Logistyka i higiena pracy na Scenie
#1
Zaproponowane przez Drewniaka

Więc piszcie tu, jak zagrać koncert, żeby się nie zabić i żeby się nie wkurzać :)

Nie jestem zbyt dużo koncertującym basmenem, co mam nadzieję wkrótce się zmieni. Jednak z tych koncertów które zagrałem wiem, że warto zrobić próbę dźwięku na tyle wcześnie, żeby mieć potem czas na odświeżenie się i chwilę przerwy..Granie zaraz po próbie to IMHO morderstwo, chodzi tu bardziej o mindset aniżeli o jakieś przesłanki natury 'fizycznej'.
Odpowiedz
#2
Czego nie robić (a co sam zrobiłem): Jeżeli gracie support przed znanym zespołem z Walii, wdrapujecie się na scenę, po czym nastąpił poślizg i lecicie na plecy (na całkowicie trzeźwo co najgorsze), to nie łapać statywu z mikrofonem za 20 tysięcy zł.

Z sensownych obserwacji własnych:
Jeżeli jest kilka kapel to musi być wspólna podstawa perkusji, miejsce jest cenne, czas i nerwy akustyków też. Raz była sytuacja że były dwa zestawy bębnów na 4 kapele. Podpięto jeden, po czym przyszedł bębniarz i zaczął marudzić że woli na tym drugim (jeszcze się spóźnił). Się zagotowałem i nawet nie liczyłem na to że na przodach było ok. Bardzo często zdarza się sytuacja, że gitarzyści/basiści z kilku kapel korzystają z tych samych paczek i tylko przepinają wzmacniacze po koncertach. Nie zauważyłem żeby to znacząco wpływało na odbiór (fakt że mowa tu o lokalach z małą sceną, gdzie tak naprawdę nikt nie usłyszy ile naciąg do centrali kosztował, a raz dobrze ustawiony mikrofon do gitary zadziała lepiej niż podpięcie swojej paczki). Ma to jeszcze ten plus że mniej gratów się wiezie.
Odpowiedz
#3
Dokładnie - podstawa, to dzielić się sprzętem jak się da, nie zagracać, w miarę możliwości, sceny.

Z własnych doświadczeń wiem, ze wspaniałą sprawą jest jedno i to samo auto do jeżdżenia na koncerty - można opracować w kilka podejść jeden słuszny system pakowania graciarni i się go trzymać, strasznie to ułatwia życie w trasie i odchodzi stres "czy i jak to się zmieści"...
Odpowiedz
#4
A z mojego doświadczenia - w czasie próby dźwięku trzymać zespół za mordę oraz jasno i konkretnie meldować akustykowi, czego się potrzebuje. Tak samo jak my - on chce dobrze i sprawnie wykonać swoją robotę, a perkusista i gitarzysta grający niezależne od siebie solówki podczas, gdy wyjaśniasz nagłośnieniowcowi, co chcesz w odsłuchu nikomu pracy nie ułatwia. Żelazną rękawicą za twarz i nikt nie wydaje z siebie ani nuty bez wyraźnej prośby. Wszystko idzie sprawniej, atmosfera przyjemniejsza i bardziej profesjonalna, a akustyk zaczyna z nami współpracować, zamiast robić łaskę.
Odpowiedz
#5
A, właśnie - warto się umówić przed próbą dźwięku CO GRACIE na próbie dźwięku, a nie stać potem i kłócić się który numer lepszy będzie.
Odpowiedz
#6
Pamiętać, iż akustyk dysponuje suwakiem o nazwie "do dupy" oraz jego celem jest, aby miks (nie - bas solo) brzmiał zajebiście*

*teoretycznie

Tak więc, bas będzie za głośno na scenie - basista nie chce się ściszyć - akustyk zdejmuje bas z FOH, jednocześnie przesuwając suwak "do dupy", więc brzmisz do dupy

Staty temat - DI;Linia pre/post/mik. IMHO najlepiej dać linię pre - najbezpieczniej z tego coś ukręcić, ale to tylko moje zdanie. W każdym bądź razie - pokłóć się z akustykiem - użyje suwaka "do dupy", nad czym co ciekawe nie będziesz miał kontroli ani o tym wiedzieć :). Użyje jej w celach nikczemnych. Wszystko to NIE ZWALNIA Cię z OBOWIĄZKU wytłumaczenia akustykowi, jakie brzmienie basu, bądź jaki kierunek brzmienia masz na celu. Wszystko w przyjaznej atmosferze



"Some people like cupcakes better. I for one care less for them!"
Odpowiedz
#7
(09-03-2012, 11:21 AM)herp napisał(a): warto zrobić próbę dźwięku na tyle wcześnie, żeby mieć potem czas na odświeżenie się i chwilę przerwy..Granie zaraz po próbie to IMHO morderstwo

nie

to dodatkowa strata czasu

w nieistniejącym juz klubie kazamaty w krakowie tak było: najpierw się ustawiały wszystkie kapele po kolei, akustyk niby zapisywał co i jak (mhmm...) a później wszyscy grali. Powodowało to tylko ogromne obsuwy, a brzmienie i tak było chujowe.

jesli gramy w wiecej niz jeden zespol najlepiej jest grac proba 1/koncert 1/proba 2/koncert 2.

chyba ze mamy wlasnego akustyka ktory zna zespol
fender -> fender -> fender
Odpowiedz
#8
(09-03-2012, 02:20 PM)Bolem napisał(a):
(09-03-2012, 11:21 AM)herp napisał(a): warto zrobić próbę dźwięku na tyle wcześnie, żeby mieć potem czas na odświeżenie się i chwilę przerwy..Granie zaraz po próbie to IMHO morderstwo

nie

to dodatkowa strata czasu

w nieistniejącym juz klubie kazamaty w krakowie tak było: najpierw się ustawiały wszystkie kapele po kolei, akustyk niby zapisywał co i jak (mhmm...) a później wszyscy grali. Powodowało to tylko ogromne obsuwy, a brzmienie i tak było chujowe.

jesli gramy w wiecej niz jeden zespol najlepiej jest grac proba 1/koncert 1/proba 2/koncert 2.

chyba ze mamy wlasnego akustyka ktory zna zespol

Mówię o sytuacji gdy grasz samemu...
Odpowiedz
#9
(09-03-2012, 12:22 PM)zakwas napisał(a): A, właśnie - warto się umówić przed próbą dźwięku CO GRACIE na próbie dźwięku, a nie stać potem i kłócić się który numer lepszy będzie.
+1
Warto też wiedzieć, co się chce mieć w odsłuchach i czego się po tych odsłuchach oczekuje, żeby nie było marudzenia, że może hihat damy lewemu gitarzyście, albo może nie, bo jednak mu nie pasuje itd. My staramy się na próbie dźwięku grać zawsze ten sam fragment, mniej więcej wiemy już co chcemy słyszeć na scenie i jak ten fragment na scenie powinien być słyszany. No i najlepiej wozić ze sobą swojego akustyka, ale nie zawsze jest na to kasa ;)
Odpowiedz
#10
Warto też wspomnieć o riderze, i o tym, aby wysyłać go odpowiednio wcześniej do organizatorów. Wtedy w razie problemu zdzwaniacie się z akustykiem albo z kimś kto ogarnia sprzęt i ustalacie jak to będzie wyglądać na scenie, żeby nie było potem, że basista dostaje monitor "na współę" z gitarzystą który stoi od pieca 5m dalej i życzy sobie max gitary do odsłuchu, bo wtedy o komforcie można zapomnieć.
Odpowiedz
#11
Gorphal: +600
Jeszcze jedna sytuacja z którą się spotkałem: Mianowicie trucie akustykowi o "delikatnie/ząbek/ciut głośniej to" a za chwilę "nie, jednak ciszej". Chyba nie ma czegoś takiego jak idealnie zrobiona scena, należy o tym pamiętać, jak również pamiętać kawałki tak żeby je zagrać jak w razie czego któryś instrument będzie mniej słyszalny.
Odpowiedz
#12
Dla mnie próby na wszelkiego rodzaju przeglądach i festiwalach, gdzie gra kilka kapel po sobie to tylko strata czasu i nerwów. Akustycy z reguły i tak niczego nie zapisują i nie ma się co łudzić, że akurat nas potraktują wyjątkowo. :) Bo niby jak zapamiętać ustawienia analogowego stołu dla dziesięciu zespołów? :D Co innego byłoby w przypadku zapisywania scen w mikserze cyfrowym, ale póki co co bardzo rzadki widok w naszych polskich realiach. Lepiej po prostu wyjść na scenę i grać. Pierwszy kawałek może pójść na straty przez kręcenie gałami, ale bierzemy to pod uwagę i gramy jakieś intro, lub słabszy utwór.
Rickenbacker B-HOOD

Rickenbacker 4003 2011, Vox Standard Bass 1982 -> Ampeg V4B AV -> Soundman BS-215


Odpowiedz
#13
Raz była sytuacja na koncercie w szkole muzycznej: Robimy próby dzień wcześniej, akustyk ma cyfrowy mikser, ale nie umie zapisać sceny.
Odpowiedz
#14
Asgar:
+1
Jak przychodzi do grania bez jakiejkolwiek próby, staramy się zaczynać kawałkiem z dość długim intrem, co by chociaż trochę udało się to ukręcić.
Odpowiedz
#15
Z racji składu nie jesteśmy w stanie grać bez próby (trzy wokale muszą się wzajemnie słyszeć i tu nie ma dyskusji), ale na próbę zawsze wybieramy dwa numery - jeden bardzo spokojny i cichy, drugi z ostrym pierdolnięciem, żeby sprawdzić czy w obu sytuacjach poziomy monitorów się sprawdzają.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości