10-08-2013, 06:57 PM
(10-08-2013, 03:16 PM)Basstard napisał(a): Proszę bardzo, przytaczam, choćby i samemu sobie:
Kiedyś, lata temu, miałem Yamahę BBG5S. Sympatyczna, niedroga piątka. Byłem podówczas fanem aktywnej elektrowni, egzotyków itd. a Warwick był jednym z moich marzeń. I raz, gdy ułamał mi się kawałek siodełka i musiałem zawieźć bas do lutnika, potrzebowałem pożyczyć inny instrument na ważną próbę. A kolega (pamiętacie Muodego?) miał właśnie Warwicka - i to takiego Thumba BO 5. Borzesztymój, jaki ja byłem podniecony. Podążałem na próbę myśląc, że zmiażdżę wszystkim mosznę brzmieniem. Dotarłem na TO SAMO miejsce, w którym mieliśmy próby, podpiąłem Thumba pod TEN SAM piec co zawsze, NIC nie zmieniałem w ustawieniach... Zaczynamy grać. I... nic. Basu nie ma. Podgłośniłem. Z głośników zaczął lać się muł. Pokręciłem gałkami w basie, pokręciłem gałkami w głowie... Znów nic - tzn. jest jakieś buczenie w tle, zero definicji, zero wyrazistości. Podbiłem środek i górę - bas zrobił się słyszalny, ale strasznie brzydki. Okropna, sucha, odklejona górka, środek brzydki, nosowy, sztucznie wyciągnięty (bo Thumb sam w sobie jej nie miał)... coś strasznego. Przemęczyłem się przez tę próbę potwornie. Potem odebrałem Yamahę od lutnika... i na następnej próbie znów było dobrze. Niedrogi (ok. 1700zł jako nówka) tajwański basik ZJADŁ kilkukrotnie droższe "butikowe cudo". I nawet nie beknął.
I CO TERAS
Przeczytałem!

Nie spełniłeś wymogów obiektywnego testu - wzmacniacz był ustawiony pod yamahę więc czemu sądziłeś, że zupełnie inne, mega swoiste, wiosło na nich zabrzmi?
Jestem w trakcie przesiadki z precyzji na EB-0 (jestę hipsterę

"Zjadanie" jednych gratów przez inne to śliski temat.
