Może najwyższy czas, żeby zmienić temat na: Jak wypolerować W, żeby nie mulił? ;)
Jeśli chodzi o konserwację, sam trochę eksperymentowałem, nie zawsze wyszło mi to z pożytkiem. Jeśli wiosło jest "utrzymane", to wystarczy go delikatnie zakonserwować, a przy okazji nabłyszczyć (satynka) woskiem rozpuszczonym w terpentynie, z dodatkiem etanolu. W zasadzie każdy pszczelarz może odsprzedać za parę złotych grudkę wosku. Wosk musi być oczyszczony! Takie cuś rozpuszczamy w kąpieli wodnej (metalowy kubek zanurzony we wrzątku), dodajemy terpentynę i trochę etanolu i powstaje nam pasta, wcale nie gorsza niż produkty firm uznanych, za to o wiele taniej. Problem jest taki, że po wyparowaniu alkoholu wosk taki lubi stężeć, więc najlepiej zrobić sobie porcyjkę w sam raz na jedno woskowanie. Polecam przy eksperymentach sprawdzić na jakiejkolwiek powierzchni jak szybko wosk tężeje, bo można sobie zrobić kuku i zanim rozprowadzimy mazidło po całej desce, może solidnie zaschnąć, a to poskutkuje mozolnym polerowaniem. To gówno potrafi być naprawdę twarde i można zedrzeć nie jeden beret ;) Nie polecam preparatów z marketów, ponieważ zawierają one zbyt mało wosku (do 25-30%), co oznacza że jebiemy gitarkę spityrusem i terpentyną, nabłyszczy ale nie zakonserwuje. Woda wedrze się na bank i zrobi białe plamy, które już niestety tylko papierkiem ściernym można usunąć.
Jeśli gitarka zaniedbana, to papier w dłoń i ogień. Na początek większa gradacja (mniejsza? chodzi mi o gruby papier), aż do delikatnego, który wygładzi drewno jak pupcię niemowlaka. Tak ogołoconą dechę warto najpierw pojechać olejem lnianym, zaimpregnować (nawilżyć, nie utopić), poczekać aż wyschnie. Zabieg można powtórzyć. Przeświechtać watą metalową 000 lub 0000 i nakładać wosk cienkimi warstwami, najlepiej 2 czy 3 razy, za każdym razem "równając" go watą. Ostatnią warstwę solidnie wypolerować i mamy wiosełko jak nowe. W dodatku pachnące ;) Jeśli chodzi o olej lniany, to zdecydowanie na ciemne gatunki drewna, klon potrafi zżółknąć, więc jeśli ktoś lubi "biały", to lepiej uważać. Nie jestem w tej dziedzinie ekspertem, wszystko na podstawie wiadomości z internetu i własnego doświadczenia. Nie polecam ludziom manualnie upośledzonym ;)
EDIT: jeśli na basówce jest stary wosk, który nie specjalnie się nadaje, to można go zmyć benzyną ekstrakcyjną (nie lakową). Paruje w mgnieniu oka i zdejmuje cały syf. Ale jeśli są już plamy, to wyjdą jeszcze bardziej ;) Watą można również przywrócić blask progom, czy mosiężnemu siodełku, ale używać z rozsądkiem!
Jeśli chodzi o konserwację, sam trochę eksperymentowałem, nie zawsze wyszło mi to z pożytkiem. Jeśli wiosło jest "utrzymane", to wystarczy go delikatnie zakonserwować, a przy okazji nabłyszczyć (satynka) woskiem rozpuszczonym w terpentynie, z dodatkiem etanolu. W zasadzie każdy pszczelarz może odsprzedać za parę złotych grudkę wosku. Wosk musi być oczyszczony! Takie cuś rozpuszczamy w kąpieli wodnej (metalowy kubek zanurzony we wrzątku), dodajemy terpentynę i trochę etanolu i powstaje nam pasta, wcale nie gorsza niż produkty firm uznanych, za to o wiele taniej. Problem jest taki, że po wyparowaniu alkoholu wosk taki lubi stężeć, więc najlepiej zrobić sobie porcyjkę w sam raz na jedno woskowanie. Polecam przy eksperymentach sprawdzić na jakiejkolwiek powierzchni jak szybko wosk tężeje, bo można sobie zrobić kuku i zanim rozprowadzimy mazidło po całej desce, może solidnie zaschnąć, a to poskutkuje mozolnym polerowaniem. To gówno potrafi być naprawdę twarde i można zedrzeć nie jeden beret ;) Nie polecam preparatów z marketów, ponieważ zawierają one zbyt mało wosku (do 25-30%), co oznacza że jebiemy gitarkę spityrusem i terpentyną, nabłyszczy ale nie zakonserwuje. Woda wedrze się na bank i zrobi białe plamy, które już niestety tylko papierkiem ściernym można usunąć.
Jeśli gitarka zaniedbana, to papier w dłoń i ogień. Na początek większa gradacja (mniejsza? chodzi mi o gruby papier), aż do delikatnego, który wygładzi drewno jak pupcię niemowlaka. Tak ogołoconą dechę warto najpierw pojechać olejem lnianym, zaimpregnować (nawilżyć, nie utopić), poczekać aż wyschnie. Zabieg można powtórzyć. Przeświechtać watą metalową 000 lub 0000 i nakładać wosk cienkimi warstwami, najlepiej 2 czy 3 razy, za każdym razem "równając" go watą. Ostatnią warstwę solidnie wypolerować i mamy wiosełko jak nowe. W dodatku pachnące ;) Jeśli chodzi o olej lniany, to zdecydowanie na ciemne gatunki drewna, klon potrafi zżółknąć, więc jeśli ktoś lubi "biały", to lepiej uważać. Nie jestem w tej dziedzinie ekspertem, wszystko na podstawie wiadomości z internetu i własnego doświadczenia. Nie polecam ludziom manualnie upośledzonym ;)
EDIT: jeśli na basówce jest stary wosk, który nie specjalnie się nadaje, to można go zmyć benzyną ekstrakcyjną (nie lakową). Paruje w mgnieniu oka i zdejmuje cały syf. Ale jeśli są już plamy, to wyjdą jeszcze bardziej ;) Watą można również przywrócić blask progom, czy mosiężnemu siodełku, ale używać z rozsądkiem!