Państwo vs Muzyk
#1
Hej,

Szukałem ostatnio informacji na ten temat (bezskutecznie). Choć pewnie większość z Was gra w domu, albo po kanciapach z znajomymi, to są tu też pewnie profesjonalni/półprofesjonalni muzycy.

Ciekawy jestem jak w naszym pięknym kraju wygląda zderzenie aparatu państwa z niezależnym muzykiem jeśli chodzi o zarobki (hahaha... hahahahaha), prawa autorskie, podatki itd.

Teoretycznie zespół, który uciuła jakiekolwiek marne grosze z koncertów, sprzedaży koszulek, odsłuchań na spotify czy wyświetleń na youtube itp. powinien spodziewać się zainteresowania ze strony skarbówki itp.

Mieliście z tym jakieś doświadczenia? Jakaś wiedza na temat obowiązujących praktyk i regulacji? Jeśli wasz zespół zarabia (choćby na pokrycie kosztów) to czy podchodzicie do tego w jakiś szczególny sposób?

Mam wrażenie, że jak zwykle nasze państwo nie nadąża za czasami. Są jakieś tam ustawy dotyczące tzw "twórców", ale mam wrażenie że nie uwzględniają one muzyków niezależnych czerpiących niewielkie dochody z bardzo zróżnicowanych źródeł (trochę z koncertów, trochę ze sprzedaży, trochę z internetów, trochę z publicystyki, trochę z szkoleń i pewnie tuzina innych).

Pozdrawiam,

(festiwal sarkazmu i narzekactwa czas zacząć Wink )
Odpowiedz
#2
Jak ktoś nie ma agencji, menadżera, działalności, to to wszystko szara strefa. Nagminne jest granie koncertów bez odpowiednich umów, prawie żadne kluby nie płacą zaiksów za występy, wolna amerykanka panie...

Nie słyszałem o sytuacji, żeby US zainteresował się członkami jakiejś małej kapelki grającej po zlotach motocyklowych czy klubach w okolicy.
Odpowiedz
#3
Wiesz, z doświadczenia wiem, że nasze państwo jak może się do czegoś dopieprzyć to najprawdopodobniej to zrobi. Moja żona prowadzi małą jednoosobową działalność gospodarczą bywa, że jest na zero albo na minusie. Mimo to księgowość ma rozbudowaną jak spora firma właśnie z obaw przed aparatem państwa. Dlatego ciekawi mnie jak radzą sobie zarabiające na siebie zespoły. Z punktu widzenia urzędasa co to za różnica jak uzyskiwane są dochody? Jeśli są na czarno to można się dopieprzyć nawet jeśli dochody generowane przez zespół są śmiesznie niskie.

Odpowiedz
#4
Ale ma zarejestrowaną działalność więc jest dla urzędnika "podana na tacy" bo sama się do niego zgłosiła.



Odpowiedz
#5
(04-19-2015, 06:08 PM)boogieman napisał(a): Dlatego ciekawi mnie jak radzą sobie zarabiające na siebie zespoły. Z punktu widzenia urzędasa co to za różnica jak uzyskiwane są dochody? Jeśli są na czarno to można się dopieprzyć nawet jeśli dochody generowane przez zespół są śmiesznie niskie.

Jak w trakcie koncertu do klubu nie wpadnie kontrola skarbowa, albo nikt nie doniesie na zespół/organizatora, to jest całkiem sprawnie działająca szara strefa. Niestety, nie ma nikogo jormalnego, kto założy działalność po to żeby grać jeden czy dwa koncerty miesięcznie za zwrot kosztów, albo i to nie. Z kolei, jeżeli nie dostaniesz do podpisania umowy o dzieło, bądź zlecenia, powinieneś mieć możliwość wystawienia rachunku.

Ciekawiej się robi jeżeli ktoś ma jeszcze sprzedawać bilety... Wink
Odpowiedz
#6
Jest też coś takiego jak kwota wolna od podatku i to jest ok. 3000zl rocznie. Można to pod to podciagnąć.
Odpowiedz
#7
Ale i tak powinieneś to wykazywać w picie, rozliczać się z tego i sumować z przychodem rocznym ze stałej pracy na przykład.
Odpowiedz
#8
W sumie można by wliczyć spożywany alkohol w koszty uzyskania przychodu...
Odpowiedz
#9
(04-19-2015, 09:38 PM)jetofuj napisał(a): W sumie można by wliczyć spożywany alkohol w koszty uzyskania przychodu...

Napisał ten, co spożywa chytry
Odpowiedz
#10
Parę słów z perspektywy amatora-nie-klezmera nie wiążącego swojej kariery zawodowej z muzyką, posiadającego inne, stałe źródło dochodów.

Gdy gramy za stawkę ktoś z zespołu podpisuje umowę o dzieło jako prywatna osoba. Podatek opłaca zleceniodawca, dostajesz później na to pit i po bólu. W umowie zawsze zawieramy klauzulę, że organizator dostanie od nas listę numerów dla ZAiKS i ich opłacenie to jego broszka.

Granie za bramkę jest śliskie. Jest obowiązek (a przynajmniej jeszcze niedawno był - nie śledzę tego na tyle dokładnie żeby mieć pewność) wręczyć do każdego biletu paragon, a do tego trzeba być płatnikiem VAT. Nigdy bym się o tym nie dowiedział, gdybym raz nie grał na obramkowanej imprezie na otwarciu klubu pod nowym zarządem. Poprzedni właściciel zakapował skarbówce, że prawdopodobnie będą sprzedawać bilety bez wydawania paragonów. US wpadł na koncert i stwierdził, że faktycznie nie ma kasy fiskalnej na bramce. Organizator kazał ochronie nie wpuszczać więcej ludzi i bronił się argumentując, że impreza jest bezpłatna, zamknięta i na zaproszenia - nie wiem jak to się skończyło, zniknęliśmy stamtąd zanim skarbówka się zwinęła. Bramka miała być do podziału dla kapel, na sali w momencie nalotu było może 20 osób - stwierdziłem, że wolę być w plecy te 15zł niż potencjalnie pakować się w rozmowę ze skarbówką.

Z drugiej strony nie pamiętam, żebym kiedykolwiek dostał w jakimkolwiek klubie paragon na bilet kupiony na miejscu - eventim czy inne ticketpro w przedsprzedaży dają ci paragon ale w klubie z taką praktyką się jeszcze nie spotkałem. Albo jest coś o czym nie wiem, albo "mali" organizatorzy mają wyjebane na US i dopóki ktoś "życzliwy" nie złoży doniesienia jest Ameryka Smile

Sprzedaż płyt w świetle prawa jest jak każda inna sprzedaż - vat, podatek, paragony i inne takie. Ale tak samo jak powyżej nigdy jeszcze nie słyszałem, żeby skarbówka wbiła się komuś na koncert bez życzliwego zaproszenia. Sprzedając w internecie nośnik fizyczny - to samo. Sprzedając przez serwisy typu Bandcamp jest trochę lżej (przynajmniej nam), to od niedawna w UE obowiązuje przepis, że taki serwis sam ma opłacić vat w kraju w którym przebywa kupujący - w myśl ustawodawstwa UE to serwis jest tutaj sprzedającym, nie muzyk. Ewentualnie można by się pochylić nad kwestią podatku dochodowego ale mi już głowa pęka od pisania tego posta. Zachęcam do googlania.

Częstą praktyką wśród moich znajomych jest podpinanie grania pod ich własną działalność gospodarczą jeśli już taką posiadają. Ja nie posiadam, nie podpowiem nic mądrego.
Gram rocka, grunge, covery oraz wesela Cool
Odpowiedz
#11
(04-20-2015, 08:29 AM)tapchan napisał(a): Granie za bramkę jest śliskie. Jest obowiązek (a przynajmniej jeszcze niedawno był - nie śledzę tego na tyle dokładnie żeby mieć pewność) wręczyć do każdego biletu paragon, a do tego trzeba być płatnikiem VAT.

Jest taki obowiązek. Ponadto druk biletu też jest obłożony przepisami, musi być numeracja druku i inne pierdoły łącznie z utylizacją ew. pozostałości. Pieprzymy się z tym u siebie w MOKu niemiłosiernie... Wink
Odpowiedz
#12
(04-20-2015, 08:29 AM)tapchan napisał(a): Częstą praktyką wśród moich znajomych jest podpinanie grania pod ich własną działalność gospodarczą jeśli już taką posiadają. Ja nie posiadam, nie podpowiem nic mądrego.

I to jest chyba jedno z lepszych rozwiązań. Szczególnie jeśli ktoś, tak jak ja, jest de facto zatrudniony w jakiejś dużej firmie, a działalność służy tylko do wygenerowania większych zarobków. Ktoś powie, że średnio korzystne jest dodawanie sobie kolejnych faktur, płacenie większego vatu i dochodowego, jednak z drugiej strony wiele zakupów na zespół (nagłośnienie, okablowanie) można wrzucać w koszta, amortyzować i odliczać vat. Zespół happy bo na dupę krytą i ja happy, bo mniej płacę do US.
Odpowiedz
#13
Chciałbym tylko uprzejmie dodać, że od każdego sprzedanego biletu bodajże 20% jest odprowadzane do zaiksu. To są niemałe pieniądze więc w interesie muzyka jest pilnowanie tego. Na stronie zaiksu potem ładnie widać co i jak ile przyszło za jaki koncert.

To, że na poziomie dżobów w pubach nikt tego nie robi to inna sprawa - łatwiej marudzić niż dbać o swoje sprawy.
Odpowiedz
#14
Czy sprzedaż biletu można obejść podbiciem pieczątki na łapie?

Groza mógłbyś mi wyjaśnić dokładniej z tym 20% do zaiksu?

Rozumiem, że tak się powinno robić kiedy gra znana kapela, wydała płyty, lub jakiś coverband.

Ale dlaczego coś ma trafić do zaiksu od kapeli, która gra swoje kawałki i albo nie posiada wydawnictwa albo wydała się przykładowo za granicą?

Odpowiedz
#15
Publiczne wykonywanie numeru. Od zawsze jest to płatne - autorzy kompozycji dostają co im się należy.

Dlaczego koncert miałby wyglądać inaczej?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości