CHAŁTURY
Tak sobie czytam polemikę ( czy raczej wojenkę ) w sprawie "dedykacje: płacimy czy nie"..
i taka myśl mi się nasuwa..
Grałem na chałturach od 16 roku życia do prawie czterdziechy...
Też byłem "młody i gniewny" tzn dedykacje za darmochę , dwie godziny dłużej z free itp itd....
Ale im dalej w las , tym więcej drzew.
Z upływem lat pod remizami coraz lepsze bryki , a ja wiecznie jeździłem tym samym gruchotem.
Niestety proza życia dała znać o sobie. Żona , dzieciak , w planie budowa chałupy....
Priorytety mi się odwróciły i kasowaliśmy z każde pierdnięcie.
Co ciekawe .. po trosze przez to zyskaliśmy sobie pewien szacunek.
Skoro "szanowaliśmy" siebie , to zapewne szanujemy i Klienta , a nie jesteśmy "chłoptasiami do pitolenia".

@Motyx .. fajnie , że Ci się "jeszcze chce" , ale pomyśl o przyszłości , kiedy "chcieć" Ci się będzie dużo mniej
bądź wcale... To obraz z innej perspektywy i będzie sobie jeszcze w brodę pluł za swój "sponsoring".
Jestem tego pewien jak tego , że jutro wstanie słońce.
Odpowiedz
(09-25-2012, 07:29 AM)Igorro napisał(a): Tak sobie czytam polemikę ( czy raczej wojenkę ) w sprawie "dedykacje: płacimy czy nie"..
i taka myśl mi się nasuwa..
Grałem na chałturach od 16 roku życia do prawie czterdziechy...
Też byłem "młody i gniewny" tzn dedykacje za darmochę , dwie godziny dłużej z free itp itd....
Ale im dalej w las , tym więcej drzew.
Z upływem lat pod remizami coraz lepsze bryki , a ja wiecznie jeździłem tym samym gruchotem.
Niestety proza życia dała znać o sobie. Żona , dzieciak , w planie budowa chałupy....
Priorytety mi się odwróciły i kasowaliśmy z każde pierdnięcie.
Co ciekawe .. po trosze przez to zyskaliśmy sobie pewien szacunek.
Skoro "szanowaliśmy" siebie , to zapewne szanujemy i Klienta , a nie jesteśmy "chłoptasiami do pitolenia".

@Motyx .. fajnie , że Ci się "jeszcze chce" , ale pomyśl o przyszłości , kiedy "chcieć" Ci się będzie dużo mniej
bądź wcale... To obraz z innej perspektywy i będzie sobie jeszcze w brodę pluł za swój "sponsoring".
Jestem tego pewien jak tego , że jutro wstanie słońce.

W momencie kiedy przestanie mi się chcieć po prostu z tego zrezygnuję. Granie chał to nie jest moje główne źródło utrzymania i szczerze mówiąc nie widzę siebie robiącego to dalej za 10 lat.

Odpowiedz
(09-25-2012, 07:44 AM)motyx napisał(a): W momencie kiedy przestanie mi się chcieć po prostu z tego zrezygnuję.
To nie takie proste. Za pieniądze ksiądz się modli. Smile


Odpowiedz
(09-25-2012, 08:16 AM)Igorro napisał(a):
(09-25-2012, 07:44 AM)motyx napisał(a): W momencie kiedy przestanie mi się chcieć po prostu z tego zrezygnuję.
To nie takie proste. Za pieniądze ksiądz się modli. Smile

Przeczytałeś co napisałem dalej ? Wink
Odpowiedz
(09-25-2012, 07:44 AM)motyx napisał(a): W momencie kiedy przestanie mi się chcieć po prostu z tego zrezygnuję. Granie chał to nie jest moje główne źródło utrzymania i szczerze mówiąc nie widzę siebie robiącego to dalej za 10 lat.

To lepiej dziś zrezygnuj. Głupim myśleniem, ba działaniem, tniesz gałąź na której przysiada wiele osób, niestety, tak bezmyślnie działających ludzi jest cała masa, dzięki czemu za granie dziś bierze się relatywnie mniej pieniędzy niż 15 lat temu.


(09-25-2012, 06:38 AM)motyx napisał(a): Może po prostu jest się młodym, pełnym energii i nie chce pracować na, za przeproszeniem, odpierdol. Lubisz chodzić do pracy, żeby odbębnić swoje godziny, zainkasować siano i zapomnieć o wszystkim ? Twoja sprawa, może jednak takie podejście do życia powinno się leczyć ?

Nie mierz wszystkich swoją miarką, bo nie masz autonomii na prawdę absolutną. Nikt nie mówi tutaj o rezygnacji z wynagrodzenia. Chcesz brać kasę za dedykacje ? Droga wolna. Nie krytykuj jednak ludzi, z innym światopoglądem. Dla mnie stawianie kapelusza na dedykacje to relikt przeszłości. Podpisuję umowę na oprawę muzyczną wesela i dla mnie naturalnym jest, że w skład usługi wchodzi również granie dedykacji. Ktoś uważa inaczej ? Spoko, mogę się nie zgodzić, ale po co zaraz te uszczypliwości ?

Nie uszczypliwości, tylko trzeźwa ocena sytuacji i darmowe porady, za które powinieneś podziękować, przemyśleć i zacząć stosować.

Urzeka mnie twoje "progresywne" podejście do wykonywania chałtury do łez, tyle, że tak po prawdzie jak ktoś szczyci się zbyt dobrym samopoczuciem z tytułu wykonywania tej roboty i okoliczności z nią związanych, to budzi moją nieufność, a jeszcze jak se poprawia samopoczucie tłumaczeniem "jesteśmy fajni bo napierdalamy solówki na przesterze do ŻONO MOJA i JESTEŚ SZALONA, i jest to nasza pasja, a dodatkowo jesteśmy fajnymi kolegami, bo w drodze na wesele zrobimy flaszkę w busie i sobie pożartujemy", to już niebezpiecznie zbliża się do granicy śmieszności.

W "normalnej" pracy jak ktoś ci zleci dodatkowe czynności do wykonania, a potem zaproponuje premię do wypłaty w wysokości 20 czy 30 % podstawy to też podziękujesz i powiesz, że umówiłeś się z pracodawcą na standardowe wynagrodzenie i to ci wystarcza ?

Jeśli tak - gratuluję....

Reasumując - granie chały to po prostu praca. Komercyjna, zarobkowa działalność, amen. To aksjomat, i nie warto o nim dyskutować. Dorabianie do tego ideologii po prostu mnie śmieszy.

Niezależnie od okoliczności i towarzystwa, w jakim się tę pracę wykonuje, celem pracy jest zmaksymalizowanie zarobków za wykonaną pracę, amen.

Mądry człowiek jeśli za tą samą wykonaną pracę może wziąć wynagrodzenie "X" bądź "X + 30 %" - wybierze drugi wariant.

Jeżeli zamiast przykładowych pięciu stów za noc chałturzenia mogę dzięki "bokom" wziąć tych stów siedem czy osiem - to jest git. Bo rzeczywiście, kasa jest jedynym elementem powodującym, że znajdujemy się wraz z kolegami w sobotnie wieczory w miejscach uroczystości rodzinnych. Jakby nie ta kasa, to byśmy se z kolegami odpalili grilla w ogródku i przy piwku pograli i posłuchali numerów, do których przesterowane sola gitary pasują bardziej niż do hitu o Pszczółce Mai. W ogóle zapomnielibyśmy o istnieniu takiego hitu.

Niestety, w ostatnich latach namnożyło się dzieciaków, którym tatusiowie i mamusie nakupili dobrych instrumentów, a nagłośnienie kapeli na przykład pochodzi z jakiejś fajnej dotacji. Dodatkowo te dzieciaki na forach się własnie wymądrzają, że w zasadzie grają dla przyjemności, i nie potrzebują na graniu chały zarabiać za dużo kasy, bo kasę zarabiają gdzie indziej.

Dla mnie miejscem do grania dla przyjemności może być dom kultury, jam session w ulubionej knajpie albo zaprzyjaźniona impreza charytatywna, a nie chałtura. Chałtura to miejsce do zarabiania pieniędzy.

Niestety, wspomniane dzieci z "progresywnym" podejściem do tej pracy zajebiście psują rynek. Choćby właśnie przyzwyczajając ludzi do tego, że dodatkowe usługi mają w cenie, że grają bez dopłaty dłużej, niż się umówili, generalnie zaniżając ceny.

To głupie, szczeniackie, niepoważne i niedorosłe traktowanie tematu, niezależnie od tego, czy granie chały traktuje się długofalowo i poważnie, czy nie. Kasa to jedyny wymierny efekt chałturzenia dla każdego normalnego muzykanta.

Tego się nauczyłem od starszych kolegów po fachu, tych "co mądrzejszych", którzy w telegraficznym skrócie przekazywali mi jedynie słuszne podejście do grania chały: trzeba grać najlepiej jak można w danych okolicznościach, szanować się, i zarabiać możliwie największe pieniądze. Amen.

I więcej dyskutować na ten temat nie zamierzam, a jak ktoś powyższych subtelności nie czai, to cóż... Może przyjdzie z wiekiem i doświadczeniem odpowiednia refleksja.

Ja po paru latach wolności od chały w tym sezonie musiałem się chwycić grania takiego, więc tym bardziej szlag mnie trafia jak czytam różne pierdoły. W okolicy, w której działa kapela, w której pracuję, nie brakuje takich "sobotnich remizowych artystów", którzy - abstrahując od zaniżania stawek za dżoba - przyzwyczajają ludzi do tego, że wszystkie dodatkowe historie, z naciskiem na darmowe dedykacje i granie do 8.00 rano w niedzielę - są za free.

A to głupota jest, i tyle.









Odpowiedz
(09-25-2012, 08:29 AM)Sobass napisał(a):
(09-25-2012, 07:44 AM)motyx napisał(a): W momencie kiedy przestanie mi się chcieć po prostu z tego zrezygnuję. Granie chał to nie jest moje główne źródło utrzymania i szczerze mówiąc nie widzę siebie robiącego to dalej za 10 lat.

To lepiej dziś zrezygnuj.

Dlaczego ?
Odpowiedz
Dedykacje to fajna sprawa bo dodatkowo można odłożyć jakiś bok na zapasowe kable albo flaszkę na próbie.
Szczerze mówiąc my jakoś nie nalegamy żeby nam płacono za dedykacje, ale jeśli ktoś proponuje to czemu nie.
Odnośnie chęci do grania wesel itp. to mam tak że przed weselem to mi się nawet chce, ale po to jestem tak padnięty że chcę żeby sezon na kopanie ogródka u babci siem skończył. Tak miałem w niedziele. Smile
Fender Jazz Bass Deluxe FMT5 => MM Stingray5 => Cort GB5 Custom => Aguilar TH700 + PTC Audio Lil'B 115 + 112


Odpowiedz
(09-25-2012, 08:46 AM)motyx napisał(a):
(09-25-2012, 08:29 AM)Sobass napisał(a):
(09-25-2012, 07:44 AM)motyx napisał(a): W momencie kiedy przestanie mi się chcieć po prostu z tego zrezygnuję. Granie chał to nie jest moje główne źródło utrzymania i szczerze mówiąc nie widzę siebie robiącego to dalej za 10 lat.

To lepiej dziś zrezygnuj.

Dlaczego ?

Masz napisane w następnym zdaniu.
Zgadzam się z Sobassem w pełni i zasadzie nie ma co do tej wypowiedzi dodać.
Jedyne w czym bym się odniósł to czy:
a/ chcesz się rozwijać i robić swoje aranże - jedź na jazz juniors.
b/ grasz wesele, żeby zarobić pieniądze - patrz post sobassa.
I wcale jedno nie wyklucza drugiego.
Odpowiedz
(09-25-2012, 11:02 AM)franz napisał(a):
(09-25-2012, 08:46 AM)motyx napisał(a):
(09-25-2012, 08:29 AM)Sobass napisał(a):
(09-25-2012, 07:44 AM)motyx napisał(a): W momencie kiedy przestanie mi się chcieć po prostu z tego zrezygnuję. Granie chał to nie jest moje główne źródło utrzymania i szczerze mówiąc nie widzę siebie robiącego to dalej za 10 lat.

To lepiej dziś zrezygnuj.

Dlaczego ?

Masz napisane w następnym zdaniu.
Zgadzam się z Sobassem w pełni i zasadzie nie ma co do tej wypowiedzi dodać.
Jedyne w czym bym się odniósł to czy:
a/ chcesz się rozwijać i robić swoje aranże - jedź na jazz juniors.
b/ grasz wesele, żeby zarobić pieniądze - patrz post sobassa.
I wcale jedno nie wyklucza drugiego.

Czegoś tu nie rozumiem. W jakim następnym zdaniu mam napisaną odpowiedź na moje pytanie ?
Gram na weselach, żeby zarobić pieniądze i jednocześnie się rozwijam robiąc swoje aranże do piosenek granych na tychże. Nie wiem gdzie tkwi problem, skoro napisałem, że jest popyt na takie granie. Dla mnie zarabianie pieniędzy i czerpanie z tego przyjemności nie musi od razu oznaczać alternatywy. Jeżeli chodzi o ten dodatkowy 1% przychodu, który odpuszczamy nie biorąc pieniędzy za dedykację, to tak jak pisałem wcześniej. Traktujemy to jako "inwestycje" tworząc taki nasz wizerunek, a nie inny.

Odpowiedz
No i o ten wizerunek chodzi Sobassowi, bo jego zdaniem (nie moim, ja zdania w tej kwestii nie mam) tworzycie zły wizerunek zespołów.

Prawda jest taka, że obecnie większym zagrożeniem dla rynku są DJe i stale aktywni dyskietkowcy (którzy dyskietki zmienili na miniole)
Bo po co ma ktoś płacić 4koła za 5 osób na żywo, jak 3 osoby zagrają za 2500-3000 a za 1500 przyjedzie DJ i też będzie impreza?
Odpowiedz
(09-25-2012, 11:29 AM)mazdah napisał(a): No i o ten wizerunek chodzi Sobassowi, bo jego zdaniem (nie moim, ja zdania w tej kwestii nie mam) tworzycie zły wizerunek zespołów.

Prawda jest taka, że obecnie większym zagrożeniem dla rynku są DJe i stale aktywni dyskietkowcy (którzy dyskietki zmienili na miniole)
Bo po co ma ktoś płacić 4koła za 5 osób na żywo, jak 3 osoby zagrają za 2500-3000 a za 1500 przyjedzie DJ i też będzie impreza?

To jest temat na inną dyskusję Smile (swoją drogą niezłe stawki są na Twoim terenie, jeśli mają potwierdzenie w rzeczywistości)

Ja mam odczucie, że Sobass jest zły, bo uważa, że psujemy rynek nie biorąc pieniędzy za dedykacje. No bo skoro my nie bierzemy, wieść się rozniesie, ludzie nie będą chcieli dawać też innym zespołom, na innych imprezach.

To czy można podciągnąć takie działanie pod psucie rynku to jak mi się wydaje już subiektywna ocena.
Odpowiedz
Ostatnio byłem na weselu, gdzie grał DJ i... pobił każdy zespół jaki widziałem do tej pory.
Odpowiedz
(09-25-2012, 12:05 PM)barabas napisał(a): Ostatnio byłem na weselu, gdzie grał DJ i... pobił każdy zespół jaki widziałem do tej pory.

U mnie hierarchia wygląda tak:
dobry zespół live>dobry dj>słaby dj>słaby zespoł live>dyskietkowcy i udawacze
Odpowiedz
(09-25-2012, 12:02 PM)motyx napisał(a): To czy można podciągnąć takie działanie pod psucie rynku to jak mi się wydaje już subiektywna ocena.

Akurat nie do końca, walka ceną lub oferowanie usług płatnych za darmo, po to by tylko "wygrać" konkurencję na takim rynku jak usługi muzyczne nosi znamiona psucia rynku. Akurat na tym rynku należałoby walczyć jakością usługi, a nie darmowymi ficzerami. Dziwne też, że u Sobassa dedykacje to 20% dochodu, a u Ciebie 1% Cool

Odpowiedz
No to wbiję kij w mrowisko...

Jak byście ocenili praktyki fotografa, który robiąc zdjęcia na ślubie zbiera w kieszeń (poza umową) kasę za zrobienie zdjęć gościom w różnych konfiguracjach. Nie chcę tu poruszać tematów podatkowych jakby co (choć to w sumie też temat, jak każdy inny) Smile
Gram na nerwach.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 10 gości