Miałem ostatnio możliwość porównać bezpośrednio Sansampa BDDI zwykłego z programowalnym. Dzielę się więc wrażeniami.
Słowem wstępu - od paru lat posiadam programowalnego Sansa. Po długiej fazie eksperymentów znalazłem jedno pasujące mi brzmienie i dwa przyciski się kurzą, marnując przy okazji trochę cennego miejsca w podłodze. Pojawił się pomysł na przesiadkę na wersję standardową. Miałem możliwość zrobić test A/B (niestety bez możliwości nagrania).
Korekcja zachowuje się inaczej, szczególnie gałka Bass. W programowalnym wydaje się działać od pi razy oko 160Hz w dół. W standardowym zdaje się zahaczać o 250Hz, natomiast gdzieś po drodze w dół tak jakby pomija okolice 60Hz. Mam też wrażenie, że granica między Treble a Presence w programowalnym jest trochę niżej niż w standardzie. Presence na zerze w programowalnym wycina zauważalnie większy zakres góry niż w standardowym. Nie mam tego jak zmierzyć, wszystko "na ucho", przepraszam więc za trochę niemerytoryczne stwierdzenia.
Niemniej udało mi się ustawić "moje" brzmienie sansa (wywalam bas i górę, kontruję levelem dla mocnego środka) na wersji standardowej, a przynajmniej tak mi się wydawało dopóki grałem sam. W trakcie gry z zespołem bardzo dała mi się we znaki dziwaczna regulacja dołu w standardowym. Wycinając nadmiar dołu pozbywałem się dolnego środka tak naprawdę nie bardzo wycinając dół. Mięcho zniknęło, a bas nadal dudni. Bass do oporu w dół i kontra levelem żeby odzyskać niski środek - figa, jak nie było tak nie ma, a dalej dudni. Z górą podobnie - lubię wywalić cały presence żeby pozbyć się nadmiernego klekotu. Na programowalnym działa to bez problemu, na standardzie wieczny klekot dopóki się nie zdejmie również Treble.
Sprawa się trochę naprostowała, gdy zacząłem sprawdzać nie moje brzmienia. Tutaj podbicie w niskim środku standardowego sansa robi rzeź w porównaniu do programowalnego. Przy kombinowaniu EQ bardziej w stronę podbijania niż wycinania nadmiarów wersja programowalna brzmi sucho, podczas gdy standard zawala cały niski środek ścianą dźwięku. Może się podobać. Niestety nie miałem tego jak sprawdzić w zespole, bo nie mam żadnego w którym takie ustawienie jest nawet w przybliżeniu sensowne. Ale potrafię sobie wyobrazić takie brzmienie w jakiś mocno ekstremalnym składzie.
Obiektywne - dwa różne efekty, niby zbliżone charakterem, ale jednak do różnych zastosowań. Solowo jeszcze w miarę zbliżone, jednak w zespole dwie całkowicie różne bestie.
Subiektywnie - programowalny bardziej mi odpowiada, lepiej pasuje do mojego bandu. Nie pompuje dołu (przy odpowiednim ustawieniu) a skręcając tone na gitarze fajnie udaję na nim synth. Standardowy dużo mocniej dominuje dół i dolny środek, nie nadaje się też do udawania syntha (bo uwala za dużo środka i gubi atak gdy skręcam tone na basie).
Dla mnie standard to taki one-trick-pony. Programowalny jest uniwersalniejszy, ale IMO do ostrego wpierdolu standard może być lepszy.
Słowem wstępu - od paru lat posiadam programowalnego Sansa. Po długiej fazie eksperymentów znalazłem jedno pasujące mi brzmienie i dwa przyciski się kurzą, marnując przy okazji trochę cennego miejsca w podłodze. Pojawił się pomysł na przesiadkę na wersję standardową. Miałem możliwość zrobić test A/B (niestety bez możliwości nagrania).
Korekcja zachowuje się inaczej, szczególnie gałka Bass. W programowalnym wydaje się działać od pi razy oko 160Hz w dół. W standardowym zdaje się zahaczać o 250Hz, natomiast gdzieś po drodze w dół tak jakby pomija okolice 60Hz. Mam też wrażenie, że granica między Treble a Presence w programowalnym jest trochę niżej niż w standardzie. Presence na zerze w programowalnym wycina zauważalnie większy zakres góry niż w standardowym. Nie mam tego jak zmierzyć, wszystko "na ucho", przepraszam więc za trochę niemerytoryczne stwierdzenia.
Niemniej udało mi się ustawić "moje" brzmienie sansa (wywalam bas i górę, kontruję levelem dla mocnego środka) na wersji standardowej, a przynajmniej tak mi się wydawało dopóki grałem sam. W trakcie gry z zespołem bardzo dała mi się we znaki dziwaczna regulacja dołu w standardowym. Wycinając nadmiar dołu pozbywałem się dolnego środka tak naprawdę nie bardzo wycinając dół. Mięcho zniknęło, a bas nadal dudni. Bass do oporu w dół i kontra levelem żeby odzyskać niski środek - figa, jak nie było tak nie ma, a dalej dudni. Z górą podobnie - lubię wywalić cały presence żeby pozbyć się nadmiernego klekotu. Na programowalnym działa to bez problemu, na standardzie wieczny klekot dopóki się nie zdejmie również Treble.
Sprawa się trochę naprostowała, gdy zacząłem sprawdzać nie moje brzmienia. Tutaj podbicie w niskim środku standardowego sansa robi rzeź w porównaniu do programowalnego. Przy kombinowaniu EQ bardziej w stronę podbijania niż wycinania nadmiarów wersja programowalna brzmi sucho, podczas gdy standard zawala cały niski środek ścianą dźwięku. Może się podobać. Niestety nie miałem tego jak sprawdzić w zespole, bo nie mam żadnego w którym takie ustawienie jest nawet w przybliżeniu sensowne. Ale potrafię sobie wyobrazić takie brzmienie w jakiś mocno ekstremalnym składzie.
Obiektywne - dwa różne efekty, niby zbliżone charakterem, ale jednak do różnych zastosowań. Solowo jeszcze w miarę zbliżone, jednak w zespole dwie całkowicie różne bestie.
Subiektywnie - programowalny bardziej mi odpowiada, lepiej pasuje do mojego bandu. Nie pompuje dołu (przy odpowiednim ustawieniu) a skręcając tone na gitarze fajnie udaję na nim synth. Standardowy dużo mocniej dominuje dół i dolny środek, nie nadaje się też do udawania syntha (bo uwala za dużo środka i gubi atak gdy skręcam tone na basie).
Dla mnie standard to taki one-trick-pony. Programowalny jest uniwersalniejszy, ale IMO do ostrego wpierdolu standard może być lepszy.