We wszystkich zespołach w których grałem istniało coś co nazywa się improwizacją. Jeśli masz sztywno ustalone aranżacje, bębny z automatu mogą się sprawdzić.
Jesli grasz jazzowo-funkowe pokręcone klimaty - już nie. Jamy na próbach too normalka.
Liczba postów: 16400
Liczba wątków: 6
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
3
Jak masz automat z gotowymi stylami i szablonami, to można i jamować. Puszczać coś i jazda. A co.
Gram na nerwach.
Liczba postów: 16400
Liczba wątków: 6
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
3
Z żywym się gra lepiej (jeśli jest dobry), ale jak nie ma wyjścia, to można i do klekotania ciągnika grać.
Gram na nerwach.
Liczba postów: 2409
Liczba wątków: 10
Dołączył: Mar 2010
Reputacja:
2
Jeżeli dobrze pamiętam to Snowblind z forum bardzo długo grał w zespole bez żywego bębniarza tylko z automatem i nikt nie narzekał. Wszystko jest kwestią podejścia do muzyki. Znam zespoły, w których utwór musi być zrobiony kropka w kropkę i zagrany zawsze tak samo i wtedy czasami nawet lepiej jest grać z automatem niż męczyć z kiepskim bębniarzem.
Liczba postów: 50
Liczba wątków: 7
Dołączył: May 2011
Reputacja:
0
Wolę sto razy słaby sampler niż słabego pałkera - sorry. Wiadomo, że człowiek na poziomie zawsze jest lepszy od maszyny, ale co zrobić jak gość nawet nie potrafi utrzymać tempa ani jednego bitu przez jedną frazę? Wtedy wybieram zwykłe puf-paf, które zagra mi równo od początku do końca
Poza tym, o ile dobrze załapałem, nie chodziło o zastąpienie człowieka, ale o możliwość dalszego grania podczas poszukiwań perkusisty, hm?
Oczywiście zgadzam się z tym, że sekcja musi się dobrze zgrać i być na poziomie aby była mowa o muzyce
TEACHER: Glen, why do you always get so dirty?
GLEN: Well, I'm a lot closer to the ground than you are.
Liczba postów: 420
Liczba wątków: 2
Dołączył: Jul 2010
Reputacja:
0
Można pokusić się o sekwencer Yamaha QY-20 (są znacznie nowsze). Był w nim programowany automat perkusyjny i wiele innych instrumentów, taka orkiestra "zaklęta" w obudowie wielkości kasety VHS.