(02-13-2011, 12:17 PM)kamilen napisał(a): E tam zielone za miękkie. Tortex niebieski 1.0 to jest to! A jeszcze lepiej tortex czarne 1.0
A te triangle jakoś tak dziwnie się trzyma. Mój gitarul używa i próbowałem - nie mogłem się przez całą próbę przyzwyczaić i dałem sobie spokój.
Ja lubię fioletowe (jeśli idzie o nomenklaturę kolorystyczną Dunlopa) natomiast czarne (zachowując grubość fioletowych) byłyby najfajniejsze IMHO
Co do trzymania - w pełni się z Tobą zgadzam... Zanim zmieniłem nawyk na triangle - grałem na tradycyjnych tortexach (modyfikowałem na starcie ścierając najdłuższe krawędzie z lekkiego łuku na proste - co dawało lepszą kontrolę ataku na strunach) ale tradycyjne mają 3 wady:
a) jeden róg do ścierania,
b) mała powierzchnia uchwytu (choć najpierw manualnie uznawałem to za zaletę),
c) najdłuższy wymiar tj. od rogu grającego po krawędź naprzeciwko (w miejscu chwytu) determinował stabilność kostki...
Wyjaśniam o co chodzi: a mianowicie, róg uderzający struny MUSI (!) wystawać odpowiednio poza opuszki palców aby prawidłowo wydobywać artykulację... Jest jednocześnie w silnej zależności z długością (pkt c),
która skrócona nawet o milimetr powoduje brak podparcia w pierwszym zagłębieniu wskazującego palca i jednocześnie wymusza aby stabilność chwytu kostki bazowała li tylko na sile ścisku kciuka i palca wskazującego.
Niestety - grając gęste patterny w szybkich tempach ręka słabnie i dodatkowo wystawiona na konieczność silniejszego ścisku palców jest podatna na przekręcenie się, a co gorsza, wypadnięcie kostki z uchwytu palców. W trianglach powierzchnia ścisku jest większa a oprócz tego zawsze można wybrać mniej starty koniec.
Przynaję - było mi "dziko" po przesiadce ze zwykłych tortexów na triangle, ale udało mi się przestawić i obecnie odczuwam dyskomfort w drugą stronę (biorąc zwykłe tortexy). Tyle tytułem subiektywnych spostrzeżeń.
Obiektywnie, biorąc pod uwagę moje doświadczenia, bardzo polecam podobną przesiadkę.
Koronny argument: zawsze mniej kasy wydanej na kostki do grania