Liczba postów: 3078
Liczba wątków: 34
Dołączył: Jun 2010
Reputacja:
52
(10-27-2013, 11:22 PM)groza napisał(a): (10-27-2013, 07:06 PM)OMSON napisał(a): (10-27-2013, 06:30 PM)groza napisał(a): Dwa - na targach. Czwórki - fatalne były.
A w porównaniu ze Squierami VM? I jakbyś napisał parę słów, na czym polegała ich fatalność... Może mi GAS rozwiejesz 
Szkoda kasy. Brzmiały na poziomie stagga, w jednym był wypaczony gryf i pomimo wysokiej akcji brzęczał od któregoś tam progu wzwyż. Drugi bez wadliwegu gryfu, ale też lipa.
To były instrumenty na stoisku fendera - te basy były wtedy nowością.
W ogóle ograłem wtedy sporo gitar i z fendera to najfajniej IMO się bronił zwykły roadworn, taki chujowo blady czerwony.
(10-27-2013, 07:58 PM)mazdah napisał(a): Kwestia tego jak te wiosła będą zachowywać się po kilku latach intensywnego grania jest otwarta. Stawiam na to, że będzie coraz lepiej.
Trzeba przeboleć pierwsze 2-3 lata IMO. Tzn jak nie gra to nie ma sensu, ale jak jest ok, to z czasem się poprawi na pewno - jeśli to nowy instrument.
Patriot od początku grał dobrze, ale teraz moim zdaniem gra wyraźnie lepiej. Po zmianie podstrunnicy (lakierowanie całości od nowa) zaraz po to strasznie mało środka się zrobiło ale po jakimś miesiącu czy dwóch mu przeszło i gra teraz lepiej niż poprzednio, jakoś tak zaczyna lepiej grać na starych strunach itp.
Comodous był bardzo intensywnie grany i też się zmienił na plus.
Wyjątkiem jest precel który od początku gra rewelacyjnie - akustycznie to najlepszy bas jaki mam i chyba najlepszy na jakim w życiu grałem.
Tylko on był zrobiony parę lat temu i jako półprodukt leżał w magazynie. Chłopaki z mayo mówią, że to normalne i nowa gita potrzebuje chwili by pokazać pełen potencjał.
Normalka abstrachując od zmian w drewnie lakier schnie... tylko, że w mayo stosują dużo lepsze lakiery niż obecnie Fender...
1978 MIA Fender Jazz Bass Ash Maple BA II, 1973 MIA Fender Jazz Bass Fretless Alder Rosewood BA II, 1979 MIA Fender Precision Bass Alder Rosewood BA II, 1979 MIA Fender Precision Bass Ash Rosewood BA II, 1972/1988 Custom Fender/Ibanez Jazz Bass Fretless BA II-> Phil Jones, Monster and George'L Cables -> Futube Custom Preamp, Futube modified: DEMETER HBP-1 Tube Bass Preamplifier, SWR SM900, SWR GrandPrix, SWR Interstellar Overdrive; Ampeg SVT II Pro, Marshall JMP1, Fender MB1200 PowerAmp; Groove Tubes SE II, 1970 Hiwatt DR103, 1975 Sound City 50B Plus -> Aguilar GS 210, Aguilar GS 410, Aguilar GS 115, Hiwatt Custom 4x12, Fender ToneMaster Custom Shop 2x12 with Fane Spk, Fender Rumble Custom Shop 4x10, Ampeg SVT-810AV, SOS Audio Upgrades Buss Compressor
Liczba postów: 2419
Liczba wątków: 36
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
1
tania japońska podróba, badziew ze skleji
Mazdah ciekawe co e tych twoich MIA siedzi pod lakierem
tak jak w paczkach ampega MIA pod tolexem
Liczba postów: 3015
Liczba wątków: 21
Dołączył: Apr 2013
Reputacja:
10
Liczba postów: 906
Liczba wątków: 37
Dołączył: May 2010
Reputacja:
0
(10-27-2013, 10:49 AM)mazdah napisał(a): (10-27-2013, 10:34 AM)crazy napisał(a): (10-27-2013, 09:58 AM)herp napisał(a): To z Chin wynalazek jest. Cos miedzy Mehiko a Squierami. Ogrywałeś? Nie napisał niczego, co byłoby nieprawdą i co by wymagało ogrywania.
Jedynie słowo "wynalazek" nadaje zdaniu pejoratywny wydźwięk - dość niepotrzebnie. Taki może był zamiar producenta. Biorąc pod uwagę to, jak te gitary teraz są "nierówne", może już nie być tak kolorowo. Poza tym, przez te humby to są już całkiem inne gitary niż typowe jazzy czy PB. Możliwe że trafiają się dobre egzemplarze, ale w ciemno takiej gitary bym nie kupił, w przeciwieństwie np do Squiera VM.
Fender Jazz Bass Deluxe FMT5 => MM Stingray5 => Cort GB5 Custom => Aguilar TH700 + PTC Audio Lil'B 115 + 112
Liczba postów: 14517
Liczba wątków: 38
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
3
(10-27-2013, 07:31 PM)mazdah napisał(a): Nowe meksyki naprawdę grają, zwłaszcza seria Classic czy RoadWorn.
Z której serii jest sygnatura Watersa? Bo ostatnio ograłem i banan mi z ryja nie schodził. Bardzo fajny bas.
(10-27-2013, 07:31 PM)mazdah napisał(a): Ciężko powiedzieć jak utrzymają swoją wartość, ale jestem raczej optymistą w tej kwestii, skoro obecnie wszyscy się podniecają biednie wykonanymi z najtańszych wówczas materiałów japońskimi, nieudolnymi, niskobudżetowymi kopiami, na które 20 lat temu nikt nie chciał spojrzeć, chyba że pod kątem przybicia ich do ściany 
Nie zgodzę się. Już na początku lat 80. japońskie wiosła były bardzo uważane - aczkolwiek wtedy ludzie skłaniali się ku nowocześniejszym konstrukcjom. Ibanezy Musician, Arie z serii SB i Yamahy BB (która, abstrahując od wersji NTB, miała dość tradycyjną, fenderowską budowę) były wszędzie i ludzie je uwielbiali. Poza tym zachęcam, byś przy najbliższej okazji (mam nadzieję, że taka będzie) wziął w łapy mojego taniutkiego Ibaneza Roadstara fretlessa. Paru forumisiów już wzięło. Spytaj o wrażenia - powiedzą Ci.
(10-27-2013, 07:58 PM)mazdah napisał(a): Żeby nie było że wyrażam się negatywnie i jestem uprzedzony do japońskich wioseł (a jestem
Przytoczyłem jedynie fakty. Kolejnym faktem jest to, że przy nakładzie pracy Mateusza te wiosła zaczynają naprawdę grać, co potwierdzi każdy właściciel. Cena instrumentów jest taka, jaką gotowi są ludzie zapłacić. (...) Lata 80 to rozkwit japońskiej myśli lutniczej (a raczej rzemiosła niż myśli) i akurat w tej kwestii moim zdaniem do dziś nie mają sobie równych (Korea szybko się uczy i dogania). Ale Ibanez Blazer czy Roadstar to były budżetowe wiosła dla początkujących - mało popularne nawet w Japonii. To, że upodobał je sobie Phil Lynott świadczy o tym że były niezłe. Zresztą sam miałem Blazera i uważam, że był świetny jak za cenę 1200zł którą za niego dałem.
Ale Allan Woody grał także na chińskim Eipiphonie EB-3, więc nie wiem czy to jakiś wyznacznik zajebistości chińskich Epiphonów.
Fakty są takie, że to różnica brzmieniowa między np. Greco a równoletnim Fenderem oczywiście jest, natomiast jest dużo mniejsza, niż różnica w cenie. A jeśli porównasz tego Greco z nowym Fenderem prosto z półki, różnica też będzie, tylko zazwyczaj na korzyść Greco.
Mówiąc inaczej - wydając 7-8k na świetny egzemplarz 30-letniego Fendera, wydajesz te pieniądze bardzo dobrze i kupujesz bas, na którym (rzecz jasna po odrobinie lutniczej troski) nie będzie wstydu zagrać w jakimkolwiek studiu na świecie. Jednak wydając 2-2,5k na dopieszczonego i ustawionego Greco, Arię czy Fernandesa nie kupujesz basu, który jest 3-4 razy gorszy. Oczywiście nie będzie tak genialny jak oryginał (zakładając, że porównujemy z DOBRYM egzemplarzem Fendera, a kontrola jakości nigdy nie była ich mocnym punktem), ale nadal będzie to cholernie uczciwe wiosło, z którym można bez strachu ładować się do studia.
Liczba postów: 6633
Liczba wątków: 117
Dołączył: May 2010
Reputacja:
22
Nie ukrywam, że "FĘDER juesej" z lat 70 brzmi lepiej od przecietnego greco, gdybym tak nie twierdził - byłbym hipokrytą bo sam posiadam 6 szt. Jest to jednak różnica rzędy 10-15% "fajniej". Niestety 500% więcej trzeba zapłacić za wyremontowanego USA niż za wyremontowanego Japońca. A jak ktoś jest tak zajebisty, że wykorzysta te dodatkowe 15% i ma taki zajebisty sprzęt i nagrywa w tak zajebistym studio, że będzie różnica warta zapłacenia 5x wiecej kasy to wybór jest prosty. Ja nie wykorzystuje tych staruchów nawet w 0,5%, trzymam w domu raczej jako lokatę pieniędzy, bo pieniądze tracą na wartości a takie basówki wręcz przeciwnie.
Liczba postów: 3015
Liczba wątków: 21
Dołączył: Apr 2013
Reputacja:
10
10-28-2013, 10:03 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-28-2013, 10:05 AM przez mazdah.)
Ooo właśnie Basstard zapomniałem o sygnaturach!
Waters to zmodyfikowany Classic (tak jak RoadWorn). No i meksowy Marcus też zamiatał - a miałem porównanie z japońskim, zapewniam że meksykowi niczego nie brakowało.
Wiem też jak grają stare japońce, miałem i kochałem przecież Blazera BL800.
Jego mostek, klucze i pickupy do dziś uważam za jedne z genialniejszych konstrukcji ever.
O tym basie może wypowiedzieć się też Mateusz, bo przewinął się przez jego ręce.
Potrafię zrozumieć też, że stary Greco będzie dźwięczniejszy od nowego, z półki zdjętego Fendera.
Nawet Garth Fielding ma kilka wioseł Greco, chociaż demówki strun daddario trzaska na Fenderze (pewnie dla większej "wiarygodności" dla pospólstwa).
Natomiast nie uważam,
1) żeby nowy Fender prosto z półki, po wymianie strun i setupie, nie nadawał się do wejścia bez wstydu do studia czy zagrania koncertu - nieważne gdzie i z kim.
A takie niestety wrażenie odnoszę czytając Alfa. Alf stosuje metody, które kojarzą mi się z Fornułą 1. Wyśrubowane do granic wszystkie technikalia, zacięta walka o każdy procent jakości. Do tego stopnia, że wydaje mi się że jest jedynym realizatorem na świecie, który tak się przejmuje tego typu rzeczami
2) że japończycy robiący Greco nie robili go w najtańszy możliwy wtedy sposób z użyciem najtańszego wtedy drewna.
Po prostu mieli tani dostęp do lepszego drewna niż drewno obecne (nawet to drogie), technologia nie pozwalała aż tak oszukiwać jak dzisiaj. Tania parówka 30 lat temu była dużo lepsza niż tania czy nawet średniopółkowa parówka dziś. Bo wtedy parówki robiło się z taniego ale mięsa, a dzisiaj mięsa w parówce jest bardzo niewiele.
Liczba postów: 6633
Liczba wątków: 117
Dołączył: May 2010
Reputacja:
22
(10-28-2013, 10:03 AM)mazdah napisał(a): Ooo właśnie Basstard zapomniałem o sygnaturach!
Waters to zmodyfikowany Classic (tak jak RoadWorn). No i meksowy Marcus też zamiatał - a miałem porównanie z japońskim, zapewniam że meksykowi niczego nie brakowało.
Wiem też jak grają stare japońce, miałem i kochałem przecież Blazera BL800.
Jego mostek, klucze i pickupy do dziś uważam za jedne z genialniejszych konstrukcji ever.
O tym basie może wypowiedzieć się też Mateusz, bo przewinął się przez jego ręce.
Potrafię zrozumieć też, że stary Greco będzie dźwięczniejszy od nowego, z półki zdjętego Fendera.
Nawet Garth Fielding ma kilka wioseł Greco, chociaż demówki strun daddario trzaska na Fenderze (pewnie dla większej "wiarygodności" dla pospólstwa).
Natomiast nie uważam,
1) żeby nowy Fender prosto z półki, po wymianie strun i setupie, nie nadawał się do wejścia bez wstydu do studia czy zagrania koncertu - nieważne gdzie i z kim.
A takie niestety wrażenie odnoszę czytając Alfa. Alf stosuje metody, które kojarzą mi się z Fornułą 1. Wyśrubowane do granic wszystkie technikalia, zacięta walka o każdy procent jakości. Do tego stopnia, że wydaje mi się że jest jedynym realizatorem na świecie, który tak się przejmuje tego typu rzeczami
2) że japończycy robiący Greco nie robili go w najtańszy możliwy wtedy sposób z użyciem najtańszego wtedy drewna.
Po prostu mieli tani dostęp do lepszego drewna niż drewno obecne (nawet to drogie), technologia nie pozwalała aż tak oszukiwać jak dzisiaj. Tania parówka 30 lat temu była dużo lepsza niż tania czy nawet średniopółkowa parówka dziś. Bo wtedy parówki robiło się z taniego ale mięsa, a dzisiaj mięsa w parówce jest bardzo niewiele.
AD. 2 A czy fender teraz nie robi tak samo? I czy w ogole wiekszosc firm tak nie robi w najtanszych modelach?
Są tanie greco ze sklejki ze skala 32", pikapami ceramicznymi ktore maja 3,5K, mostki z chujowej blaszki, klucze w puszkach, chujowo naciete siodelka, tone farby w kieszeni gryfu, wielkimi basenami na pikapy i chujowymi potkami nadajacymi sie do smieci + chujowe cienki kabelki jak od modemu.
Są greco z zajebistego lekkiego jesionu, czy ciezkiego mahoniu, ktore sa doskonale skopiowane z pikapami Alnico, ktore brzmia duzo lepiej niz pikapy w nowych japoncach, wielkie klucze gotoha, ktore mozmey teraz kupic za 300zl, fabryczne siodelko z kosci, markery z macicy perlowej, mosiezne mostki itp. bla bla.
Chyba kazda firma stara sie uderzyc w rozne wymagania klientow.
Liczba postów: 14517
Liczba wątków: 38
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
3
1. Nadaje się, ale szału zazwyczaj nie zrobi.
2. Najtańszy sposób - niekoniecznie. Raczej najtańszy przyzwoity.
Liczba postów: 3015
Liczba wątków: 21
Dołączył: Apr 2013
Reputacja:
10
Robi i zawsze robił.
Tak samo jak każda firma taśmowo produkująca basy. Nawet Leo Fender także szukał rozwiązań jak najprostszych, jak najtańszych i jak najszybszych.
Tyle, że przedtem tanio udawało się robić fajne wiosła, a dzisiaj albo nie ma z czego albo tanio jest zbyt tanio i w basach mamy "parówki bez mięsa". Nie było megasuszarni drewna, gdzie drewno "sezonuje się" 10 czy 100 razy szybciej, nie było lakierów schnących ekspresowo. Nie było lutowania bezołowiowego, nie było miedzi bez miedzi
Teraz są. I z racji tego że są tańsze i szybsze niż te z lat 60-70-80, to nie stosuje się tamtych metod - które wtedy były najtańsze i najszybsze.
Jednocześnie ta sama technologia pozwala na robienie sensownie brzmiących i dobrze wykonanych, relatywnie tanich wioseł, a braki w surowcu jeszcze bardziej zbliżają te tanie wiosła do wioseł droższych. Dlatego absolutnie nie boję się nowych Squierów czy Meks-Fenderów.
Liczba postów: 1029
Liczba wątków: 31
Dołączył: Mar 2011
Reputacja:
5
Są ludzie,którzy nie uznają kompromisów tak jak Alfik,dla ktorego 1% brzmienia jest bezcenne,a są tacy ,którzy nawet nie usłyszą różnicy 15%...(z tymi procentami byłbym ostrożny)...
Nikt nie zwrócił uwagi na fakt ,że nasze ucho przyzwyczja síę do dobrego...Pograj na basie który jest trochę lepszy,a potem wróć do starego...dla mnie to jest nie 15% a milion procent  ...dlatego instrumenty ,ktore kosztowały kiedyś 100 dolców,potrafią kosztować tysiące....
Liczba postów: 14517
Liczba wątków: 38
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
3
Nie no, ja też nie boję się meksyków, chociażby wspomniany Waters był świetny. Szczerze i uczciwie bym przygarnął. A taki Squier VM 5 bardzo by mi dobrze zrobił jako bas chałturniczy. Nie zmienia to faktu, że i tak wolę japońca z przełomu lat 70. i 80.
Liczba postów: 3015
Liczba wątków: 21
Dołączył: Apr 2013
Reputacja:
10
10-28-2013, 11:04 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-28-2013, 11:06 AM przez mazdah.)
(10-28-2013, 10:50 AM)dr_kciuk napisał(a): Są ludzie,którzy nie uznają kompromisów tak jak Alfik,dla ktorego 1% brzmienia jest bezcenne,a są tacy ,którzy nawet nie usłyszą różnicy 15%...(z tymi procentami byłbym ostrożny)...
Nikt nie zwrócił uwagi na fakt ,że nasze ucho przyzwyczja síę do dobrego...Pograj na basie który jest trochę lepszy,a potem wróć do starego...dla mnie to jest nie 15% a milion procent ...dlatego instrumenty ,ktore kosztowały kiedyś 100 dolców,potrafią kosztować tysiące....
No właśnie jak czytam Alfa to wyobrażam go sobie w pracy.... widzę oczami wyobraźni jak jakiś basista ze starym jazzem wpięty w preamp demetera zaczyna grać kawałek, po czym w połowie pierwszego taktu Alf przerywa:
nie nie nie nie nie!! tragedia, żenada, dno TO W OGÓLE NIE BRZMI!!!! brzmienie głuche jak pień!!!
Po czym podbiega do panelu Demetera, przekręca jedno pokrętło o jakieś 4 stopnie, basowy zaczyna grać, Alf kiwa głową z uznaniem:
no teraz prawie wszystko się zgadza, ale poczekaj.
Po czym przekręca inne pokrętło o pół stopnia:
no teraz jest idealnie
EDYTA: To nie jest złośliwość czy wyśmiewanie z mojej strony. Po prostu dostrzegam dużo paniki i wielkie halo często o naprawdę niewielkie rzeczy i przeraża mnie to
Liczba postów: 6633
Liczba wątków: 117
Dołączył: May 2010
Reputacja:
22
(10-28-2013, 11:04 AM)mazdah napisał(a): (10-28-2013, 10:50 AM)dr_kciuk napisał(a): Są ludzie,którzy nie uznają kompromisów tak jak Alfik,dla ktorego 1% brzmienia jest bezcenne,a są tacy ,którzy nawet nie usłyszą różnicy 15%...(z tymi procentami byłbym ostrożny)...
Nikt nie zwrócił uwagi na fakt ,że nasze ucho przyzwyczja síę do dobrego...Pograj na basie który jest trochę lepszy,a potem wróć do starego...dla mnie to jest nie 15% a milion procent ...dlatego instrumenty ,ktore kosztowały kiedyś 100 dolców,potrafią kosztować tysiące....
No właśnie jak czytam Alfa to wyobrażam go sobie w pracy.... widzę oczami wyobraźni jak jakiś basista ze starym jazzem wpięty w preamp demetera zaczyna grać kawałek, po czym w połowie pierwszego taktu Alf przerywa:
nie nie nie nie nie!! tragedia, żenada, dno TO W OGÓLE NIE BRZMI!!!! brzmienie głuche jak pień!!!
Po czym podbiega do panelu Demetera, przekręca jedno pokrętło o jakieś 4 stopnie, basowy zaczyna grać, Alf kiwa głową z uznaniem:
no teraz prawie wszystko się zgadza, ale poczekaj.
Po czym przekręca inne pokrętło o pół stopnia:
no teraz jest idealnie

EDYTA: To nie jest złośliwość czy wyśmiewanie z mojej strony. Po prostu dostrzegam dużo paniki i wielkie halo często o naprawdę niewielkie rzeczy i przeraża mnie to 
Mysle ze jest dokladnie tak jak piszesz. Za to mu placa i dzieki temu ma taka a nie inna renome i nagral tyle zajebistych plyt (wygoogluj sobie)
Liczba postów: 1029
Liczba wątków: 31
Dołączył: Mar 2011
Reputacja:
5
A mnie nie przeraża  ...ot profesjonalista....
Żyje chłop z tego....dobrze to o nim świadczy...
|