07-22-2012, 05:25 PM
O_O Nie doczytałem dokładnie i wyszło zabawnie. Za bardzo skupiłem się na pierwszej próbce, Asha osłuchałem tylko raz. Teraz zrobiłem to jeszcze kilka razy i faktycznie brzmienie naturalniejsze niż z Ampega, chociaż dalej dalekie od tego, za co byłbym skłonny wydać złociaki. Może specyfika ustawienia sprawiła, że strzeliło mi na uszy placebo. A może to po prostu Fender tak na mnie działa
(tak, nabyłem własnego, amerykańca nawet, i nijak nie umiem się przekonać do wielbionych przez wielu fenderków).
