(12-11-2010, 04:52 PM)Alfik napisał(a): to osiagnijcie takie brzmienie samymi palcami... i fodera wpieta DI
A więc drogi Alfiku.
O co mi chodzi, gdy piszę, że jak się ćwiczy to sprzęt traci znaczenie?
O to. Działalność Zbliżona Do Artystycznej polegająca na graniu na basie jest procesem złożonym. Dla mnie to dużo więcej od szarpania strun - to także osłuchanie, świadomość aranżacji, harmonii. Także - między innymi - umiejętność dobrania sprzętu i jego prawidłowego ustawienia. I jedno z ważniejszych dla mnie wyznaczników dobrego muzyka - umiejętność doboru wszystkich mu dostępnych narzędzi (technika, harmonia, sprzęt, itp. itd). do danego kontekstu muzycznego!
I nie wierzę w na prawdę dobrego, świadomego, kumatego muzyka który nie potrafi sobie odpowiedzieć na pytanie, jak, z kim i na czym ma grać, by osiągnąć efekt, o który mu chodzi.
Dlatego Twoje ciągłe przejaskrawianie i pisanie o warwicku jest dla mnie tak dziwne. Dodatkowo - uważam, że często może młodym grajkom niepotrzebnie robić kisiel z mózgu. Ile znasz sytuacji, w której ktoś - za przeproszeniem - pierdoli jak potłuczony na temat jakiegoś sprzętu, a nigdy go w łapie nie miał i nigdy na nim sztuki nie zagrał? To jest nagminne i to jest największa wada tego - i nie tylko tego - forum.
Popatrz na to tak - znam bardzo wielu basistów. Chujowych, przeciętnych, świetnych. Ci których uważam za najlepszych jak trzeba to biorą precla, jak trzeba to biorą jazza - i nie ma tu żadnego pierdolenia, że nie bo to nie mój sound itp. Jak trzeba to wyciągają customowego mayonesa czy inny wynalazek. Są sytuacje, że na jednym grają w studio, na czymś innym na scenie - bo te dwie rzeczy jeśli chodzi o brzmienie są od siebie trochę różne. Jak trzeba to kupują ampega cl, jak trzeba to kombo AERa.
To też część bycia muzykiem. I nie da się tego streścić, nie da się przede wszystkim posługiwać absolutami takimi jak ty, że zawsze koniecznie fender bez płytki i warwick zawsze dudni. Skoro uważasz się za znawcę, powinieneś też wiedzieć, że taka wiedza to lata prób i błędów, lata ĆWICZENIA o którym pisałem. Nikt nie powinien nikomu ufać w tych kwestiach na słowo, że kup jazz bassa będzie super - niestety w internecie dosyć łatwo o poleganie na zdaniu innych, ew.
wmawianie sobie, że ma się własny gust już idealnie wyrobiony po 2 latach grania.
Ja jeśli chodzi o sprzęt ufam wyłącznie własnemu doświadczeniu, z tego prostego faktu, że wiem, iż każdy ma inne brzmienie "z łapy" - technikę, artykulację, nawyki "harmoniczne". Ja na prawdę nie wiem, jak zabrzmi dany instrument, dopóki sam nie zrobię mu setupu i na nim nie zagram paru prób. Technicznie nie umiem prawie nic, natomiast ustawiam sobie instrumenty już dobrą dekadę i bardzo dokładnie wiem, czego chcę od instrumentu manualnie. Brzmieniowo jeszcze nie wiem, ale uważam, że to zaleta - potrafię przyznać, że nie mam predyspozycji brzmieniowych i ciągle szukam swojego soundu (wyłącznie jeśli chodzi o instrument - z łapy brzmię od dawna tak samo na wszystkim
. Widzę wielu młodych basistów którzy naczytają się opinii innych ludzi, i transplantują je sobie - przejmują. Bez samodzielnej nauki.
I to jest, kurwa duży problem w każdej Działalności Uznawanej Za Artystyczną. Jak się powtarza cudze słowa, a nie własne, nie wiedząc co one znaczą.
Mi dojście do tego, że musi być piątka, że tak mały relif jak się da, że struny .40 i nie grubsze, że niska (ale bez przesady) akcja i koniecznie odpowiednio założone sturny zajęło jakieś 10 lat... Ciągle poprawiam drobne rzeczy z ustawieniem łapy, itp. itd. Walka na całe życie. Nie wieżę, że da się to zrobić w 2 latka na podstawie postów największych nawet speców.
Dlatego też uważam, że osoby które uważają, że wiedzą więcej od innych, powinny się raczej skupić na zadawaniu odpowiednich pytań, a nie na udzielaniu gotowych odpowiedzi - nawet jeśli są słuszne. Jeśli uczyć, to - przepraszam - bawiąc. Zmuszać do samodzielnych poszukiwań. Pokazywać, tłumaczyć, porównywać, ale nigdy nie przedstawiać gotowych wniosków.
ps. - jak ja kurwa nienawidzę bajmu!