(07-21-2016, 09:27 AM)pinio napisał(a): Jaki z tego morał? Jak się człowiek nauczy w końcu grać, to może se darować drogie wypasione instrumenty i zacząć grać na beleczym
Mam wrażenie, że tak jest. Mieć i tak się wtedy już ma fajne graty, ale nie są wymogiem niezbędnym.
Jest też chyba coś w tym, że trzeba lubić grać na basie. Ścierański jak przyjechał pierwszego dnia to po zakończonym jamie (w klubie zostało z 10 osób może) powiedział "a ja sobie podepnę na momencik gitarę" - zaczął grać koncert jazzowy dla psa śpiącego na scenie. Siedzieliśmy do trzeciej rano, zrobił się z tego regularny koncert. W trakcie trwania pewien użytkownik forum włączył z powrotem PA i ze stoicką miną odparł "e, policja nie przyjedzie przed trzecią...."
Dzień później na zajęciach basowych zagrał w sumie kolejny koncert (nie było pytań z sali specjalnie) - 3 godziny grania i opowiadania. Pod koniec co drugiej osoby zapytał czy może pograć na ich basie bo bardzo ładny i on ma takiego tyko kurde brązowego, ale ten biały to ładniejszy...
Wieczorem tego samego dnia oczywiście zagrał swój regularny koncert.
Dzień później z Adrianem stwierdzili, że oni sobie pograliby trochę - więc na zajęciach zrobili dwie godziny koncertu na dwa basy.
Cztery koncerty (w tym jeden dla psa) w ciągu dwóch dni, oczywiście nie liczyłem występów na jamach.
Kiedy Panowie tak ostatnio mieli? Ja przyznam - nigdy... może dlatego gram chujowo?

On chyba naprawdę lubi tą grę na basie.
ps. - Alukramer zajebisty. Brzmiał jak normalny bas, tzn nie było wrażenia chujowości wynalazkowej z nurtu "no super brzmienie, ale masz fendera?" , ale miał ewidentnie w sobie masę takiego twardego metalicznego brzmienia. Fajna sprawa, przygarnąłbym.