Fender B-HOOD
(10-27-2013, 06:30 PM)groza napisał(a): Dwa - na targach. Czwórki - fatalne były.

A w porównaniu ze Squierami VM? I jakbyś napisał parę słów, na czym polegała ich fatalność... Może mi GAS rozwiejesz Wink
Odpowiedz
Teraz na żywo można posłuchać Fenderów JAACy i Unklefuckera
http://www.polskieradio.pl/9,Trojka
Ibanez Blazer-Maruszczyk Elwood--AMP BH420--112 NoisyBox(Fatailpro)--Aphex Punch factory-Chaos Hotcake drive.
Odpowiedz
Sądzę, że temat ten tyczy się większości nowych wioseł. Te dwa Modern Playery które macałem (TeleBass i Jazz 4) były "tępawe" brzmieniowo. Częściowo przez humbuckery, częściowo nie wiem przez co, ale wydaje mi się, że to typowa bolączka nowych wioseł.

Nie wydaje mi się, żeby Fender MP wypadł gorzej od Squira VM. Oczywiście jeżeli ktoś (tak jak ja) po prostu woli single, to oczywistym jest że sound z humbuckerów będzie go wkurwiał i wyda mi się mniej atrakcyjny. Trzeba tylko wiedzieć dlaczego.

Jakość budżetowych wioseł drastycznie poszła w górę. Porównywanie nowego Squiera VM czy CV z 15 letnim meksykańskim Fenderem może wypaść mocno na niekorzyść Fendera. Ale porównajcie go z 15 letnim Squierem i będzie od razu jasne skąd różnica w cenie. Nowe meksyki naprawdę grają, zwłaszcza seria Classic czy RoadWorn. Ciężko powiedzieć jak utrzymają swoją wartość, ale jestem raczej optymistą w tej kwestii, skoro obecnie wszyscy się podniecają biednie wykonanymi z najtańszych wówczas materiałów japońskimi, nieudolnymi, niskobudżetowymi kopiami, na które 20 lat temu nikt nie chciał spojrzeć, chyba że pod kątem przybicia ich do ściany Big Grin Big Grin
Odpowiedz
(10-27-2013, 07:31 PM)mazdah napisał(a): Jakość budżetowych wioseł drastycznie poszła w górę. Porównywanie nowego Squiera VM czy CV z 15 letnim meksykańskim Fenderem może wypaść mocno na niekorzyść Fendera. Ale porównajcie go z 15 letnim Squierem i będzie od razu jasne skąd różnica w cenie. Nowe meksyki naprawdę grają, zwłaszcza seria Classic czy RoadWorn. Ciężko powiedzieć jak utrzymają swoją wartość, ale jestem raczej optymistą w tej kwestii, skoro obecnie wszyscy się podniecają biednie wykonanymi z najtańszych wówczas materiałów japońskimi, nieudolnymi, niskobudżetowymi kopiami, na które 20 lat temu nikt nie chciał spojrzeć, chyba że pod kątem przybicia ich do ściany Big Grin Big Grin

Prawda!!!
Wielu nie chce jej jescze przyjac - glownie kierujac sie zaslyszanymi w internecie "prawdami objawionymi"...
Odpowiedz
(10-27-2013, 07:31 PM)mazdah napisał(a): Sądzę, że temat ten tyczy się większości nowych wioseł. Te dwa Modern Playery które macałem (TeleBass i Jazz 4) były "tępawe" brzmieniowo. Częściowo przez humbuckery, częściowo nie wiem przez co, ale wydaje mi się, że to typowa bolączka nowych wioseł.

Nie wydaje mi się, żeby Fender MP wypadł gorzej od Squira VM. Oczywiście jeżeli ktoś (tak jak ja) po prostu woli single, to oczywistym jest że sound z humbuckerów będzie go wkurwiał i wyda mi się mniej atrakcyjny. Trzeba tylko wiedzieć dlaczego.

Jakość budżetowych wioseł drastycznie poszła w górę. Porównywanie nowego Squiera VM czy CV z 15 letnim meksykańskim Fenderem może wypaść mocno na niekorzyść Fendera. Ale porównajcie go z 15 letnim Squierem i będzie od razu jasne skąd różnica w cenie. Nowe meksyki naprawdę grają, zwłaszcza seria Classic czy RoadWorn. Ciężko powiedzieć jak utrzymają swoją wartość, ale jestem raczej optymistą w tej kwestii, skoro obecnie wszyscy się podniecają biednie wykonanymi z najtańszych wówczas materiałów japońskimi, nieudolnymi, niskobudżetowymi kopiami, na które 20 lat temu nikt nie chciał spojrzeć, chyba że pod kątem przybicia ich do ściany Big Grin Big Grin

Rozumiem, że jesteś hipstere i lubisz mieć zdanie na przekór... ale...
Nie pisz proszę nieprawdy...

Jakość Japońskich kopii była tak wysoka, że przyczyniła się do upadku Fendera w latach 80siątych. Specjaliści Fendera byli załamami wysoką jakością japońskich instrumentów... a kiedy zamówili u nich kopie swoich wyrobów dostali ich zdaniem lepiej wykonane od oryginałów... i tak powstał Fender Japan. To są fakty opisane przez Tonego Bacona i innych w monografiach Fendera...
A współczesne Fendery drogie, amerykańskie i dobrze wykonane po prostu są głuche jak pień... nie jest to jeszcze co prawda poziom Warwicka bo to dużo lepsze konstrukcje od zamulaczy... ale szału nie ma nawet w Custom Shopie...


1978 MIA Fender Jazz Bass Ash Maple BA II, 1973 MIA Fender Jazz Bass Fretless Alder Rosewood BA II, 1979 MIA Fender Precision Bass Alder Rosewood BA II, 1979 MIA Fender Precision Bass Ash Rosewood BA II, 1972/1988 Custom Fender/Ibanez Jazz Bass Fretless BA II-> Phil Jones, Monster and George'L Cables -> Futube Custom Preamp, Futube modified: DEMETER HBP-1 Tube Bass Preamplifier, SWR SM900, SWR GrandPrix, SWR Interstellar Overdrive; Ampeg SVT II Pro, Marshall JMP1, Fender MB1200 PowerAmp; Groove Tubes SE II, 1970 Hiwatt DR103, 1975 Sound City 50B Plus -> Aguilar GS 210, Aguilar GS 410, Aguilar GS 115, Hiwatt Custom 4x12, Fender ToneMaster Custom Shop 2x12 with Fane Spk, Fender Rumble Custom Shop 4x10, Ampeg SVT-810AV, SOS Audio Upgrades Buss Compressor

[Obrazek: 1218859243852_f.jpg]
Odpowiedz
Żeby nie było że wyrażam się negatywnie i jestem uprzedzony do japońskich wioseł (a jestemWink
Przytoczyłem jedynie fakty. Kolejnym faktem jest to, że przy nakładzie pracy Mateusza te wiosła zaczynają naprawdę grać, co potwierdzi każdy właściciel. Cena instrumentów jest taka, jaką gotowi są ludzie zapłacić.

Zgadzam się niestety w kwestii nowych amerykańskich fenderów "prosto z półki", wiem bo miałem i macałem kilka innych. Kwestia tego jak te wiosła będą zachowywać się po kilku latach intensywnego grania jest otwarta. Stawiam na to, że będzie coraz lepiej. A nawet i przy obecnym stanie, można wziąć pierwsze lepsze wiosło prosto ze sklepu i iść grać koncert np. ze Stonesami (jeżeli nazywa się Darryl Jones).

Lata 80 to rozkwit japońskiej myśli lutniczej (a raczej rzemiosła niż myśli) i akurat w tej kwestii moim zdaniem do dziś nie mają sobie równych (Korea szybko się uczy i dogania). Ale Ibanez Blazer czy Roadstar to były budżetowe wiosła dla początkujących - mało popularne nawet w Japonii. To, że upodobał je sobie Phil Lynott świadczy o tym że były niezłe. Zresztą sam miałem Blazera i uważam, że był świetny jak za cenę 1200zł którą za niego dałem.
Ale Allan Woody grał także na chińskim Eipiphonie EB-3, więc nie wiem czy to jakiś wyznacznik zajebistości chińskich Epiphonów.
Odpowiedz
W czym widziałbyś przyczynę takiego spadku jakości we współczesnych produkcjach amerykańskich ?
Wydaje mi się że ciężej spotkać japońskiego obdartego i lecącego rdzą japończyka niż amerykańca, to są moje zapatrywania po częstych oględzinach np. e-bay. Ciekawi mnie czy po prostu nie używano lepszych komponentów, no ale to tylko moje podejrzenia.
Ibanez Blazer-Maruszczyk Elwood--AMP BH420--112 NoisyBox(Fatailpro)--Aphex Punch factory-Chaos Hotcake drive.
Odpowiedz
(10-27-2013, 07:43 PM)Paul napisał(a):
(10-27-2013, 07:31 PM)mazdah napisał(a): Jakość budżetowych wioseł drastycznie poszła w górę. Porównywanie nowego Squiera VM czy CV z 15 letnim meksykańskim Fenderem może wypaść mocno na niekorzyść Fendera. Ale porównajcie go z 15 letnim Squierem i będzie od razu jasne skąd różnica w cenie. Nowe meksyki naprawdę grają, zwłaszcza seria Classic czy RoadWorn. Ciężko powiedzieć jak utrzymają swoją wartość, ale jestem raczej optymistą w tej kwestii, skoro obecnie wszyscy się podniecają biednie wykonanymi z najtańszych wówczas materiałów japońskimi, nieudolnymi, niskobudżetowymi kopiami, na które 20 lat temu nikt nie chciał spojrzeć, chyba że pod kątem przybicia ich do ściany Big Grin Big Grin

Prawda!!!
Wielu nie chce jej jescze przyjac - glownie kierujac sie zaslyszanymi w internecie "prawdami objawionymi"...

Rozumiem, że ograłeś setki Fenderów i przynajmniej raz na dwa lata jesteś na Music Messe albo innej tego typu imprezie śledząc rynek... Ogrywasz instrumenty wystawiane w co większych sklepach muzycznych europy i regularnie odwiedzasz np Mroka aby porównać to z japońskimi nieudolnymi kopiami... ach i masz jeszcze umiejętności i doświadczenie aby wysłyszeć wszystkie niuanse brzmieniam, którymi się te instrumenty różnią. Większość z nich nagrywasz w studio i prowadzisz statystyczne porównania.
Super!

(10-27-2013, 08:00 PM)obserwacja napisał(a): W czym widziałbyś przyczynę takiego spadku jakości we współczesnych produkcjach amerykańskich ?
Wydaje mi się że ciężej spotkać japońskiego obdartego i lecącego rdzą japończyka niż amerykańca, to są moje zapatrywania po częstych oględzinach np. e-bay. Ciekawi mnie czy po prostu nie używano lepszych komponentów, no ale to tylko moje podejrzenia.

W używaniu księgowej zamiast lutników na stanowiskach kierowniczych. Fatalne lakiery, przeciętne drewno, wytan np na stali i innych metalach stosowanych na hardware. Uproszczenia konstrukcyjne w postaci np wielkich basenów pod pickguardami itd.
(10-27-2013, 06:14 PM)JAACA napisał(a):
(09-21-2013, 12:01 AM)Alfik napisał(a):
(09-20-2013, 11:43 PM)herp napisał(a):
(09-20-2013, 11:08 PM)Alfik napisał(a):
(09-20-2013, 05:00 PM)DEFENCE napisał(a): Tak, bo możesz na nim ustawić więcej brzmień niż na jazzie. O taką uniwersalność mi chodziło.
Poza tym przyzwyczajenie słuchacza, realizatora i muzyka do pewnego kanonu brzmienia basu jest śmieszne. Jest sporo zespołów gdzie bas brzmi nieszablonowo i jakoś sobie radzą.

Oczywiście może Ci się ten instrument podobać bardziej niż precision lub jazz bass. Nic mi do tego. Merytorycznie piszesz niestety nieprawdę. Aktywna elektronika i prosty korektor półkowy (zwykle baxandalla) wbudowany do instrumentu nie zwiększa jego uniwersalności. Ten sam efekt brzmieniowy zwykle znacznie wyższej jakości i pozbawiony artefaktów pod postacią szumów i ograniczenia dynamiki instrumentu można uzyskać dedykowanymi urządzeniami zewnętrznymi. Ponadto jak wiadomo z fizyki na basie jednoprzetwornikowym nawet jeśli mamy do dyspozycji przełącznik kombinacji cewek uzyskamy dużo mniej różnorodnych i charakterystycznych brzmień niż na typowym basie dwu przetwornikowym. Wynika to grubsza z faktu, iż w danym miejscu dla danej struny przetwornik jest w stanie zebrać tylko jeden rozkład tonów składowych. Patrząc na to z punku widzenia fizyki najuniwersalniejszym rozwiązaniem była by para przesuwanych przetworników ala Guy Pratt signature.
Ponadto Humbuckery z racji swej konstrukcji są znacznie mniej wrażliwe na artykulacje grającego.
Oczywiście bardzo lubię instrumenty Ibaneza z serii ATK na którym ewidentnie wzorują się konstruktorzy Fendera. Sprawdzają się w studiu zwłaszcza do rocka. Natomiast stwierdzenie, iż jest to instrument bardziej uniwersalny niż jazz bass jest mocnym nadużyciem.

Podpisuję się pod tym obiema krzywymi nogami.

Z jazza przecież wykręcisz więcej soundów niż z MM. To że masz eq nie znaczy ze wykrecisz wiecej, bo brzmienie zostanie to samo. W jazzie neckowy i bridgowy Pickup brzmią przecież diametralnie inaczej..A tak jak Alfik pisze, proste układy aktywne w basach więcej krzywdy niż dobrego robią. Nie da się w basie (poza pewnymi wyjątkami e.g. Fodera) zabudować dobrze brzmiącego preampu. Jest na to za mało miejsca.

Preampy jako takie powstały, jak to sam mistrz wycieruch sceniczny Marcus Miller powiedział, dla muzyków sesyjnych, którzy grali DUŻO sesji w krótkim czasie w obrębie np. NYC i nie mieli czasu targać ze sobą wzmacniacza. Wtedy wpinali basówkę w stół, odpalali preamp w basie i grali. Do takich zastosowań to działało. Haj Faj soundu na tym nie uzyskasz.

Nie na darmo Fender MM ma wyłącznik active/passive. I podejrzewam, że sam Marcus jak nie musi - preampu nie odpala.

Edyta:

Ponadto Alfik kiedyś mówił jaki jest cel istnienia MM. To bas dla ludzi grających dużo slapem i palcami naprzemiennie. Na Jazzie nie ma takiej kompresji jak na MM i zmiana technik skrajnie zmienia dynamikę i głośność. Na MM można swobodnie grać i klangiem i paluchami bez kręcenia gałami - głośność zostaje taka sama...

Jacku - miejsca na niezły preamp może by i wystarczyło problemem natomiast jest zasilanie do niego - porządny zasilacz się nie zmieści. Pozostaje bateryjka - czyli musimy konstruować urządzenia mało żrące prąd - co za tym idzie Lampy, klasa A, wysokonapięciowe tranzystory to wszystko odpada.... Najlepszy preamp na jakim grałem zrobił Solarton. Brzmiał lepiej niż większość wzmacniaczy ze średniej półki, ale ograniczeń zasilania nie przeskoczysz...

MM był konsultowany przede wszystkim z Luisem Johnsonem. Ten Mistrz potrzebował basu, na którym właśnie da się na raz grać z palca i z kciuka bez kręcenia gałami. Cel osiągnięty idealnie.

Alfik - sorry za offtop - ale jak się ma elektrownia w Walu do tego co piszesz o układach aktywnych w basach ?

Tej elektroniki za bardzo nie da się zrobić nie onboard. Wall jest to jedyne wiosło, w którym elektronika onboard IMO ma sens. Jest tam coś na kształt miksera, który miksuje na wyjściu sygnał z każdej z wielu cewek wallowskich pickupów. Uzyskujesz nieosiągalne inaczej brzmienie mimo, że nie da się uzyskać takiej jakości jak w urządzeniach outboard to ma to swoje uzasadnienie.

1978 MIA Fender Jazz Bass Ash Maple BA II, 1973 MIA Fender Jazz Bass Fretless Alder Rosewood BA II, 1979 MIA Fender Precision Bass Alder Rosewood BA II, 1979 MIA Fender Precision Bass Ash Rosewood BA II, 1972/1988 Custom Fender/Ibanez Jazz Bass Fretless BA II-> Phil Jones, Monster and George'L Cables -> Futube Custom Preamp, Futube modified: DEMETER HBP-1 Tube Bass Preamplifier, SWR SM900, SWR GrandPrix, SWR Interstellar Overdrive; Ampeg SVT II Pro, Marshall JMP1, Fender MB1200 PowerAmp; Groove Tubes SE II, 1970 Hiwatt DR103, 1975 Sound City 50B Plus -> Aguilar GS 210, Aguilar GS 410, Aguilar GS 115, Hiwatt Custom 4x12, Fender ToneMaster Custom Shop 2x12 with Fane Spk, Fender Rumble Custom Shop 4x10, Ampeg SVT-810AV, SOS Audio Upgrades Buss Compressor

[Obrazek: 1218859243852_f.jpg]
Odpowiedz
Zawsze chodziło, żeby było jak najszybciej i jak najtaniej - przy masowej produkcji to normalne.
Po prostu materiały były lepsze albo technologia na tyle nierozwinięta, że nie dało się czegoś zrobić taniej.
Obecnie mamy technologię przy której można robić parówki bez mięsa, stal bez metalu, drewno bez drzewa, a ogórki dojrzewają w kilka dni - to się odbija na jakości. Musi, niestety.
Odpowiedz
(10-27-2013, 04:19 PM)OMSON napisał(a): W trybie 2xsingle też grałeś? Bo jakoś nie wierzę Wink

Też, jakoś to tak brzmiało... na siłę. Nie wiem, wykastrowany strasznie był. Nie lubię w sumie pisać o brzmieniu, mnie generalnie nie porwał Smile
Odpowiedz
Odkąd prowadzę działalność (a prowadzę dopiero od czerwca). Było u mnie conajmniej 10-15 zdziwionych, którzy przyjechali na oględziny biorąc ze sobą swojego Fendera "USA" Albo "Mehiko" czy z jakimiś squierami. Każdy z nich wyjechał z Japońcem. Myślę, że sprzęt, którym dysponuje w swoim lokalu pozwala obiektywnie ocenić brzmienie każdego instrumentu wg. różnych preferencji i stylu muzyki.

Jakoś wykonania MIJ pozostawiała do życzenia tyle samo co jakość fendera USA w tych latach. Trzeba poprawiać, czasem bardzo dużo rzeczy, czasem parę pierdół.

Jeśli porównywać jakiegoś starego japońca, którego ktoś miał 30 lat w dupie - pare razy zmienił struny, elektronika się sypie, struny są pół cm nad gryfem, w kieszeni są jakieś kawałki bindingu a pikapy zapadły się od środka do nowej gitary za 2 klocki to faktycznie taki staruch to przy nim porażka i udręka dla muzyka.

Co innego jak się odżałuje i odda wiosło do lutnika, żeby zrobił co trzeba. (Do takiego co wie co trzeba zrobić)

Te gitary mają potencjał, są wykonane ze znakomitego drewna, pokrytego dobrym lakierem. W tańszych budżetówkach zdarzał się słaby osprzęt, który warto wymienić ale większość gitar ma osprzet i pikapy porównywalne jakości obecne nowe gitary za 2000-4000zł. No i te gitary przede wszystkim już grają od 30 lat i to robi dużo.

Ale ja jestem handlarzem.
Odpowiedz
Ale ja się zgadzam ze wszystkim co napisałeś. I naprawdę doceniam wkład pracy i jakość tych basów.
Znakomite drewno i dobry lakier były na tyle dostępne i tanie, żeby taśmowo trzaskać takie właśnie budżetowe basy.
Dodatkowo japońska kultura pracy, dzięki której to wszystko po 30 latach nadal działa i jest dobrze spasowane.

Ale nadal obstawiam przy swoim - to nie jest jakaś rewolucja. Po prostu solidna robota japońców i doskonałe przygotowanie instrumentu do grania w Restauracji Smile

EDYTA: Ale znowu odwaliliśmy offtopa. Koniec tematu, przynajmniej w tym miejscu.
Odpowiedz
Że jest spasowane to bym nie powiedział;D

Chodzi o to, że wtedy było dobre drewno, było łatwo dostępne i można było je pakować nawet do budżetówek z puszkowanymi kluczami i mostkami z dwoma siodełkami...

Prawda jest taka, że niestety dobre drewno się kończy. To co zostało jest trzymane w magazynach fabryk pod ścisłą ochroną (szczególnie. palisander, heban, pao ferro, które są trzymane w klatkach w fabryce martina). A taką olche czy palisander (który jest bejcowany żeby był ciemny i wyglądał na taki 2 klasy lepszy) to można sobie w dupe wsadzić.

Jak jest dobre drewno, lakier i dobra konstrukcja, to pikapy, klucze, mostek mozna wymienic. Chociaż nie wiem po co wymieniać stalowy mostek z mosiężnymi siodełkami, pikapy alnico i wielkie klucze gotoha.
Jak tu:

[Obrazek: grMk2eKh.jpg]

[Obrazek: OwbyxL1h.jpg]

[Obrazek: uacDBo7h.jpg]
Odpowiedz
Jjjjaki ładny. mrgreen
P O Z I O M
Z A D O W O L E N I A
D O M A N A
[Obrazek: 5oTDjh4.png]
Odpowiedz
(10-27-2013, 07:06 PM)OMSON napisał(a):
(10-27-2013, 06:30 PM)groza napisał(a): Dwa - na targach. Czwórki - fatalne były.

A w porównaniu ze Squierami VM? I jakbyś napisał parę słów, na czym polegała ich fatalność... Może mi GAS rozwiejesz Wink

Szkoda kasy. Brzmiały na poziomie stagga, w jednym był wypaczony gryf i pomimo wysokiej akcji brzęczał od któregoś tam progu wzwyż. Drugi bez wadliwegu gryfu, ale też lipa.

To były instrumenty na stoisku fendera - te basy były wtedy nowością.

W ogóle ograłem wtedy sporo gitar i z fendera to najfajniej IMO się bronił zwykły roadworn, taki chujowo blady czerwony.
(10-27-2013, 07:58 PM)mazdah napisał(a): Kwestia tego jak te wiosła będą zachowywać się po kilku latach intensywnego grania jest otwarta. Stawiam na to, że będzie coraz lepiej.

Trzeba przeboleć pierwsze 2-3 lata IMO. Tzn jak nie gra to nie ma sensu, ale jak jest ok, to z czasem się poprawi na pewno - jeśli to nowy instrument.

Patriot od początku grał dobrze, ale teraz moim zdaniem gra wyraźnie lepiej. Po zmianie podstrunnicy (lakierowanie całości od nowa) zaraz po to strasznie mało środka się zrobiło ale po jakimś miesiącu czy dwóch mu przeszło i gra teraz lepiej niż poprzednio, jakoś tak zaczyna lepiej grać na starych strunach itp.

Comodous był bardzo intensywnie grany i też się zmienił na plus.

Wyjątkiem jest precel który od początku gra rewelacyjnie - akustycznie to najlepszy bas jaki mam i chyba najlepszy na jakim w życiu grałem.

Tylko on był zrobiony parę lat temu i jako półprodukt leżał w magazynie. Chłopaki z mayo mówią, że to normalne i nowa gita potrzebuje chwili by pokazać pełen potencjał.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 10 gości