Stabilność tempa utworu
|
01-11-2017, 06:09 PM
(01-11-2017, 04:16 PM)groza napisał(a): Zenku brak wiedzy jest cechą absolutnie uniwersalną, pewną, stałą i ogólnoświatową. Możemy pogadać o tym, jak zamordowano polską muzykę ludową i jak edukacja muzyczna poleciała na ryj - ale to efekt nie bycia Polakiem tylko rządów ludzi, ekhem, niespecjalnie kumających po co są takie z boku wnęki w spodniach, nie wspominając o kulturze. Wszedzie sa muzycy , ktorzy graja bo cwicza do upadlego , jak Namyslowski z Twojego filmiku na przyklad. Ja mowilem o ogole . ktory jest oddalony od muzyki dosc znacznie. W Polsce nie ma tej kultury muzycznej , ktora mozna znalezc w innych krajach. Chcesz sie nauczyc grac to szukasz jakiegos podrecznika , metronomu itd. W niektorych regionach Hiszpanii zanim ktos zacznie jako szczeniak grac flamenco , zna wszystkie numery na pamiec bo muzyka jest naookolo. I nie siedzi nad ksiazka z nutami a klaska w rytm ze wszystkimi i uczestniczy w fiescie. To samo masz w Afryce i Ameryce poludniowej...
Wydaje mi się, że trzeba rozgraniczyć dwie sprawy - granie/nagrywanie zespołu w całości i nagrywanie "pośladowe". W pierwszym przypadku wszystko jedno, byle było dobrze, jak umio, niech grajo z metronomem. W drugim przypadku próby nagrywania bez metronomu z góry skazane są na niepowodzenie - nawet dogrywanie wokalu do podkładu nagranego na setkę bez metronomu to jest idiotyzm. Równie głupie, choć często spotykane, są koncerty w których tylko bębniarz ma klika...
http://nagrywamy.com/
Squier Precision MiJ SQ '84, Lester Precision, Ibanez Soundgear MiJ '91, Harley Benton PB-20, Fender Bassman SP3100, Carvin R600, TC Electronic BG250, Boss CS2
01-11-2017, 09:10 PM
(01-11-2017, 05:32 PM)Kapral napisał(a): Kolega Zbikra to trochę "odkrywa Amerykę", już na świętej pamięci Woobie Doobie Olszak czy Pilich o tym prawili - ważne, żeby zespół sam ze sobą równo grał, a nie idealnie od linijki z metronomem ;P.Podepnę się pod post, który mnie przywołuje ale nie po to, aby wprost się do niego odnieść, ale po to, aby płynnie dołączyć do dyskusji (chociaż swój pogląd na temat ogólnie pojętej twórczości Wojtka Pilichowskiego też na pewno kiedyś tu przedstawię). Za kilka miesięcy skończę 50 lat, więc jestem w wieku gdzie seks przestaje być obsesją, a na uprawianie przydomowego ogródka nieco za wcześnie W takim momencie życiowym facetom przychodzą do głowy różne pomysły - ja np. uruchomiłem jedną ze swoich umiejętności (bass plying) i wraz z kolegami-rówieśnikami zaczęliśmy sobie grać. Nigdy tego nie ukrywałem, a jeśli nie powiedziałem wcześniej tego wprost to robię to teraz: jestem amatorem absolutnym jeśli chodzi o muzykę, a gra na basie nie jest nawet moim hobby, a tylko - jak wspomniałem wcześniej - jedną z umiejętności. I bardzo proszę o tym nie zapominać i tak mnie traktować (tu mam pewną satysfakcję, bo K.Ścierański też swoją wirtuozerię osiągnął li tylko ćwicząc, wszelakie teorie muzyczne przyswajał dopiero w wieku mocno zaawansowanym). Jeśli zatem o coś pytam czy coś oznajmiam to nie dlatego, że tak jest tylko dlatego, że z taką sytuacją spotkałem się w swojej karierze amatorskiego gitarzysty basowego i chciałbym ją z Wami skonsultować. Wątki na tym forum, pozornie poukładane w pewną systematykę, w trakcie przybywania nowych postów tracą swoją jednorodność i stają się wielotematyczne dlatego odniesienie się do tego konkretnego może być niezbyt jednoznacznie. Stąd też mam zamiar przyjąć taktykę odwoływania się ad personam do konkretnego nicka lub do jakiegoś konkretnego stwierdzenia niż do określonego postu w określonym wątku. Znając swoje zacięcie twórcze jeśli chodzi o pisanie – swoje wątpliwości muszę artykułować w oddzielonych postach, bo jeden będzie za długi. Na początek kolega Alfik. Dał mi wyraźnie do zrozumienia, że pracuje w studio nie dla takich jak ja. W studio, gdzie panuje hierarchia jak w kościele (jest realizator i jego asystent - każdy z precyzyjnie określonym zakresem obowiązków). U niego nagrywają najlepsi, a w przerwach w dyskusji n/t groove, feelingu i sztuki nagrywają tracki, oczywiście – z reguły Prawidłowo Za Pierwszym Razem, w skrócie PZPR. Uruchamianie metronomu traktowanie jest jak dyshonor, a siatka w DAW-ie jest tylko zbędnym wodotryskiem. Dokładnie tak to wszystko odebrałem. Ja (my) nagrywałem w różnych studiach, ostatnio w takim, gdzie właściciel był jednocześnie realizatorem, asystentem realizatora (nie brzydził się korekty tracków), zaopatrzeniowcem, sprzątaczem i Bóg wie kim jeszcze. Jego żona ogarniała tematy z obszaru księgowości. To też jest STUDIO NAGRAŃ. Tam też powstają kawałki, które trafiają na płyty czy, w najgorszym przypadku, na FB i YT. Tam zaczyna się nagrywanie od ustawienia tempa na metronomie, a o jego ostatecznym użyciu lub nie decyduje charakter nagrywanego kawałka lub świadoma decyzja zespołu i realizatora. Poczucie feelingu instrumentalistów – też, ale raczej na pewno „nie z automatu”. Jestem przekonany (ale to moje bardzo subiektywne odczucie) że gdyby nagle w DAW-ie stosowanym w studio Alfika zniknął tak krytykowany przez niego grid, to prędzej by się OBSRAŁ niż zmontował dobry kawałek bazując tylko na umiejętnościach muzyków (ich poczuciu feelingu). Tu przypomniał mi się pewien artykuł, który dawno temu (myślę, że ok 25 lat wstecz) przeczytałem w periodyku Gitara i Bas. Wypowiadał się jakiś doświadczony realizator ze studia w Izabelinie. Zauważył mianowicie, że przeciętny młody stażem realizator nagrań za absolutnego mistrza świata w swoim fachu próbuje traktować się po ok. pół roku od podjęcia tej pracy. Dlaczego ? 6 m-cy wcześniej nie wiedział praktycznie nic, a teraz wie co to jest konsola, co to jest track, wtyczka, itp. Co więcej - tworzy pierwsze miksty, które nie trafiają do okrągłego segregatora (kosz na śmieci), a idą do klienta. Ok. 6 m-ca pracy przychodzi to przesilenie i tenże realizator zaczyna zdawać sobie sprawę ile mu brakuje. Wielu z nich, z takim właśnie przeświadczeniem, doczekuje wieku emerytalnego chociaż przez młodszych kolegów robią za guru absolutne. Tyle Gitara i Bas. Osobiście zastanawiam się czy świadomość prawidłowego zmiksowania kawałka opierając się wyłącznie na poczuciu feelingu (swoim jako realizatora i nagrywanych muzyków) potęguje się po 6 m-cach czy zanika ? A gdyby tak jakość studia nagrań mierzyć ilością sprzedanych płyt swoich klientów ? To, wg mnie, bardzo obiektywny wskaźnik traktujący tzw. prestiż artystyczny wykonawcy jako czynnik wcale nie wiodący (tak na marginesie: czy wiecie, ze Tercet Egzotyczny, traktowany przez wielu jako apogeum kiczu, sprzedał więcej płyt niż np. Lombard ?). Puenta. Panowie zawodowcy, półzawodowcy i przyszli zawodowcy realizatorzy - więcej pokory i szacunku dla kolegów realizatorów z tych mniejszych studiów, bo ich wiedza, doświadczenie i dorobek zawodowy wcale nie musi być gorszy niż u tych największych. Dzisiaj to rynek weryfikuje jakość Waszej pracy, a nie nazwiska Waszych klientów, raczcie o tym pamiętać.
"Jestem przekonany (ale to moje bardzo subiektywne odczucie) że gdyby nagle w DAW-ie stosowanym w studio Alfika zniknął tak krytykowany przez niego grid, to prędzej by się OBSRAŁ niż zmontował dobry kawałek bazując tylko na umiejętnościach muzyków (ich poczuciu feelingu). "
Eee... nie? 80% nagrań które w życiu wykonałem powstały dokładnie w ten sposób. Rzeczy które były w jakikolwiek sposób edytowane poza 1-2 dwoma ruchami mogę policzyć na palcach jednej ręki. A ja naprawdę chuja gram. To o czym mówisz to kompletnie żadna filozofia i wychodzi bez problemu każdemu kto ma przyzwoite podejście do pracy w studio. Bębniarze, którzy żyją z grania sesyjnego są w stanie przyjść do studia, usłyszeć numer 1,5 raza w reżyserce i pójść go zagrać za pierwszym, drugim podejściem - całą formę. Z brzmieniem, odpowiednim pulsem, akcentami itp. itd. Tak, że potem ślady można oddać do miksu. Z basem i gitarą jak mają kwit to też dadzą sobie spokojnie radę w czasie niewiele dłuższym. Nie wymyślam, widziałem to na własne oczy. Ja tak nie umiem, to wymaga masy roboty - ale możliwe to jest w wybitnie dużym stopniu.
01-11-2017, 10:17 PM
Ostatnio opieprzyłem Maćka Kocińskiego, bo mi nie dał zarobić - do utworu trwającego 3 minuty dograł saksofon w dwie i pół minuty, bo wiedział, że po w stępie w pierwszej zwrotce nie gra Bez poprawek intonacji, feelingu, tempa: wszedł, zagrał, wyszedł - nawet nie zdążyliśmy pogadać
Inny przykład z mojego podwórka: sesja nagraniowa z amerykańskim bluesmanem: ustawiliśmy sprzęt, ustawiliśmy poziomy, włączyliśmy zapis i zaczęliśmy grać. Na śladach widoczna przerwa na herbatę To jest screen ze zgrania, jak stoi, praktycznie bez automatyki. Moszna? Moszna!
http://nagrywamy.com/
Squier Precision MiJ SQ '84, Lester Precision, Ibanez Soundgear MiJ '91, Harley Benton PB-20, Fender Bassman SP3100, Carvin R600, TC Electronic BG250, Boss CS2
01-12-2017, 07:45 AM
Przede wszystkim - dzieki za wyrozumiałość i niepotaktowanie mnie "per noga" (tj. ban i spierdalaj). Jednak chciałbym, mimo wszystko, podrążyć trochę ten temat.
Odgrywanie bez korekty motywów gdzie bas gra np. same prymy w podziałach ósemkowych lub nawet triolowych nie stanowi problemu, bo tu tenże bas sam w sobie pełni rolę metronomu. Mi chodzi o układy bardziej skomplikowane, mniej czytelne, takie pseudo-synkopy. Nie potrafię od ręki wkazać przykładu - namiastkę tego o czym tu mowię można znaleźć w "Droga pani z TV" Lombardu. Cała geneza tematu zaczęła się w roku 1982. W nagrodę po skończeniu podstawówki pojechałem do Warszawy na koncert zespołu Budgie. Tam właśnie, pod wplywem lidera i wokalisty, zaczęła sie moja fascynacja (to chyba jednak za mocne określenie) gitarą basową. I tam, jeden z odgrywanych utworów zawierał takie skomplikowane podziały, które akcentował równo bas, perkusja i gitara. Zainspirowany i urzeczony hard-rockiem nabyłem oczywiście winyla zespołu Bugdie. Po pierwszym odsłuchaniu byłem w szoku ! - ten sam utwór (z tymi podziałami) na plycie brzmiał o wiele sterylniej, idealniej, po prostu lepiej. A w uszach ciągle miałem tą, graną trochę na żywioł, wersję koncertową. Wyedy dotarło do mnie jaka jest moc pracy w studio, jak można "zespuć" numer grając go na żywo. Wtedy też odkryłem siłę metronomu. Całość takiego światopoglądu jeszcze dodatkowo sie potwierdziła, gdy sam zacząłem nagrywać w studio, gdzie metronom był sprawą niedyskutowalną. Nie myślałem kategoriami, ze można (czasem wręcz trzeba) pracować bez metronomu, poziom muzykow - zawodowców i arkana ich warsztatu pozostawały zawsze poza obszarem moich zainteresowań.
Jak nie stanowi to sobie nagraj do metronomu i popatrz i posłuchaj dokładnie co się dzieje - gwarantuję, że nagle okaże się, że to jest pewien problem Akurat tutaj wszystko wyłazi najbardziej, gdy nie kryje się za rozbudowaną frazą i ilością nutek. Granie np. na moogu dziubanki 16 z pauzami pt "du du du du du du du" jest mega wyzwaniem... polecam np. 8mkę z kropką i pauzę 16tkową - albo moje ulubione czyli całą nuta, ale ucięta o jedną 16tkę (klawiszowcy to lubią). Radość.
01-12-2017, 10:13 AM
30 lat temu jako wprawkę odgrywałem m. in. linię basową we wspomnianym przez mnie wcześniej utworze Uriah Hepp - "Sympathy". Tam w obrębie jednego taktu mamy układ: ćwierćnuta - triola - ćwiercnuta - triola. Zagranie tego w tempie orygnialnym (ok. 140 BMP) to było - i dalej pewnie jest - spore wyzwanie dla basisty. Problemem jest nie tyle samo finger action co utrzymanie równego time przez cały utwór. Moje ówczesne ćwiczenia polegały na graniu na gitarze przez wzmacniacz równolegle do oryginału odtwarzanego z kasety na magnetofonie Kapral (ktoś pamięta ?). Rejestrowania swojego śladu nie miałem wtedy technicznych możliwości. Dzisiaj recording nie stanowiłby problemu, ale nie mam już tak silnej pasji do doskonalenia swoich umiejętności. Ale jednak z tym Sympathy się sprawdzę - ocenię swój progres/regres (raczej to drugie) na przestrzeni tych 30 lat.
01-12-2017, 10:32 AM
(01-12-2017, 10:13 AM)ZbiKra napisał(a): [...]odtwarzanego z kasety na magnetofonie Kapral (ktoś pamięta ?)[...]Miałem Ostatecznie dobił go mój młodszy brat. Jeszcze przed upadkiem komuny
Gram na nerwach.
01-12-2017, 11:04 AM
(01-12-2017, 07:50 AM)groza napisał(a): ... całą nuta, ale ucięta o jedną 16tkę (klawiszowcy to lubią). Radość... Nie bardzo rozumiem ten zapis: chodzi z zagranie całej nuty, a jej wybrzmiewanie skrócić o 1/16 (czyli na koniec wstawić pauzę 16-ową) ? Na czym polegałaby merytoryczna wartość takiego ćwiczenia ? Czy chodzi o kwestię wyłapania początku pauzy ?
01-12-2017, 12:12 PM
Ciach bajera
01-12-2017, 12:58 PM
Myślę iż to ćwiczenie nie ma wpływu na tempo numeru. No chyba, że będzie to ostatnia nuta w pieśni.
(01-12-2017, 10:13 AM)ZbiKra napisał(a): 30 lat temu jako wprawkę odgrywałem m. in. linię basową we wspomnianym przez mnie wcześniej utworze Uriah Hepp - "Sympathy". Tam w obrębie jednego taktu mamy układ: ćwierćnuta - triola - ćwiercnuta - triola. Zagranie tego w tempie orygnialnym (ok. 140 BMP) to było - i dalej pewnie jest - spore wyzwanie dla basisty. Problemem jest nie tyle samo finger action co utrzymanie równego time przez cały utwór. Moje ówczesne ćwiczenia polegały na graniu na gitarze przez wzmacniacz równolegle do oryginału odtwarzanego z kasety na magnetofonie Kapral (ktoś pamięta ?). Rejestrowania swojego śladu nie miałem wtedy technicznych możliwości. Dzisiaj recording nie stanowiłby problemu, ale nie mam już tak silnej pasji do doskonalenia swoich umiejętności. Ale jednak z tym Sympathy się sprawdzę - ocenię swój progres/regres (raczej to drugie) na przestrzeni tych 30 lat. Teraz zajmijmy się na początek sporostowaniami i eliminacją bzdur. Jeśli już rozmawiamy o Symphaty, to Gary Thain którego twórczość obydwoje uwielbiamy nie żył już od dwóch lat jak nagrywany był ten utwór i na basie gra tutaj Trevor Bolder (doskonały basista swoją drogą). Tam nie ma układu: "ćwierćnuta - triola - ćwiercnuta - triola"... choć ten układ właśnie przeszedł już do historii tego forum. Przez ogromną częśc utworu masz podział: (aby było prościej analizować przyjmijmy, że utwór jest w metrum 12/8) ósemka, pauza ósemkowa, ósemka, trzy ósemki, ósemka, pauza ósemkowa, ósemka, trzy ósemki, i problem nie polega tam na utrzymaniu tempa tylko na finezyjnym prowadzeniu akcentów i dynamiki w obrębie jednego taktu jak i dłuższej frazy, tak aby owe trzy ósemki pod rząd grane w słabej części taktu doprowadzały nas do ósemka, pauza ósemkowa, ósemka w mocnej części. Dodatkowo basita często omija lub gra jako tzw deadnotes pierwszą z grupy trzech ósemek tzw. "doprowadzających", co nieco komplikuje ten podział i dodaje mu finezji. Prawidłowa analiza i rozumienie tego co się gra, zwykle pomaga w realizowaniu swojej partii instrumentalnej. 1978 MIA Fender Jazz Bass Ash Maple BA II, 1973 MIA Fender Jazz Bass Fretless Alder Rosewood BA II, 1979 MIA Fender Precision Bass Alder Rosewood BA II, 1979 MIA Fender Precision Bass Ash Rosewood BA II, 1972/1988 Custom Fender/Ibanez Jazz Bass Fretless BA II-> Phil Jones, Monster and George'L Cables -> Futube Custom Preamp, Futube modified: DEMETER HBP-1 Tube Bass Preamplifier, SWR SM900, SWR GrandPrix, SWR Interstellar Overdrive; Ampeg SVT II Pro, Marshall JMP1, Fender MB1200 PowerAmp; Groove Tubes SE II, 1970 Hiwatt DR103, 1975 Sound City 50B Plus -> Aguilar GS 210, Aguilar GS 410, Aguilar GS 115, Hiwatt Custom 4x12, Fender ToneMaster Custom Shop 2x12 with Fane Spk, Fender Rumble Custom Shop 4x10, Ampeg SVT-810AV, SOS Audio Upgrades Buss Compressor |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości