij śpiewać ;) To niesamowicie rozwija swobodę w improwizacji i to bardzo szybko.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości