Ankieta: Wjaśnienie tematu jest:
OK!
75.00%
9 75.00%
do dupy!
25.00%
3 25.00%
Razem 12 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Substytut trytonowy... czyli ciemna strona mocy!
#1
Pisałem już o tym na "basoofce", ale ponieważ wiem z jakim obrzydzeniem niektórzy forumowicze "basscity" traktują tamto forum, więc dla nich specjalnie, na wezwanie "JA_cka", jako że w pracy akurat nie ma ruchu specjalnego, a tzw. prace maskujące polegające na układaniu i przekładaniu "papierów" w segregatorach już wykonałem kilkakrotnie - to w ramach "prac nad optymalizacją wykorzystania systemu informatycznego firmy do działań związanych z promocja sprzedaży" (he, he, he...) coś tam o substytucie trytonowym napiszę.


Jak człowiek się nudzi to zajmują go pierdoły, albo wręcz przeciwnie - zaczyna filozofować... he... he... he...!


Samo słowo "substytut" oznacza coś, co zastępuje oryginał w sposób dość podobny. Rzecz dotyczy wyłącznie dominant septymowych, czyli akordów "durowych z septymą małą" zapisywanych np. C7 lub F7 czy A7... czy którykolwiek inny taki czterodźwięk.
Co w tym wypadku zastępujemy czym i po co?
Bierzemy do ręki basiórkę i gramy sobie np rozłożony akord H7. Składa się on z dźwięków h-dis-fis-a. Jego durowe i jednocześnie septymowe brzmienie powstaje dzięki drugiemu i czwartemu dźwiękowi, odległym o tercję wielką i septymę małą od prymy. To dźwięki dis-a.
Zagrajmy je razem!
I oto co słyszymy i widzimy? Taż to przesławny tryton, czyli interwał kwarty zwiększonej (czy też inaczej kwinty zmniejszonej).
W jakim to też jeszcze akordzie występują dokładnie te same dwa dźwięki i też wyznaczają jego charakter czyli są tercją i septymą, tylko zamieniają się miejscami - teraz dźwięk a jest tercją, dis septymą. Nadal tworzą ten sam przesławny tryton, tylko postawiony "do góry nogami".
No popatrzmy: paluszek na dźwięku a w pozycji powiedzmy VII na strunie D i co tam mamy wtedy jako tercję wielką w dół na strunie A na VIII progu? Dźwięk f tam znaleźliśmy jako prymę nowego akordu i w ten sposób odkrywamy, Proszę Koleżeństwa, że bardzo podobnie do akordu H7 zabrzmi akord F7, czyli f-a-c-dis. Akordy te są dla siebie nawzajem "substytutem trytonowym".
A trytonowym dlatego, że łączy je i upodabnia do siebie brzmieniowo identyczny tryton, składający się z tych samych dla obu akordów dźwięków dis-a/a-dis. Zauważmy jeszcze, że prymy obu tych akordów też są odległe od siebie o tryton!
A teraz najważniejsze!!!
Po kiego ch... nam ta informacja!?...
I tu zaczyna się fantazja: robimy z tą wiedzą CO TYLKO CHCEMY(!) a możliwości jest wiele...
Np. często grana progresja, która w tonacji F-dur wygląda |F|D7|G7|C7|.
Co się będziemy męczyć i skakać po strunach, żeby do niej na basie zagrać akompaniament! Zamieniamy D7 na substytut czyli na As7, a C7 na substytut Ges7, a ponieważ jesteśmy oblatani, to do F zagramy w linii basu dźwięk a (drugi dźwięk akordu-tercja wielka) i mamy taki oto akompaniamencik do zagrania w jednej pozycji, nie ruszając ręką, kolejnymi paluszkami spracowanej lewej dłoni Leniwego Basisty: a-as-g-ges.
Oczywiście gitarzysta albo dalej tłucze akordy wyjściowe, albo bierze z nas przykład i leci substytuty, tam gdzie trzeba... No, my też możemy akordziki substytutowe wykorzystać w akompaniamencie, gdy nam zapasują!
Zasada jest jedna - ma to mieć jakiś sens muzyczny: interesujące brzmienie, rozszerzenie skali do improwizacji, ciekawszą harmonię...
A to tylko jedna z możliwości wykorzystania substytutów trytonowych.
O innej pisałem kiedyś, wspominając jak ładnie można zaakompaniować do bluesa samymi trytonami, przesuwając je o pół tonu (tzn. jeden próg) to w górę to w dół. Można to znaleźć gdzieś na moim "basoofkowym" blogu!
Kolejne zastosowania sami wymyślicie...
:D
I jeszcze jedno! Zachowałem nazwę dźwięku "dis", żeby nie wprowadzać dodatkowego zamieszania dla Basistów zaczynających poznawać wiadomości teoretyczne.
W tonacjach z bemolami przy kluczu powinno się używać nazw dźwięków obniżonych, czyli nie "dis" lecz "es".
UWAGA! W stroju równomiernie temperowanym, taka enharmoniczna zamiana generuje ten sam dźwięk, więc praktycznie nie ma znaczenia dla ucha. W stroju naturalnym dźwięk dis jest nieco wyższy od es, a żaden z nich nie jest taki, jak dis/es równomiernie temperowane!
Zresztą tak naprawdę to nawet nie idzie o te bemole przy kluczu, tylko o to czy dźwięk pojawił się poprzez obniżenie, czy też podwyższenie dźwięku gamowłaściwego.

Każdy przykład zastosowania substytutu trytonowego jest po prostu innym sposobem zharmonizowania frazy opartej na "standardowych" progresjach i wystarczy zrozumieć tę "ściągę" oraz słyszeć takie progresje. Podstawowe dla stosowania substytutu trytonowego to progresja II-V-I (np. fraza zharmonizowana em-A7-D może być ograna em-Es7-D) i progresja dominantowa (kwintowa) V-I (zamiast A7-D7-G7-C7 gramy A7-As7-G7-Ges7, co pozwala basiście schodzić sobie w akompaniamencie półtonami bez zbędnych wygibusów)...

Dodam cenną uwagę Kolegi "miklo":
"Substytutem trytonowym do akordów dominantowych są też akordy zmniejszone (oznaczane jako 0). Dla akordu F7 będzie to akord Gb0 i każdy akord zmniejszony przesunięty o małą tercję, tryton, wielką sekstę w górę lub w dół (ponieważ akord taki składa się z samych małych tercji i owa budowa akordu skutkuje interwałem tryton w jego składnikach).
Piszę o tym dlatego, bo w wielu bluesach jest taka na przykład sytuacja:

C7 C7 C7 C7
F7 Gb0 C7 C7

itp itd. Gb0 jest substytutem do F7 i w czasie solówki można sobie nie zawracać nim głowy, ale bas powinien to jakoś zaznaczyć :) Chodzi głównie o wprowadzenie jakiejś zmiany do statycznego 12-taktowca. Takie małe urozmaicenie..."

APPENDIX, czyli maleńki dodatek:
Na ostatnim ryczytalu wyntydżowych dżazmenów graliśmy standardzik Sonny Rollinsa pt. "Blue Seven" (chętnym prymkę prześlę na PW) cały oparty na ciekawych akordach, których substytuty są swoimi dokładnymi przewrotami np. akord Es7(-5) i jego substytut A7(-5) składają się z dokładnie takich samych dźwięków, tylko ustawionych w innej kolejności!
To jest formalnie zwykły 12-taktowy blues, ale zagrajcie go tak jak wskazuje na to "rollinsowa" harmonia, a efekt nie będzie taki zwykły... he... he... he...
Odpowiedz
#2
O tak. Chętnie prymki poproszę :D Komentować nic nie zamierzam, bo jedyne, co byłem w stanie dodać już tu zamieściłeś (aż mam rumieńce teraz :D ).
Gram na nerwach.
Odpowiedz
#3
Opisane świetnie, z przyjemnością przeczytałem 2 razy, ale... nic nie rozumiem...
Odpowiedz
#4
Przeczytałem, ekstra. szkoda ze nie mam z kim tego ćwiczyć :(
Wysłane z mojego Leopard 2; masa bojowa 55,15t.

[Obrazek: fdan.jpg]
(12-25-2013, 12:49 AM)Sztyrlic napisał(a): A jeszcze taka kwestia: w sumie nie miałem wcześniej tunera [...]Rolleyes
Odpowiedz
#5
Uwielbiam czytać takie artykuły...:) Czasem nawet coś zrozumiem!;) Dzięki Tubasie!
Odpowiedz
#6
Uwielbiam tryton, nawet na bazie tegoż napisałem utwór: "Try toon" i zamieściłem go w spektaklu: "Dom Bernardy Alba". A jak ktoś chętny, to może wrzucę na soundclouda :D

Dziękuję za wykład. :piwo:
Nie będziesz tam jakimś poetą
Tylko najgorszym na świecie...

Polubcie Spare Bricks na fb Wink
www.sparebricks.pl

Odpowiedz
#7
(09-28-2012, 07:23 PM)Basstard napisał(a): Opisane świetnie, z przyjemnością przeczytałem 2 razy, ale... nic nie rozumiem...

Spróbuj z basóweczką w ręku przegrać to w trakcie czytania, tak jak opisane.
Staram się pisać z założeniem, że czytający nie zna nut, ale zna kolejność dźwięków na progach standardowo nastrojonego basu i poznaje tematy, tak jak doradza "miklo", po kolei z moich "ściąg"...
Czyli w tym momencie zna już nazwy dżwięków, interwałów, budowę akordów, podstawowe skale i ogólne zasady ich wykorzystania, sposoby unikania poważnych błędów podczas improwizacji i tworzenia solówek, no i parę innych drobiazgów!
Wszystko opisuję dla wirtualnego basisty, którego stworzyłem "na obraz i podobieństwo swoje", a nazwałem Leniwym Basistą...
:D
Proponuję też przełamać obrzydzenie do "basoofki" :D i odpalić mój blog na tym równie zacnym forum, po czym poszukać wśród kilkuset już wpisów te, dotyczące teoretycznej "wiedzy tajemnej", a przeplatane gęsto wspomnieniami z lat mojej szczytowej aktywności klezmerskiej, czyli gierkowskiej "komuny"...
Odpowiedz
#8
Dźwięki, interwały - jak najbardziej. Budowa akordów - o tyle o ile, generalnie poruszam się w małym światku dur-moll. Skale (szczególnie modalne) są już dla mnie czarną magią - tu trzeba liczyć na żywca grając, a w takich sytuacjach procesor od razu mi się przegrzewa... W teorii muzyki za dużo jest dla mnie matematyki, której mój umysł nie przyswaja. A wierz mi, w trakcie 17 lat mojego grania próbowałem nie raz, nie dwa i nie pięć.
Odpowiedz
#9
Eee... Ktoś Ci przefilozofował wiedzę Jarek. Skale modalne, to żadna sztuka tajemna. To zwykły dur moll, który już doskonale znasz. Podejrzewam, że z takiego filozoficznego wykładu mało kto by coś dla siebie wyniósł - ja też.
Gram na nerwach.
Odpowiedz
#10
Nic na scenie liczyc nie trzeba, trzeba zrozumiec i przyswoic manualnie. Potem dobor dzwiekow to autopilot. Zadnej magii ani matematyki to nie wymaga, poza faktycznie graniem free, ale to chyba nie o tym rozmowa.
Jebać sygnatury
Odpowiedz
#11
(09-29-2012, 05:21 PM)Basstard napisał(a): Dźwięki, interwały - jak najbardziej. Budowa akordów - o tyle o ile, generalnie poruszam się w małym światku dur-moll. Skale (szczególnie modalne) są już dla mnie czarną magią - tu trzeba liczyć na żywca grając, a w takich sytuacjach procesor od razu mi się przegrzewa... W teorii muzyki za dużo jest dla mnie matematyki, której mój umysł nie przyswaja. A wierz mi, w trakcie 17 lat mojego grania próbowałem nie raz, nie dwa i nie pięć.

Ale ze mną jeszcze, Jarku, nie próbowałeś!
"Miklo" powiedział, że to nie żadna wiedza tajemna... Ma w 100% rację!
Całość wiedzy o skalach modalnych da się zawrzeć w jednym zdaniu:
... wszystkie skale powstające jako ciąg siedmiu kolejnych dźwięków skali majorowej, tyle że zaczynające się od jej kolejnych stopni nazywamy modalnymi i mają one swoje nazwy wywodzące się jeszcze ze starożytnej greki i łaciny.
Zdanie to jest fragmentem mojego wpisu, do przeczytania tutaj:
http://basoofka.net/node/39624
Tamże krótkie(!) rozwinięcie tematu, w związku z improwizacją... Zapraszam!
:toast:
Odpowiedz
#12
(09-30-2012, 11:57 AM)miklo napisał(a): Eee... Ktoś Ci przefilozofował wiedzę Jarek. Skale modalne, to żadna sztuka tajemna. To zwykły dur moll, który już doskonale znasz. Podejrzewam, że z takiego filozoficznego wykładu mało kto by coś dla siebie wyniósł - ja też.

Nieprawdaż. Bartozzi mi to tłumaczył bardzo sensownie i przejrzyście. Niby łapałem, gdy mówił, ale po powrocie do domu i próbach poćwiczenia sobie tego, nic mi nie szło. Gubiłem się w sposób skutecznie zniechęcający do dalszych działań. Tam po prostu trzeba liczyć - a ja jednocześnie liczyć i grać ni w ząb nie potrafię.
Odpowiedz
#13
(09-30-2012, 01:02 PM)Basstard napisał(a):
(09-30-2012, 11:57 AM)miklo napisał(a): Eee... Ktoś Ci przefilozofował wiedzę Jarek. Skale modalne, to żadna sztuka tajemna. To zwykły dur moll, który już doskonale znasz. Podejrzewam, że z takiego filozoficznego wykładu mało kto by coś dla siebie wyniósł - ja też.

Nieprawdaż. Bartozzi mi to tłumaczył bardzo sensownie i przejrzyście. Niby łapałem, gdy mówił, ale po powrocie do domu i próbach poćwiczenia sobie tego, nic mi nie szło. Gubiłem się w sposób skutecznie zniechęcający do dalszych działań. Tam po prostu trzeba liczyć - a ja jednocześnie liczyć i grać ni w ząb nie potrafię.

Nie traktuj konkretnej skali modalnej jako bytu abstrakcyjnego, istniejącego samodzielnie, w oderwaniu od utworu. Taka skala składa się z dźwięków należących do całej "rodziny" skal modalnych konkretnej tonacji.
Musisz wiedzieć np., czy akord d-mol ogrywany w tym momencie jest w tonacji F-dur, czy w tonacji C-dur. W pierwszym wypadku ogrywasz go dźwiękami gamy F-dur, a w drugim gamy C-dur.
Nazwa modalna w wypadku pierwszym, na VI stopniu gamy F-dur, to skala eolska, a w drugim, na II stopniu gamy C-dur, to skala dorycka. Ich konkretna budowa wynika właśnie z "przynależności" do tonacji.
Wskazówka typu: "- Ogrywaj ten d-mol skalą dorycką" , oznacza po prostu, że masz korzystać z dźwięków gamy C-dur, bo to na jej II stopniu zbudowana jest skala dorycka d-mol...
Co do liczenia: staje się zbędne, jeżeli znasz tonację utworu lub akord końcowy, ku któremu zmierza progresja w ogrywanej frazie.
No, może nie jest to oczywiste podczas czytania, ale weź instrument w rękę i zagraj to, a przeżyjesz iluminację, oświeci Cię światło wiary, a teoria stanie się chlebem Twoim powszednim, a nawet bułką z masłem...!
He... he... he...!!!
Odpowiedz
#14
(09-30-2012, 01:02 PM)Basstard napisał(a):
(09-30-2012, 11:57 AM)miklo napisał(a): Eee... Ktoś Ci przefilozofował wiedzę Jarek. Skale modalne, to żadna sztuka tajemna. To zwykły dur moll, który już doskonale znasz. Podejrzewam, że z takiego filozoficznego wykładu mało kto by coś dla siebie wyniósł - ja też.

Nieprawdaż. Bartozzi mi to tłumaczył bardzo sensownie i przejrzyście. Niby łapałem, gdy mówił, ale po powrocie do domu i próbach poćwiczenia sobie tego, nic mi nie szło. Gubiłem się w sposób skutecznie zniechęcający do dalszych działań. Tam po prostu trzeba liczyć - a ja jednocześnie liczyć i grać ni w ząb nie potrafię.

Dla mnież osobiście odnajdywanie skal w ten sposób: "Dorycka = C-dur od drugiego stopnia" też prowadzi do szewskiej pasji.

Grunt, że wiele rzeczy można wytłumaczyć na wiele sposobów. Przykładowo:

"Dorycka to skala molowa z sekstą zwiększoną z małej do wielkiej. I nie jest ważna nazwa dorycka, ważne jest to, że skala molowa z sekstą zwiększoną jest przypisana do ii stopnia w tonacji durowej"

Wydaje się pokrętne, ale idzie szybko. Weźmy na tapetę skale durowe. Do każdego stopnia skali możemy przypisać akord - molowy lub durowy. Możemy więc też przypisać skalę - molową lub durową, w zależności od tego jaki akord był przypisany. Dalej -skalę molową lub durową zna każdy - nosi ją w sercu. Durową przypiszmy I stopniowi, a molową vi. Daje nam to 5 pozycji do obsadzenia. Stopnień IV i V - skale durowe. IV - durowa z #4, a molowa z 7 zmniejszoną (ładnie brzmi). 4 stopnie mamy już obsadzone:D

Dalej- na stopniach iii i vii mamy skale molowe, ALE z sekundą małą zamiast wielkiej. Na stopniu vii budujemy akordy zmniejszone - poza b2 dajemy jeszcze b5.

Uff..

Na deser ii - dorycka. To po prostu mol z 6 zamiast b6. Wszystko.

Magia ludzkiego umysłu. Może być to pokrętne, ale jak mam dopasować nazwę skali i klepać od jakiego momentu idzie w Cdur do jakoś mi mózg bieleje. Ale jak zacznę od zagadnienia ja jakim stopniu durowej mol a na jakim dur - co wchodzi łatwo - wszystko idzie galante

W sumie można obstawić sobie skale i ograć sprawę akordami. Od tego do skal modalnych już tylko 20 metrów

Mam nadzieje że nie namieszałem :)

EDIT: i jak mam myśleć czy dur czy mol to też mi długo koła w głowie chodzą. Ale major i minor wchodzi elegancko:)
"Some people like cupcakes better. I for one care less for them!"
Odpowiedz
#15
Nie rozumiem tego, dla mnie d-mol to jest d-mol... Wiem tyle, że jest coś w stylu gam (czy skal) równoległych (czy jak to się tam nazywa) - sam na jakimś jamie w bluesie w G-dur grałem solówkę w e-mol bo tak mi było wygodniej. Ale na tym moja umiejętność ogarniania zawiłości teoretycznych się kończy...
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości