(03-17-2015, 07:57 AM)Mateusz napisał(a): Tu się 100% zgadzam, ale ani jesdno ani drugie nie jest lepsze.
Stare basówki graja brudno, gdzieś tam brzęczy mniej, gdzieś bardziej, na 12 porogu E jest w chuj mięsa a na 2 gim progu D ten sam dźwięk jest cieniutki. W nowoczesnych gitarach jest często fortepian i te dwa dźwieki brzmią bardzo podobnie. Są ludzie, którzy oczekują takiego brudu i "życia"w brzmieniu no i są ludzie, którzy chcą mieć hifi fortepian przy mega niskiej akcji np. jakiś solista jazzowy.
Wiesz co, ten brud czy inne dziwne słowa to akurat kwestia typowych hambakierów z gatunku bartolini a nie NTB - IMO.
Miałem wiele basów takich i tach, w trzech przypadkach miałem humby/single rozłączane (emg i nordstrand). Na hambaku jest wyraźnie ścięty atak i prucie flaków - sound pt Pilich z górą z preampu. To IMO determinuje brzmienie najbardziej.
Ja na tym grac nie umiem, mi jest potrzebny singiel (ew. mm/p), który nie ma takiej masy ale jest dziabnięcie przy ataku i góra bez potrzeby używania preampu. DC zamieniam z tego powodu zresztą na big single - kompletnie nie używam z trybu HB a wolałbym mieć większy poziom sygnału.
Jedyny bas pasujący do definicji fortepian na którym grałem to był ZON (bolt-on ze zwykłym mostkiem) - grafitowy gryf był tak sztywny że bas nic absolutnie kompletnie nie brzęczał. Nawet po zestrojeniu o tercję w dół dalej wszystko wybrzmiewało - genialna sprawa jak się gra w obniżonych strojach albo takie klekoty jak Webster ale dla mnie był zdecydowanie za równy i czysty.
Ja mam wrażenie, że w mayo to połączenie gryfu i mostka - nie mogę się doczekać boltona ale z mostkiem z customów. Ten most jest wielkim kawałkiem mosiądzu wpuszczonym dosyć głęboko w korpus. Następny w kolejce eksperymentów będzie jazz z wengie
