08-20-2012, 08:52 AM
Wracając zaś na chwilę do tematu japońców dorzucę swoje 3 grosze: grałem na wielu (nie podam dokładnej liczby egzemplarzy), sam miałem dwa - Ibaneza Roadstera i Arię RSB, którą teraz ma Hanni (trzy, jeśli liczyć Geddy'ego) - i żaden nie brzmiał słabo. Wszystkie odznaczały się świetną jakością wykonania (wrażenie solidności), z każdego można było wyciągnąć fajne, rasowe brzmienie. Tak, większość miała dość kołkowate gryfy (z wyjątkiem Geddy'ego który ma najbardziej sportowy gryf, z jakim miałem do czynienia, ale nadal nie wiem, czy się liczy, bo nie jest to "rodowity" Japończyk tylko Fender MIJ), ale nigdy nie było to dla mnie większym problemem - brzmienie było ważniejsze a to zawsze było świetne. Relacja ceny do jakości - w każdym egzemplarzu bardzo fajna. Dlatego myślę, że mam prawo uważać Japońskie wynalazki za zdecydowanie godne uwagi i będę je w związku spożywczym polecał.
Rzekłem.
Rzekłem.