Żeby nie było że wyrażam się negatywnie i jestem uprzedzony do japońskich wioseł (a jestem
Przytoczyłem jedynie fakty. Kolejnym faktem jest to, że przy nakładzie pracy Mateusza te wiosła zaczynają naprawdę grać, co potwierdzi każdy właściciel. Cena instrumentów jest taka, jaką gotowi są ludzie zapłacić.
Zgadzam się niestety w kwestii nowych amerykańskich fenderów "prosto z półki", wiem bo miałem i macałem kilka innych. Kwestia tego jak te wiosła będą zachowywać się po kilku latach intensywnego grania jest otwarta. Stawiam na to, że będzie coraz lepiej. A nawet i przy obecnym stanie, można wziąć pierwsze lepsze wiosło prosto ze sklepu i iść grać koncert np. ze Stonesami (jeżeli nazywa się Darryl Jones).
Lata 80 to rozkwit japońskiej myśli lutniczej (a raczej rzemiosła niż myśli) i akurat w tej kwestii moim zdaniem do dziś nie mają sobie równych (Korea szybko się uczy i dogania). Ale Ibanez Blazer czy Roadstar to były budżetowe wiosła dla początkujących - mało popularne nawet w Japonii. To, że upodobał je sobie Phil Lynott świadczy o tym że były niezłe. Zresztą sam miałem Blazera i uważam, że był świetny jak za cenę 1200zł którą za niego dałem.
Ale Allan Woody grał także na chińskim Eipiphonie EB-3, więc nie wiem czy to jakiś wyznacznik zajebistości chińskich Epiphonów.

Przytoczyłem jedynie fakty. Kolejnym faktem jest to, że przy nakładzie pracy Mateusza te wiosła zaczynają naprawdę grać, co potwierdzi każdy właściciel. Cena instrumentów jest taka, jaką gotowi są ludzie zapłacić.
Zgadzam się niestety w kwestii nowych amerykańskich fenderów "prosto z półki", wiem bo miałem i macałem kilka innych. Kwestia tego jak te wiosła będą zachowywać się po kilku latach intensywnego grania jest otwarta. Stawiam na to, że będzie coraz lepiej. A nawet i przy obecnym stanie, można wziąć pierwsze lepsze wiosło prosto ze sklepu i iść grać koncert np. ze Stonesami (jeżeli nazywa się Darryl Jones).
Lata 80 to rozkwit japońskiej myśli lutniczej (a raczej rzemiosła niż myśli) i akurat w tej kwestii moim zdaniem do dziś nie mają sobie równych (Korea szybko się uczy i dogania). Ale Ibanez Blazer czy Roadstar to były budżetowe wiosła dla początkujących - mało popularne nawet w Japonii. To, że upodobał je sobie Phil Lynott świadczy o tym że były niezłe. Zresztą sam miałem Blazera i uważam, że był świetny jak za cenę 1200zł którą za niego dałem.
Ale Allan Woody grał także na chińskim Eipiphonie EB-3, więc nie wiem czy to jakiś wyznacznik zajebistości chińskich Epiphonów.