Ridery Techniczne
#1
Hej.
Może podzielimy się swoimi oczekiwaniami co do stanu i zaplecza technicznego scen, na których się pojawiamy? Czy jest sens zawyżać wymagania i nawet od ubogiego klubu spodziewać się 812736 mikrofonów, turbouziemienia, obrotowych podestów dla każdego muzyka i światła w kolorze cyklamenowym i lapis-lazuli. A może warto mieć dwa ridery? Wiadomo, że jest masa skromnych klubów popularnych wśród słuchaczy i czasem aż głupio zastanawiać się nad zagraniem z powodu np. braku idealnego omikrofonowania perkusji.

Jak rozstrzygacie takie dylematy? A może ich nie macie, bo albo najzwyczajniej nie gracie dopóki organizator nie spełni warunków riderowych; tudzież po prostu na to wykładacie i jeśli OGÓLNIE brzmi to można grać. Jest tu wiele osób na różnych etapach rozwoju i może byśmy pokonfrontowali swoje doświadczenia?

Załączam szkic ridera mojego zespołu. Jesteśmy dopiero na początku trudnej drogi karieromuzycznej i chciałbym się z Wami podzielić moimi rozterkami. No i być może jest ktoś jeszcze na forum, kto zadaje sobie podobne pytania. Smile

Pozdrawiam.

http://picasaweb.google.com/118214827660.../RiderPMS#
Maruszczyk Elwood X5A + Euphonic Audio iAMP 800 + NoisyBox 48
Odpowiedz
#2
Ogólnie to jest troche trudny temat bo wszystko zależy co zapewni organizator koncertu lub co mają w klubie jakie mikrofony ,odłuchy itp.Z naszego doświadczenia wiem ,że czasami bierze okurwienie bo nie ma jak podłaczy tego tamtego.Czasami wysyłając ridera po przyjeździe okazuje się ,że organizator sobie może tym dupe wytarł bo i tak czegoś tam nie było.Zależy wszystko od miejsca i ludzi jacy pracują w klubie niektórzy przykładają się do każdego szczegółu i nie olewają zespołów mnie znanych . Innni skolei mają to głeboko w dupie i najlepiej jeszcze jakby przywieźdz wszystko swoje.Czyli najlepiej mieć swojego akustyka i technicznych pozatym wyjebany backline ze wszyskimi kostkami,diboxami ,mikrofonami ,swój mikser na scenie od którego pójdzie kabelek do głownego.
Pozatym niedopowidziałem jeszcze takiej rzeczy jak ludzka uczciowść,która jest zawodna czasem okazuje się ,że zaprzyjaźniony akustyk z zespołem lepiej ustawi ten zespół ,a na reszte to laske kładzie lub secjalnie zrobi kupe na przodzie.PS: dla tych co będa zaczynać swoje wojaże na scenie niech was nie zgubi przekonanie ,że jak macie na scenie ampega cl + 8x10 i np. alembica to już wszystko będzie cacy jak będziecie grać bez przodów w klubie to bedzie napewno zajebiscie ,ale na wiekszej scenie liczy sie realizacja dzwięku panów akustyków i nawet wyjebany sprzet może gówno dać .Ja wcześniej miałem przeciętny sprzęt a jak znajomy mnie wykręcił na przody to każdy podchodził ze zdumieniem ale to zapierdala co to ::::combo ashdown mag + ibanez musician
lootnick mrbass - red fighter - bs BRB LB 212N - boss gt10b - korg pandora mini - zoom q3 hd - phil jones cable - cordial cables - barczak cases
Odpowiedz
#3
Najlepiej mieć swojego akustyka. Jak nie mieć, to zdajesz się na ludzi których nie znasz. Jak są fajni - będzie fajnie. Jak nie są - nie będzie. My kombinujemy właśnie by takowego znaleźć, bo już nam się nie chce walczyć z specami na Dniach Chujni którzy nie rozumieją nic poza discmanem i 1 mikrofonem.

A poza tym trzeba zawsze dzwonić i ustalać co jest, czego nie ma - żeby nie było niespodzianek potem. Jak się nie wywiązują z własnych deklaracji telefonicznych, to można tam po prostu nie grać więcej. Poza tym - organizatorzy często NIE WIEDZĄ, że nagłośnienie zespołu rockowego wymaga dużo więcej od wspominanej wyżej Pani Agnieszki z MDK która śpiewa Sheryl Crow z podkładem midi, albo od zespołu "akcent" który gra w 3/4 z dyskietki ( + krzywe leady na klawiszu) a gitarul jedzie z zooma za 400zł.

My mamy stage plan taki:

[Obrazek: rider.jpg]

+ do tego rider w postaci tabeli gdzie komu co ile i jakie mikrofony + ew. efekty (np. kompresor na basie, reverb na wokalu itp). Ja co do rozmieszczenia to cisnę by był zawsze taki układ (nie lubię być obok pieca gitarowego ryczącego), poza tym staram się być możliwie nie przy kimś innym, bo potem mi płaczą, że bas za głośno z pieca. Z odsłuchami ZAWSZE chcę gary do swojego - to moje narzędzie pracy i jak nie słyszę co gra, to jest kiepsko.
Odpowiedz
#4
Jak to jest z mikrofonami do perkusji ? Czasem 2 dają lepszy efekt niż 10.
Czy jak akustyk powie że lepiej będzie nagłośnić dwoma to upieracie się przy zapisach w riderach ?



Odpowiedz
#5
Wiesz co Bohen, jakby mi ktoś z Woodys coś takiego powiedział, to nie ma problemu. Ale tak to bym raczej z dużą dozą nieśmiałości podszedł do tematu... no ale to też kwestia jaką muzę się gra - u mnie to raczej noway by to zadziałało. Cicha kapela jazzowa - czemu nie...
Odpowiedz
#6
Cholernie trudny temat, zwłaszcza w tym zafajdanym kraju.

W mojej kapeli najprawdopodobniej ostatecznie sprawa skończy się tak, że będziemy grali z własnego backline (w klubach, plenerki to co innego), mieli własnego dźwiękowca (przynajmniej na większość grań).

Do organizatora (klub) należeć będzie tylko załatwienie:
- sceny (sporej, bo nas jest sporoWink
- prądu na scenie
- żarcia (1 lub 2 ciepłe wyżery dla 6-8 osób)
- picia (piwo+woda+jakieś kawki, herbatki)
- spania
- parkingu
- zwrotu kosztów dojazdu

Czy w związku z tym organizator zrobi bilety czy wstęp wolny to już nie nasza sprawa.

Co do honorarium za występ, "kierownik" kapeli na razie ma pewną wizję i raczej mu się jej nie wyperswaduje:
- granie albo za zwrot kosztów (paliwo, spanie, nocleg, żarcie, picie) albo za 6 tys.
Bo dla 100zł on nie będzie sobie psuł wieczoru żeby wysłuchiwać stękania organizatora, że ma być głośniej, ciszej, szybciej, wolniej, dłużej, krócej, z przerwą, bez przerwy bo "płacę to wymagam". Jak chce wymagać, to niech daje po tysiaka na łeb.
Cóż, może coś w tym jest.
Odpowiedz
#7
(06-25-2010, 08:36 AM)groza napisał(a): Wiesz co Bohen, jakby mi ktoś z Woodys coś takiego powiedział, to nie ma problemu. Ale tak to bym raczej z dużą dozą nieśmiałości podszedł do tematu... no ale to też kwestia jaką muzę się gra - u mnie to raczej noway by to zadziałało. Cicha kapela jazzowa - czemu nie...

Nie chodziło mi o poziom głośności tylko o akustykę pomieszczenia. Czasem kocerty organizowane są w salach, które nie do konca się do tego nadają i wtedy sprawdzają się różne nietypowe patenty znane jedynie lokalnemu akustykowi. No i bywa że nie ma czasu na sprawdzanie dwóch wariantów.



Odpowiedz
#8
(06-25-2010, 08:44 AM)mazdah napisał(a): Cholernie trudny temat, zwłaszcza w tym zafajdanym kraju.

W mojej kapeli najprawdopodobniej ostatecznie sprawa skończy się tak, że będziemy grali z własnego backline (w klubach, plenerki to co innego), mieli własnego dźwiękowca (przynajmniej na większość grań).

Do organizatora (klub) należeć będzie tylko załatwienie:
- sceny (sporej, bo nas jest sporoWink
- prądu na scenie
- żarcia (1 lub 2 ciepłe wyżery dla 6-8 osób)
- picia (piwo+woda+jakieś kawki, herbatki)
- spania
- parkingu
- zwrotu kosztów dojazdu

Czy w związku z tym organizator zrobi bilety czy wstęp wolny to już nie nasza sprawa.

Co do honorarium za występ, "kierownik" kapeli na razie ma pewną wizję i raczej mu się jej nie wyperswaduje:
- granie albo za zwrot kosztów (paliwo, spanie, nocleg, żarcie, picie) albo za 6 tys.
Bo dla 100zł on nie będzie sobie psuł wieczoru żeby wysłuchiwać stękania organizatora, że ma być głośniej, ciszej, szybciej, wolniej, dłużej, krócej, z przerwą, bez przerwy bo "płacę to wymagam". Jak chce wymagać, to niech daje po tysiaka na łeb.
Cóż, może coś w tym jest.

W sumie to obie strony są poszkodowane bo ludzie z pasji to jeszcze dokładają żeby wogule zagrać koncert.Z 2 strony taki klub też chce zarobić i jak zrobi taką rockoteke to mu się bardziej opłaca niż jakąś tam kapelke wrzucać.Dobrze jest jak zespół ma poziom ,renomę to wtedy widomo przyjdą ludzie to i kasa będzie .Polskie zepoły które są znane w zarabiają nie ze sprzedaży płyt tylko przez to ze ludzie przychodzą na wystepy .Jak taki zespół dogada sie z klubem dobra my wam dajemy 1000 zł za wynajem klubu a ludzi przyjdzie 200-300 osób i kazdy zapłaci po te 20 zł no to wtedy na tym sie zarabia.Na kapele takie w których ja gram przyjdzie 10 osób to dostaniemy po naleśniku i wracamy do domu i tak jest radocha ze ktoś nas posłuchał.
lootnick mrbass - red fighter - bs BRB LB 212N - boss gt10b - korg pandora mini - zoom q3 hd - phil jones cable - cordial cables - barczak cases
Odpowiedz
#9
(06-25-2010, 08:44 AM)mazdah napisał(a): - granie albo za zwrot kosztów (paliwo, spanie, nocleg, żarcie, picie) albo za 6 tys.
Bo dla 100zł on nie będzie sobie psuł wieczoru

Mocna stawka.



Odpowiedz
#10
My najwięcej skasowaliśmy
2000zł za 1h 40 min grania
dostaliśmy jeszcze karnety na jedzenie
Odpowiedz
#11
(06-25-2010, 08:44 AM)mazdah napisał(a): Cholernie trudny temat, zwłaszcza w tym zafajdanym kraju.

W mojej kapeli najprawdopodobniej ostatecznie sprawa skończy się tak, że będziemy grali z własnego backline (w klubach, plenerki to co innego), mieli własnego dźwiękowca (przynajmniej na większość grań).

Do organizatora (klub) należeć będzie tylko załatwienie:
- sceny (sporej, bo nas jest sporoWink
- prądu na scenie
- żarcia (1 lub 2 ciepłe wyżery dla 6-8 osób)
- picia (piwo+woda+jakieś kawki, herbatki)
- spania
- parkingu
- zwrotu kosztów dojazdu

Czy w związku z tym organizator zrobi bilety czy wstęp wolny to już nie nasza sprawa.

Co do honorarium za występ, "kierownik" kapeli na razie ma pewną wizję i raczej mu się jej nie wyperswaduje:
- granie albo za zwrot kosztów (paliwo, spanie, nocleg, żarcie, picie) albo za 6 tys.
Bo dla 100zł on nie będzie sobie psuł wieczoru żeby wysłuchiwać stękania organizatora, że ma być głośniej, ciszej, szybciej, wolniej, dłużej, krócej, z przerwą, bez przerwy bo "płacę to wymagam". Jak chce wymagać, to niech daje po tysiaka na łeb.
Cóż, może coś w tym jest.

Ogólnie mocne wymagania.

Jaki to zespół? Pytam bez ironii, bo wymagania macie duże.

Nasz rider wygląda tak:

http://sickbag.republika.pl/www/RIDER_TECHNICZNY.pdf
Odpowiedz
#12
(06-25-2010, 09:00 AM)mrbass napisał(a): W sumie to obie strony są poszkodowane bo ludzie z pasji to jeszcze dokładają żeby wogule zagrać koncert.Z 2 strony taki klub też chce zarobić i jak zrobi taką rockoteke to mu się bardziej opłaca niż jakąś tam kapelke wrzucać.Dobrze jest jak zespół ma poziom ,renomę to wtedy widomo przyjdą ludzie to i kasa będzie .Polskie zepoły które są znane w zarabiają nie ze sprzedaży płyt tylko przez to ze ludzie przychodzą na wystepy .Jak taki zespół dogada sie z klubem dobra my wam dajemy 1000 zł za wynajem klubu a ludzi przyjdzie 200-300 osób i kazdy zapłaci po te 20 zł no to wtedy na tym sie zarabia.Na kapele takie w których ja gram przyjdzie 10 osób to dostaniemy po naleśniku i wracamy do domu i tak jest radocha ze ktoś nas posłuchał.

Zdaję sobie z tego sprawę, ale on po prostu całe życie grał chałtury (a trochę już przeżył tego życia) i po prostu chyba nie do końca łapie się na te koncertowe realia. No cóż, do pierwszego koncertu jeszcze sporo czasu, bo ciągle składamy materiał, więc może zmieni zdanie.

Poza tym my nie chcemy zarabiać na swoim graniu. Chcielibyśmy tylko grać w fajnej atmosferze.

Co do ridera, mój stary zespół miał całkiem ładny rider.
Przez bodajże 3 czy 4 lata koncertowania tylko jeden akustyk przyznał się, że go widział.

(06-25-2010, 09:23 AM)Gruby napisał(a): Ogólnie mocne wymagania.
Jaki to zespół? Pytam bez ironii, bo wymagania macie duże.

Chodziło o to, że po prostu nie chcemy kasy za granie, tylko ma być sensownie przygotowany klub i miła atmosfera.
Jak nam mają dać na cały zespół 500zł-700zł stawki czy z biletów to niech lepiej zamiast tego nas nakarmią, napoją, załatwią jakieś tanie spanie i dadzą tą stówkę na paliwo.Tak żebyśmy przyjechali, zagrali i pojechali nie martwiąc się o nic.

Zespół żaden, renoma żadna, ale po prostu ludzie którzy go w większości tworzą są za starzy żeby bawić się w granie w stodołach na nagłośnieniu eltrona "byleby tylko się pokazać i pograć", bo tak to oni grali wiele lat temu, przez pierwsze 15-20 lat swojej muzycznej przygody.
Odpowiedz
#13
(06-25-2010, 09:23 AM)Gruby napisał(a): (...)

Nasz rider wygląda tak:

http://sickbag.republika.pl/www/RIDER_TECHNICZNY.pdf

A jakbyśmy tak podrążyli temat perkusji, to nie macie (Groza, Gruby) rozpisane ile mikrofonów i jakich. Jak to wychodzi w realu? Jesteście zadowoleni z dwóch overheadów, stopki, jednego dynamika na hihat+werbel i np. klipsy na tomy? Nasz drummer dorzucił sobie drugi werbel, ma chimesy, belle, i inne splashe oraz dużo tomów - co czyni zestaw dosyć pokaźnym. Myślicie, że jest sens restrykcyjnie podejść do tematu i wymagać 9/10 majków? W sumie wszelkie smaczki są tak na prawdę istotne i potrafią zmienić bieg historii.
Maruszczyk Elwood X5A + Euphonic Audio iAMP 800 + NoisyBox 48
Odpowiedz
#14
Mamy rozpisane w riderze technicznym - to jest stage plan. Ale nasz garowy jest grzeczny. Stopa, werbel, hihat dwa tomy i overheady.
Odpowiedz
#15
(06-25-2010, 10:02 AM)groza napisał(a): Mamy rozpisane w riderze technicznym - to jest stage plan. Ale nasz garowy jest grzeczny. Stopa, werbel, hihat dwa tomy i overheady.

Aj. Faktycznie. Zapomniałem o '+' pod stage planem. A co macie dokładniej w tej tabelce jeśli można wiedzieć? I jak bardzo potraficie pójść 'na rękę' organizatorowi? Pomijam koncert w więzieniu, który dosyć niedawno daliście.
Maruszczyk Elwood X5A + Euphonic Audio iAMP 800 + NoisyBox 48
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości