07-01-2011, 10:28 PM
Ganglion to guzek który pojawia się w okolicach stawów nadgarstka. Jest on wypełniony galaretowatą substancją przypominającą płyn znajdujący się w stawach, nazywany jest też torbielą galaretowatą. Pojawiło mi się coś takiego na lewej ręce na krawędzi dłoni w zgięciu nadgarstka po zmianie gitary ( inna grubość gryfu - inny rozstaw progów ). Nie było specjalnie bolesne ale blokowało mi trochę ruchy małego palca i wkurzało. Gram dość sporo, dużo ćwiczę, akurat wtedy intensywnie trenowalem granie oktawami, mały palec był eksploatowany i pewnie się przeforsował. W kazdym razie coś takiego mi wyskoczyło. Potem przeczytałem że sporo "manualnych" muzyków to ma od czasu do czasu. Niektórzy nawet o tym nie wiedzą.
Poszedłem do lekarza. Facet powiedział mi że ganglion można usunąć nakłuwając go igłą i wysysając galaretkę albo przez wycięcie w znieczuleniu miejscowym. Można także zastosować blokadę szyną w celu unieruchomienia i czekać aż zniknie ale to nic pewnego. Dwie pierwsze metody też nie gwarantują tego, że nie będzie nawrotów. Wszystkie te opcje powodują wyłączenie ręki na jakiś czas a ja miałem za 3 dni grać imprezę.
Gdy o tym lekarzowi powiedziałem ten odparł, że jest jeszcze jeden sposób i mogę to zrobić sam ale na własne ryzyko. Należy położyć rękę na twardej powierzchni ganglionem do góry i kilkukrotnie (4-5 razy) precyzyjnie uderzyć w niego półkilogramowym młotkiem aby go rozbić. Gdy się go rozbije, zostanie on wchłonięty. Tak też zrobiłem. Po 2 dniach nie było po nim śladu. Nawrotów do tej pory nie mialem chociaż dalej gram z taką samą intensywnościa i się raczej nie oszczędzam.
To z grubsza tyle. Może komuś się ta wiedza przyda.
Poszedłem do lekarza. Facet powiedział mi że ganglion można usunąć nakłuwając go igłą i wysysając galaretkę albo przez wycięcie w znieczuleniu miejscowym. Można także zastosować blokadę szyną w celu unieruchomienia i czekać aż zniknie ale to nic pewnego. Dwie pierwsze metody też nie gwarantują tego, że nie będzie nawrotów. Wszystkie te opcje powodują wyłączenie ręki na jakiś czas a ja miałem za 3 dni grać imprezę.
Gdy o tym lekarzowi powiedziałem ten odparł, że jest jeszcze jeden sposób i mogę to zrobić sam ale na własne ryzyko. Należy położyć rękę na twardej powierzchni ganglionem do góry i kilkukrotnie (4-5 razy) precyzyjnie uderzyć w niego półkilogramowym młotkiem aby go rozbić. Gdy się go rozbije, zostanie on wchłonięty. Tak też zrobiłem. Po 2 dniach nie było po nim śladu. Nawrotów do tej pory nie mialem chociaż dalej gram z taką samą intensywnościa i się raczej nie oszczędzam.
To z grubsza tyle. Może komuś się ta wiedza przyda.