Lokale, w ktorych nie warto grac.
#16
(11-29-2010, 01:17 PM)DEFENCE napisał(a):
(11-29-2010, 12:33 PM)jjb napisał(a): ... ze gram w punk rockowym zespole...
(11-29-2010, 12:33 PM)jjb napisał(a): W trakcie koncertu kapeli, ktora grala przed nami ktos wpadl na kolumne do wokalu ustawiona na statywie i tenze wbil sie w jej srodek, zrywajac wszystkie kable. Potem blizej nieokreslone ilosci piwa polaly sie na mikser, koncowki i ich okolice.
bo punkrock to nie rurki z kremem Wink

w jakiej kapeli grasz?
'Kto By To Wiedział?'. Punk rock to nie rurki z kremem, ale jesli prosi sie ludzi zeby byli uwazniejsi, to chocby z szacunku do zespolu powinni to zrobic. Ja niestety czasem nie jestem w stanie zdzierzyc naszego najebanego, prostackiego i nachalnego audytorium.

Poza tym knajpa wyparla sie wszystkiego, manager sam nam zasugerowal miejsce, w ktorym 'najlepiej' bedzie ustawic konsolete, a takze mimo zapewnien nie bylo niczego, czym moglismy odgrodzic scene od publicznosci.
Odpowiedz
#17
(11-29-2010, 03:21 PM)jjb napisał(a): Ja niestety czasem nie jestem w stanie zdzierzyc naszego najebanego, prostackiego i nachalnego audytorium.

taka norma Big Grin

Odpowiedz
#18
Do momentu kiedy nie zaczynaja sie rekoczyny to owszem. Koniec offtopa.
Odpowiedz
#19
Tarnobrzeg - klub 'TAPIMA' ... Może, nie tyle nie polecam, po prostu miałem z tym lokalem dziwną przygodę. Pojechaliśmy na koncert, przygotowani na tłum ludzi (według zapewnień właściciela) na dwa busy, cały sprzęt łącznie ze światłami i jakimiś pierdołami (graliśmy wtedy koncerty z taką "starszą" od nas kapelą rockową) no i na miejscu okazało się, że ludzi trochę jest, ale wszyscy totalnie najebani, potem sie okazało, że to sami policjanci, mieli zamkniętą imprezę i już powoli się wytaczali bo koniec był, ludzi w barze i przed sceną słownie: Zero, ani jednej osoby, potem dwie takie starsze panie w czerwonych mini przyszły, ale to raczej na herbatkę bo zimno było tam gdzie pracowały Wink (wiem wiem osądzam po wyglądzie, ale jakbyście je zobaczyli to samo się nasuwało... ) scena jest ale jakaś taka bardziej dla DJ bo taki podest ogrodzony, i obok miejsca na perkusje brakowało, no ale nic to, spróbujemy zagrać. Zrobiliśmy sobie godzinne jam session, pan właściciel przyszedł, przeprosił... powiedział, że to może przez to, że nie powiesił żadnych plakatów, ale ogólnie był bardzo miły, postawił nam po piwie i obiedzie no i do domu Smile Bardziej traktowałem to jako dziwną przygodę, niż jakiś horrorSmile
Luxor Jazz Bass / Markbass CMD 121P / Noisybox 1x12
Odpowiedz
#20
(11-29-2010, 12:41 PM)Burning napisał(a): Warszawa, Qlala:
właściciel zrobił łaskę, że w ogóle gramy. Nie dostaliśmy nawet wody na scenę (można sobie zamówić), a wystawił tylko przody - cały backline i nawet odsłuchy były we własnym zakresie.. akustyk również..

Odkopię stary post bo przypomniała mi się jedna historia, raz graliśmy w Warszawie w Klubie w PKiN jakimś, gdy poprosiliśmy o wodę na scenę zaoferowali że mogą nam sprzedać, uwaga: 1,5L za jedyne 30zł mrgreen
Odpowiedz
#21
(11-29-2010, 01:47 PM)Gruby napisał(a):
(11-29-2010, 01:36 PM)zakwas napisał(a): Uważajcie na łódzką Lukę - ludzie co prawda w porządku, ale akustyka lokalu jeszcze do niedawna przynajmniej, pozostawiała wieeeeeeeeele do życzenia. Nie byłem tam z pół roku, więc mogło się zmienić, ale i tka pewnie rewelacji nie ma - lokal w starej sali kinowej jest urządzony.

Zmieniło się, graliśmy tam 20 listopada, lokal zastał wytłumiony.

Wiszą ekrany pod sufitem i na ścianach, dodatkowo w wielu miejscach jest przyklejona gąbka karbowana.

Jest o niebo lepiej niż kiedyś, czyli jest jak być powinno.

Za to pan achujstyk dał dupy, bo w czasie naszego koncertu coś pierdolił na swojej gitarze, tak że była słyszalna na przodach.

Zachowanie poniżej krytyki, jak odezwaliśmy się przez mikrofon to przestał, należało mu się w ryj i niewiele zmienia fakt, że, a po koncercie przyszedł z wściekłymi psami dla wszystkich i przeprosił.

pan Darek powinien zamiatać w tym klubie, a nie być akustykiem.
do tego najebany jak szpadel, eh szkoda słów... Rolleyes

zrobił sobie z czyjegoś koncertu kabaret; wpiął gitarę i bawił się w 'drugiego gitarzystę' chłopaków...

też graliśmy z Phonic Control tego dnia koncert - wiem co mówię....mrgreen

jeśli Darek cały czas będzie akustykiem w Luce, to nie polecam.
chyba, że zespół ma swojego ; - )


P.Z.D.R. Emotka_2755




Odpowiedz
#22
W Wawie nie polecam CDQ.
Odpowiedz
#23
ogolna refleksjię przedam
nie warto grac tam, gdzie nie zwroca choc
za trud dojazdu i ladnie nie ugoszcza Big Grin
mozna zagrac za transport i piwo, ale
nie grajmy tez za dziekuje...
Siły przyrody w służbie człowieka
rower ! suko  ! !
http://www.facebook.com/illharmonix
https://www.facebook.com/yourgrooveservice/
lubie grac zle
Odpowiedz
#24
gorzej jest, jak nawet tego 'dziękuję' nie uświadczysz :S
Chcesz nagrać naturalnie brzmiącą płytę? zapraszam: BurningTonesStudio

Uprzejmie informuję iż zespół Resin nie wystąpi w najbliższej edycji Mam Voice be the Idol, gdyż w godzinach emisji nie wolno spożywać środków odurzających, zaś regulaminowy czas pozwoliłby wyłącznie na zagranie intro.
Odpowiedz
#25
W Lublinie absolutnie nie ma gdzie zagrać. Nie ma ŻADNEGO lokalu nadającego się na koncertySmile Często grają w Graffiti ale tam jeśli choć raz nie widzieli cię w prasie muzycznej, tv, na półce w empiku nie masz co liczyć na więcej niż po piwie na głowę+niewielki procent z biletówWink Z panami za konsoletą da się dogadać ale fatalna akustyka pomieszczenia sprawia, że nie ma to najmniejszego znaczenia. Grałem tam kilka razy, wiele razy byłem tam na koncertach innych kapel. Nigdy nie było lepiej niż "tak sobie".
Jest też RagnaRock (Rock my ass), który jest urządzony w pomieszczeniu długim niczym strzelnica a scena znajduje się na dłuższej (!!!) ścianie Big Grin Reszta knajp swoją wielkością, sceną i klientelą nadaje się do grania do kotleta.
Odpowiedz
#26
MrPapaBear - zgadzam sie totalnie ( oprocz Ragna bo tam nie mialem przyjemnosci Wink)
Odpowiedz
#27
Wam już chyba całkiem na głowę padło.
To nie jest temat 'najlepsze akustycznie lokale w Polsce' czy coś podobnego, tylko raczej ma służyć temu, żeby kapele przyjeżdżające tutaj wiedziały czego się spodziewać po Tekturze i, że jeśli grać to w Graffiti.
Skoro dziesiątki (jeśli nie setki) profesjonalnych kapel nie miały problemu, żeby tu zagrać - kapele ludzi z forum też dadzą radę.

PS. Ragna już zostało zastąpione innym klubem.
Odpowiedz
#28
(11-30-2010, 11:59 AM)low napisał(a): Wam już chyba całkiem na głowę padło.
To nie jest temat 'najlepsze akustycznie lokale w Polsce' czy coś podobnego, tylko raczej ma służyć temu, żeby kapele przyjeżdżające tutaj wiedziały czego się spodziewać po Tekturze i, że jeśli grać to w Graffiti.
Skoro dziesiątki (jeśli nie setki) profesjonalnych kapel nie miały problemu, żeby tu zagrać - kapele ludzi z forum też dadzą radę.

PS. Ragna już zostało zastąpione innym klubem.

O którym już pisałem w innym temacie, mnie się tam grało bardzo przyjemnie, podobnie jak w tekturze z resztą, chociaż to 2 inne światy. Graffiti na razie pozostaje na razie na liście miejsc "do zagrania"Wink
Odpowiedz
#29
To, że w Graffiti da się zagrać nie znaczy, że można to zrobić z przyjemnością. Grałem próby brzmiące lepiej niż tamtejsze koncerty gwiazd.

A co do fatalnych przeżyć w Lubelskich klubach to przekleję mój post z Basoofki:

Odradzam z całego serca Tekturę w Lublinie. Może bardziej squat niż klub ale koncerty tam organizują. Publika to miejscowa żulerka, nagłośnienie to kilka posklejanych taśmą kabli i kolumny do wokalu na niebezpiecznych, powyginanych stojakach. Zimą dodatkową atrakcją jest granie w temperaturze lekko powyżej tej na zewnątrz a pomieszczenie ogrzewa stojący obok miejsca wyznaczonego dla muzyków kominek palony drewnem Smile Zapłata? "Przecie wom napoliliśmy".
Mało tego, kiedyś na pięterku owej Tektury mieściła się moja salka prób. Została okradziona na ładnych kilka tysięcy. Najlepsze jest to, że drzwi od budynku (taki zabytkowy domek jednorodzinny przerobiony na miejsce dla niewyżytej młodzieży) były zamknięte na klucz, w oknach kraty całe. Jedyny wyłamany zamek był od salki. Dziwne nie?Smile

Drugi to pub Zbrojownia (dawniej Królewski) również z Lublina. Pub mieści się w walącej się piwnicy zabytkowej kamienicy- 3 pomieszczenia, każde mniejsze niż przeciętny pokój w bloku. Jedna z tych ogromnych hal jest zaaranżowana na halę koncertową. Na "scenie" po postawieniu perkusji można sobie ustawić wzmacniacze jeden za drugim pod boczną ścianą czyli przed graniem losujemy czyj wzmacniacz będzie pierwszy w rządku żeby go najlepiej było słychać. Kiedy już przez to przebrniemy możemy się ustawić z kolegą, góra dwoma, ramię w ramię przed perkusją. Miejsca dla publiki jest może na 20 osób ale to nic nie szkodzi. Nawet w sobotni wieczór pub ten świeci pustkami mimo że jest w centrum centrum centrum miastaSmile Przykro mi to mówić ale lokal prowadzi mój dawny gitarzysta i nawet gdy z nim tam grałem to dostałem jedno piwoSmile Wątpię żeby innym się tak poszczęściło.

Rysunek poglądowy sceny w Zbrojowni:
[Obrazek: beztytuuan.jpg]
Ten czerwony to ja, widać kolumny/wzmacniacze, perkusję i resztę zespołu. Ta za mną to od wokalu jest, mój wzmacniacz czarny. Najgorszy był ten kołek przede mną, o który raz zawadziłem gryfemSad Drugi wokalista stał już pod sceną bo resztę podłogi zagospodarowaliśmy na kable i efekty Big Grin
Odpowiedz
#30
Grałem 5x w graffiti i 3x w tekcie. Pierdolisz Pan, Panie PapaBear i zalecam, abyś przestał;]
Zapnij pasy, do całkowitej negacji istnienia pozostały 4 posty.

http://majorkong.bandcamp.com/
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości