10-28-2015, 09:04 AM
(10-27-2015, 09:59 PM)Ukasz napisał(a): A ja mam Pany pytanie, które spędza mi sen z powiek... Sprawa jest grubsza, bo i o grubszą kasę chodzi. Mianowicie, stoję przed kupnem nowego basidła.Sandberg TM5 (jesion bagienny, klon na podstrunnicy, wysoki polysk) jest przede wszystkim świetnie wykonany, można ustawić go ekstremalnie nisko, zajebiście wygodny, bardzo uniwersalny brzmieniowo, zero brumu (pickupy delano to tak naprawde: J - dwie cewki, MM - cztery cewki ... nie wiem czy to standard, ale ja tak mam), piata struna urywa dupe, niezły preamp, choć zwykle i tak mam go na "0".
Strasznie jarają mnie Sandbergi. Miałem okazję ogrywać TM4 i byłem wniebowzięty, jednak coś mnie ciągnie do starych japońskich jazzów, które jednak są tylko w wersji 4-strunowej, a jednak chętniej bym przyjął 5.
W ostateczności jakoś bym sobie poradził z 4. Jednak nie wiem, czy kupić jeszcze w tym roku Japończyka, czy dołożyć około 1,5-2k na Sandberga - w grę wchodzi tylko model TM.
Z wad mogę podać mostek, który jest niewygodny w obsłudze (np, żeby przestawić menzurę trzeba odkręcić śrubkę imbusową, do odkręcenia której trzeba poluzować i przesunąć na mostku strunę /na marginesie Sandberg Electra kilka lat nowszy już ma nieco zmodernizowany mostek, bez tej wady, więc mozliwe ze nowsze juz maja ok/). Po przełączeniu w pasyw niestety słychać różnicę, brzmienie traci nieco blasku, ale za jest bardziej vintage.
Fender jazz bass 75RI (jesion, palisander na podstrunnicy), wykonanie równiez bardzo ok. Ustawiam go też dość nisko, ale nie tak nisko jak Sandberga, ponieważ jak sądzę zestawienie materiałów z jakich jest zbudowany i pickupów powoduje, że bardziej slyszalne jest tzw "klapanie". To zdecydowanie rockowe wioslo, zwłaszcza od kiedy zalożyłem Badassa, ale oczywiście wesele też na nim opierdolisz




